Rozdział 4 - Pierwsze rozterki

99 11 130
                                    

Wszyscy byliśmy lekko zaskoczeni. Lekko, ponieważ nie tylko ona na to wpadła. Bardziej zaskoczył nas fakt, że Lydia usłyszała tę informację. 

--Miałaś jakieś przeczucie? - spojrzałam na nią, z myślą o czyjejś śmierci.

LYDIA: Nie słyszałam, by ktoś miał umrzeć. - wszyscy odetchnęli z ulgą. 

Szczerze mówiąc, nikt nie chciał walki z kolejnym stworzeniem. Nie to, że się baliśmy. Po prostu mieliśmy dosyć.

SCOTT: Wróćmy do domu. - wstał z ziemi i spojrzał na wszystkich z troską. - Musimy pomyśleć nad działaniem. - pomógł wstać Malii. Patrzyliśmy na niego z zaskoczeniem. Nie mieliśmy nawet pojęcia co to za stworzenie i kto jest tą istotą.

Loft

PETER: Więc, co ty na to? - patrzył z niecierpliwością na chłopaka.

ISAAC: Zgadzam się. - nie miał zamiaru stracić kogoś ze stada. Nie wyobrażał sobie tego.

PETER: Cieszę się. - uśmiechnął się i odwrócił w stronę okna.

ISAAC: Jaki jest plan? - spojrzał na Hale'a z zaskoczeniem. 

PETER: Czysta improwizacja. - odwrócił się i powiedział z szerokim uśmiechem. - Wtedy jest najlepsza zabawa. - Lahey'a nie zaskoczyła ta odpowiedź. Jedynie lekko przeraziła.

20 minut później

Wszyscy rozeszli się do domów. Derek postanowił wrócić do loftu, więc ja szłam do domu sama. Myślałam, o tym nowym stworzeniu. Byłam ciekawa, czym może być. W drodze do domu, zauważyłam w oddali tę samą dziewczynę, którą widziałam kiedy szłam na trening. Nie zwróciłam na nią zbytnio uwagi, ale ona na mnie owszem. Patrzyła na mnie, tak jakbym zabiła jej kogoś bliskiego. 

Tymczasem

Stiles i Lydia wracają razem. Stilinski'ego również zaskoczył fakt, że dziewczyna usłyszała o nowym stworzeniu. Lydia idąc chodnikiem, kręciła głową, jakby ktoś ją wołał.

STILES: Co robisz? - patrzył na dziewczynę z zaskoczeniem.

LYDIA: Staram się usłyszeć coś więcej. - mówiąc to, nie patrzyła na chłopaka.

STILES: Po co? - nie miał pojęcia co ma na celu wywoływanie omamów słuchowych. - Nie masz przeczuć, więc nie wiem po co je wywoływać. - powiedział z oburzeniem.  To, że Lydia stara się wywołać przeczucie, wie od jej matki.

LYDIA: Stiles, nie chcę aby później moje przeczucie się nasiliło. - odwróciła wzrok w jego stronę. Miała łzy w oczach mówiąc to zdanie. - Nie chce, by później zginęło więcej osób.- spuściła wzrok.

STILES: Jeżeli nie masz przeczuć, to powinnaś się cieszyć, a nie je wywoływać. -powiedział z rozczarowaniem. Postanowił wrócić do swojego domu. Lydia patrzyła na oddalającego się od niej chłopaka z bólem w oczach.

Stilinski w drodze do domu, zauważył nieodebrane połączenie od Parrish'a. Postanowił szybko oddzwonić. Uznał, że pewnie to coś ważnego, skoro dzwonił do niego właśnie posterunkowy. Przez telefon, Jordan powiedział, aby chłopak przyjechał do ojca. Stiles w szybkim tempie kierował się na komisariat. Nie sądził, że ojciec będzie jeszcze kiedyś potrzebować jego pomocy.

Loft

Derek z Malią weszli do loftu i ujrzeli Isaac'a oraz Peter'a. Kuzyn Malii domyślał się, że jego wuj chce przekonać Lahey'a do swoich planów.

DEREK: Kolejną osobę przekonujesz? - spojrzał ze wściekłością na wuja.

PETER: Myślisz, że będę teraz pytał całe Beacon Hills? - powiedział z oburzeniem.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now