Rozdział 24 - Najmniej oczekiwany moment

50 8 74
                                    

Dom Lydii

Dziewczyna wciąż rozmawiała z chłopakami o tym stworzeniu. Musiała dowiedzieć się wszystkiego, by nic ją nie zaskoczyło. W pewnym momencie wpadła na pomysł, na który Scott mógłby się nie zgodzić.

LYDIA: W tym wypadku, Emma by się nam przydała. - oznajmiła z pewnością siebie, ponieważ była pewna tego co mówi i chociaż wiedziała, że jej przyjaciel będzie miał odmienne zdanie, musiała to powiedzieć.

SCOTT: Żartujesz. - powiedział, z lekkim rozczarowaniem, ponieważ nie sądził, że dziewczyna wpadnie na taki pomysł. - Jest po stronie Peter'a i to jest dla mnie powód, który dyskwalifikuje ją z pomocy nam. - dodał, patrząc na Martin.

LYDIA: Jest łowczynią, a przyda nam się pomoc kogoś kto dobrze strzela z łuku i włada sztyletem. - mówiła zawzięcie. Mimo, że wiedziała po czyjej byłam stronie, pragnęła bym pomogła stadu w walce. - Jak jej powiesz, że nie chcesz zabijać tej dziewczyny, Emma się zgodzi. - dodała z przekonaniem.

STILES: Nie spędzam z nią tyle czasu co ty, a wiem, że Emma nie zmieni tak szybko zdania. - powiedział z smutkiem. Widział w oczach dziewczyny, że naprawdę chciała, abym brała udział w uratowaniu tej biednej dziewczyny.

LYDIA: Jestem innego zdania. - odparła cichym głosem.

SCOTT: A my innego. - oznajmił z rozczarowaniem, po czym wyszedł z jej pokoju. Przed wyjściem jednak, Stiles szybko podbiegł do Lydii i pocałował ją w czoło, a po chwili powiedział cicho.

STILES: Wiem, że lubisz Emmę, ale współpracuje z Peter'em. Scott nie zmieni zdania. - oznajmił smutnym głosem, po czym szybko pobiegł do przyjaciela. Dziewczyna stała na środku pokoju, myśląc o słowach ukochanego i wiedziała, że Stilinski ma rację.

W drodze do domu

Wracałam akurat do swojego domu od Liam'a. Myślałam wtedy nad naszą rozmową. Rozmyślałam, nad tym, czy gdy powiedziałam Liam'owi o Theo, naprawię ich związek , czy może go zepsuję. Bałam się, ale uznałam, że dobrze zrobiłam, bo chciałam pomóc, więc jak wyjdzie tak wyjdzie.

Moje obawy przerwał nagły telefon od Melissy. Bez zastanowienia odebrałam, ponieważ domyśliłam się co ma mi do powiedzenia Pani McCall.

--Słucham? - zapytałam , czekając na odpowiedź z drugiej strony.

MELISSA: Isaac się obudził, więc dzwonię cię poinformować, że możesz go odwiedzić. - usłyszałam przez telefon. Odetchnęłam z ulgą i od razu zaczęłam kierować się do placówki. Byłam tak szczęśliwa tą wiadomością, ale moje szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ na przeciwko ujrzałam Derek'a. Przez to, że powiedział Scott'owi o mojej współpracy z jego wujem, nie odzywałam się do niego. Byłam wściekła i nie miałam zamiaru zamieniać z nim ani słowa.

DEREK: Gdzie idziesz? - spytał niepewnie, widząc moją wściekłość.

--Do szpitala. - odpowiedziałam z poirytowaniem.

DEREK: A po co?- zapytał, domyślając się, że kierowałam się do Lahey'a.

--Nie wiesz? - spytałam retorycznie, zatrzymując się i kierując na niego zaskoczony wzrok - Myślałam, że tajemniczy Hale wie wszystko. - dodałam, po czym znów zaczęłam iść.

DEREK: Dlaczego taka jesteś? - zapytał zrozpaczonym głosem. Nie znał mnie od takiej strony. By mu odpowiedzieć, zatrzymałam się i spojrzałam mu w oczy.

--Wiesz jaki jest powód, więc nie zdawaj głupich pytań i nie udawaj, że nic się nie stało. - odparłam wkurzonym głosem, jednocześnie powstrzymując łzy. Pomimo mojej wściekłości na niego, wciąż zależało mi na nim, więc gdy kierowałam do niego te słowa, było mi zwyczajnie żal. Jednak mimo tych emocji, po tych słowach znów zaczęłam iść , a Derek zaś, usłyszawszy to zdanie nic nie odpowiedział, a jedynie nie odstępował mnie na krok. W głębi serca, bał się o moje bezpieczeństwo, więc nie bacząc na słowa kierowane w jego stronę, szedł za mną.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now