Rozdział 22 - 5 dni

50 9 76
                                    

Wczoraj Isaac trafił do szpitala. Jego stan jest ciężki, ale Melissa mówi, że z tego wyjdzie. Po wczorajszej akcji wiem, że muszę zabić tę dziewczynę i nawet, gdy Scott'owi to nie pasuje, ja to zrobię.

Gdy byłam przy Lahey'u i patrzyłam jak cierpi, łzy same spływały mi po policzku. To mój przyjaciel i nie wybaczę sobie jak umrze. Nie ukrywając, to dzięki Lydii, chłopak może przeżyć. Chociaż, gdyby nie ona, ja trafiłabym kotołaka w głowę i byłoby po kłopocie.

Dom Chris'a

"Jestem u Melissy", przeczytałam na kartce, która wisiała na lodówce. Odkąd Scott wywalił mnie ze stada, nie miałam co zrobić ze swoim wolnym czasem. Wiem, że mogłam pójść do Peter'a, ale czekałam na właściwy moment (moment, w którym będę wiedziała, że Derek nie będzie w tym samym czasie w lofcie). Kiedy nalewałam sobie soku do szklanki, usłyszałam pukanie do drzwi. Była poranna godzina, więc lekko zaskoczyło mnie to pukanie. Podeszłam do drzwi i otwierając je, ujrzałam Theo.

--Nie spodziewałam się ciebie. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Byłam przekonana, że przynosi mi jakieś informacje od Hale'a.

THEO: Chciałem z tobą porozmawiać, jeżeli oczywiście masz czas. - mówił nieśmiałym głosem. Domyśliłam się, że nie Peter'a chodzi.

--Jasne, wejdź. - odparłam z troską w głosie. Chłopak wszedł do środka ze spuszczoną głową.

Reaken usiadł na kanapie i czekał, aż zrobię to samo przed nim. Musiał z kimś porozmawiać, a ja byłam jego najbliższą koleżanką, z którą mógłby pogadać właśnie na ten temat.

--Mów. - powiedziałam, siadając na przeciwko niego.

THEO: Od dłuższego czasu mam problem. - mówił przejętym głosem, a ja uważnie go słuchałam. - Śnią mi się koszmary, dotyczące mojej siostry. - powiedział, wypowiadając ostatnie słowa, lekko się jąkając.

--Masz siostrę? - zapytałam zaskoczona. Chimerze trudno było mi tłumaczyć, że miał i co jej zrobił, ale uznał, że skoro chce mi opowiedzieć o jego problemie, musi mi to krótko wytłumaczyć.

THEO: Miałem. - powiedział zrozpaczonym głosem.

--Przykro mi. - odparłam nieśmiało, ponieważ nie miałam pojęcia, że zmarła.

THEO: Nie musi być ci przykro. To moja wina. - oznajmił wściekłym na siebie głosem. - Zmarła z zimna, ponieważ jej na to pozwoliłem. Wszystko dla tego, aby być głupią chimerą. - mówił agresywnie, a ja nie miałam pojęcia jak na to odpowiedzieć. - Zabiłem ją dla jej serca, które teraz jest we mnie. - powiedział powstrzymując łzy. Z jednej strony nie mogłam w to uwierzyć, ale z drugiej było mi go tak szkoda. - Straciłem ją przez moją powaloną chęć posiadania nadnaturalnych mocy.- patrzyłam na niego zaskoczona, ale nie przerażona. Kiedyś może i bym się tym przejęła. Może nie gadałabym z nim ze strachu, ale teraz jest mi go szkoda i chciałam mu pomóc, bo mimo że to zrobił, żałuje tego. Widziałam to w jego oczach i sposobie mówienia o tym. Nie mówiąc nic, czekałam aż opowie mi o swoim problemie. Chłopak widząc, że czekam na dalszą część jego wypowiedzi, zaczął.- Przez te koszmary, gadam przez sen i wpadam w jakąś histerię. - mówił, patrząc na swoje dłonie. - Najgorsze jest to, że przez to oddalam się od Liam'a. - skończył, kierując wzrok na mnie. Gdy chciałam coś powiedzieć on dodał. - Martwi się o mnie, a ja nie chce mu pokazywać, że cierpię przez to wszystko. - odparł zrozpaczonym głosem.

-- Nie wiem co powiedzieć. - oznajmiłam, smutnym głosem. Pragnęłam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak.

THEO: Nie dziwię ci się. - odparł z lekkim uśmiechem. - Nie wiesz co się działo i nie wiesz jaki byłem wcześniej. -mówił patrząc na mnie. Spoglądałam na niego z rozpaczą w oczach, ponieważ w tamtej chwili naprawdę żałowałam, że nie poznałam go wcześniej. Teraz wiedziałabym jak mu pomóc.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now