Rozdział 10 - Mitologia słowiańska

86 10 123
                                    

Dom Chris'a

Oboje z Derek'iem, nie zwlekaliśmy z treningiem. Poszliśmy do ogrodu i zaczęliśmy ćwiczyć. Myślałam, że będzie szło niesamowicie (tak jak z łukiem), ale się myliłam. Starałam się omijać uderzenia Hale'a, ale mi się nie udawało. Co chwilę otrzymywałam kolejne uderzenia w brzuch bądź plecy.

Trenujemy już 2 godziny i na początku, Derek mnie przepraszał za każdy cios, albo robił to lekko, aby mnie nie zranić, ale ja chciałam normalnie trenować. Nie chciałam, by bał się się mnie uderzyć, bo jestem jego dziewczyną. Podczas ataku, sprawca nie patrzy czy nią jestem tylko atakuje bez zastanowienia i z siłą. Stąd właśnie, uderzenia wilkołaka były na tyle mocne, że czasem musiałam odpocząć.

Nie ukrywam, że wkurzało mnie to. Podczas treningu w lesie nie miałam sobie równych (może oprócz mojej kuzynki, Allison), a teraz obrywam za każdym razem, gdy chcę się zbliżyć do przeciwnika.

Podczas tych dwóch godzin, mężczyzna nie mógł się skupić. Oczywiście, walczył i mnie szkolił, ale najczęściej łapał mnie za ręce i całował. Nie gniewałam się (to oczywiste), ale jednak to trochę wnerwiało.

Mijała trzecia godzina i gdy miałam zamiar wymierzyć cios Hale'owi, on złapał mnie za rękę, objął za talię i przybliżył do siebie. Próbowałam się wydostać z jego uścisku, ale on mnie jak zwykle zaczął całować.

--Derek. - odsunęłam się. Mieliśmy trenować, a ty co rusz mnie całujesz. - spojrzałam na niego z lekkim rozczarowaniem.

DEREK: Wiem, ale nie mogę przestać. - podszedł do mnie i dodał. - Nie mogę się skupić. - był tak blisko, że nie mogłam oddychać. Naprawdę on tak na mnie działał.

--Może znajdę kogoś innego, kto będzie mnie uczył? - starałam się wypowiedzieć zdanie spokojnie, ale nie mogłam. Widziałam, że Derek mnie pragnie.

DEREK: Może to i dobry pomysł. - odpowiedział na pytanie, którego do końca nie usłyszał. Nie mógł już się powstrzymać i mnie pocałował. To już nie był delikatny i romantyczny pocałunek. Był raczej intensywny, co bardzo mi się podobało. Oboje zaczęliśmy kierować się do salonu, nie odrywając ust. Derek podniósł mnie i szedł w stronę kanapy.

Dom Theo

Oboje czekali na tę rozmowę. Theo wiedział, że do niej dojdzie, zaś Liam czekał na dobry moment, by ją zacząć. Wiadome było to, że Reaken pierwszy nie zacznie szczerej rozmowy. Oboje się stresowali, ale jednak Dunbar bardziej. Głównie przez strach przed zerwaniem.

Weszli do pokoju chimery i bez zwlekania beta zaczął.

LIAM: Chcę wiedzieć co między nami jest. - powiedział stanowczo i czekał na szczerą odpowiedź ze strony Theo.

THEO: W sensie? - powiedział to tak jakby nie miał pojęcia o co chodzi.

LIAM: No - zatrzymał się i myślał jak skończyć zdanie. Zgubiło go to pytanie.

THEO: Wiem o co chodzi. - spojrzał na betę. - Liam - zrobił pauzę i usiadł na łóżko. - Chodzi o to, że. - Dunbar domyślał się, że chłopak chce z nim zerwać. - Kocham cię. - lekko się uśmiechnął, tak jak beta. Liam nie mógł uwierzyć i jak już chciał zapytać w czym problem, to Theo dokończył. - Ale, - Dunbar'owi zszedł uśmiech z twarzy. Wiedział, że wszystko co przed "ale" nie jest nic warte. - Nie umiem ci tego okazać. Myślę, że czuję do ciebie bardziej pożądanie niż uczucie. - Liam nie miał pojęcia jak to zinterpretować. Nie wiedział czy Theo z nim zrywa, czy jednak chce być w związku.

LIAM: Więc my. - spojrzał z zaskoczeniem na chłopaka.

THEO: Możemy spróbować, ale ja się w związki nie bawię. - wstał i podszedł do bety. - Zależy mi na tobie i chcę twojego szczęścia, ale nie umiem być w związku. - mówiąc to, patrzył chłopakowi prosto w oczy. - Mam nadzieję, że rozumiesz? - powiedział lekko się uśmiechając.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon