Rozdział 15 - Ktoś zginie

77 10 154
                                    

Klinika

Dunbar pomógł Theo wstać. Cieszył się widokiem jego uśmiechu i oczywiście tym, że żyje.

THEO: Wszystko dobrze. - powiedział, patrząc na Liam'a z lekkim uśmiechem.

LIAM: Dziękuję. - spojrzał na Deaton'a. Był mu wdzięczny za uratowanie chimery. - Co Pan mu dał? - zapytał.

DEATON: Pożyczyłem to od Doktorów. - uśmiechnął się do Theo. - Ty wiesz co to jest, Theo. - po tych słowach, odwrócił się szafek i zaczął sprzątać leki.

THEO: Wiesz, to jest. - nawet nie skończył, bo Liam bez wahania go pocałował.

LIAM: Nieważne. - powiedział z uśmiechem. Theo od razu odwzajemnił pocałunek. W tamtej chwili, nawet nie zwracali uwagi na Deaton'a. Weterynarz uznał, że nie będzie im przeszkadzać i wyszedł z pomieszczenia.

Las

Lydia oraz Stiles dotarli na miejsce. Martin miała nadzieję, że w tym miejscu jej moce się uaktywnią. Stilinski pokazał jej norę i drzewo, na którym znajdują się jeszcze ślady krwi. Choć Lydia starała się coś usłyszeć czy zobaczyć, nie umiała. Nie miała pojęcia jak wywołać u niej jakiekolwiek wizje.

STILES: Może. - zatrzymał się na chwilę, aby pomyśleć nad działaniem. - Dotknij tego drzewa. - powiedział niepewnie. Lydia spojrzała na chłopaka z zaskoczeniem, ale pomyślała, że może się udać.

Martin niechętnie podeszła do drzewa i czekała na jakikolwiek znak. Macała drzewo od góry do dołu, aż w końcu dotknęła krwi. W rezultacie ujrzała osobę. Przypomniały się jej wizję, w których występowałam ja i Allison. Tylko, że ta osoba była inna. Dziewczyna ją znała, ale z powodu niewyraźnych obrazów nie mogła pojąć kto to.

Tajemnicza osoba szła ciemnym lasem. Wiatr podnosił włosy rudowłosej w taki sposób, że ledwo widziała tę istotę. W około słyszała dźwięki. Głosy zwierząt, które ze strachu chowały się za drzewami, a mroczna postać szła ścieżką, nie zważając na nic. Lydia nie miała pojęcia co się dzieje. Nieoczekiwanie, znienacka wyskoczyło jakieś zwierzę. Raczej stworzenie, a nie zwierzę. Lydia stała przerażona i nie widziała co robić. Niespodziewanie istota, która zaatakowała tę postać, pazurami zabiła tę osobę. Wtem to stworzenie spojrzało na Martin, a dziewczyna zaczęła krzyczeć.

Stiles patrzył na oszołomioną dziewczynę i w którymś momencie dotknął jej. Banshee ze strachu podskoczyła i spojrzała na chłopaka.

STILES: Co się stało? - zapytał przerażony.

LYDIA: Ktoś zginie. - powiedziała ze smutkiem i strachem. Była przyzwyczajona do tych słów. Zawsze gdy to mówiła, śmierć nadchodziła.

STILES: Kto? - zapytał ze strachem.

LYDIA: Gdybym wiedziała, to bym ci powiedziała. - odparła zbulwersowana.

Dom Chris'a

Po wyjściu Derek'a, ja i Isaac od razu poszliśmy do gabinetu Chris'a. Oboje chcieliśmy znaleźć Bestiariusz. Był jednak problem, który dotyczył chłopaka. Z czasem zrozumiał, że nie chce żadnej zemsty. Nie zależało mu na tym. On nie był taki jak ja czy Theo albo Peter. Nie był osobą, która chętnie zabija.

Gdy szukałam tej książki, Isaac widział we mnie to samo co w Allison (w pewnym stopniu), gdy była manipulowana przez Gerard'a. Widział w moich oczach chęć zemsty i pragnienie mordu. W porównaniu do mojej kuzynki, u mnie to było bardziej widoczne. Mimo tego wszystkiego, chłopak postanowił mi pomóc.

ISAAC: Bestiariusz może być w sejfie. - oznajmił.

--Słucham? - powiedziałam, patrząc na chłopaka z zaskoczeniem. On jednak nie mówiąc nic, podszedł do szafki, w której znajdował się sejf. Byłam zdziwiona, że on zna ten dom lepiej niż ja. Podeszłam do Lahey'a i patrzyłam z zaskoczeniem na sejf. Bez zastanowienia, zaczęłam wpisywać różne wyrazy. - Co może być hasłem? - spojrzałam na Isaac'a, z nadzieją, że może on będzie coś wiedział.

ISAAC: Spróbuj Allison Argent. - powiedział zmartwiony. Wpisałam frazę, ale to nie było to. Traciłam nadzieję, że wymyślimy hasło. Najgorsza była myśl, o tym że gdy nawet uda nam się otworzyć ten sejf, to w środku niczego nie będzie. W tym czasie ktoś mógłby przyjść do domu np. mój wujek.

Postanowiłam zostawić skrytkę i szukać w innych miejscach. Isaac robił to samo, ale po jakimś czasie wpadłam na pomysł dotyczący hasła. Podeszłam do sejfu i wpisałam " Allison". Odetchnęłam z ulgą, gdy skrytka się otworzyła, a jeszcze bardziej się ucieszyłam, gdy ujrzałam w nim Bestiariusz.

Zaczęłam przewracać strony w poszukiwaniu widzianej przeze mnie istoty. Jednak z powodu stresu, wywołanego szukaniem tej książki i atakiem na wuja, lekko zapomniałam jak to stworzenie wyglądało. Pamiętałam tylko długie uszy i dziwny pysk. Jednakże to powinno mi wystarczyć. Nie musiałam przecież pamiętać jakiego koloru miało sierść. Kiedy ja szukałam właściwej strony, Isaac patrzył na mnie. Widział jak się trzęsę i denerwuję. Ujął moją dłoń i powiedział.

ISAAC: Spokojnie. - oznajmił, patrząc mi w oczy.

--Chcę to zabić, ale jesteśmy już przy końcu tego Bestiariusza i nic nie ma. - powiedziała, krzycząc coraz głośniej każde następne słowo.

ISAAC: Mamy czas. - odłożył książkę na biurko. - Może poćwiczymy walkę jak chciałaś. - dodał z uśmiechem.

--To była wymówka. - powiedziałam, jednocześnie sięgając po Bestiariusz.

ISAAC: Nie musi być. - powiedział ze spokojem, łapiąc moją dłoń. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale jednak znając Derek'a, będzie chciał sprawdzić moje umiejętności. Dlatego się zgodziłam. Najrozsądniej byłoby też napisać do pani McCall w sprawie powrotu mojego wuja. Gdy otrzymam wiadomość z odpowiedzią, wtedy będę wiedziała ile mam czasu.

Loft

Zdenerwowana Malia wróciła do loftu. Nie miała zamiaru słuchać Scott'a. Mimo akcji, które robił jej ojciec, często też pomagał stadu. Dlatego, nie planowała odwracać się od ojca. Wchodząc do loftu, Peter poczuł jej wzburzenie.

PETER: Co ci się stało, córko? - zapytał z niechęcią. Wiemy doskonale, że mało go obchodzi to co inni czują. Jednakże, biorąc pod uwagę, że Malia jest jego córką, jej los trochę bardziej go obchodził niż reszty.

MALIA: Jak ci powiem, ty to wykorzystasz. - powiedziała stanowczo i nie dając odpowiedzieć ojcu, skończyła.- Dlatego ci powiem. - dodała. Peter się uśmiechnął, ponieważ domyślał się czego może dotyczyć ta rozmowa. - Scott ci nie ufa i chciał nastawić mnie przeciwko tobie. - powiedziała ze wściekłością.

PETER: Ciekawie. - oznajmił, opierając się o stół.

MALIA: Ciekawie? - zapytała z zaskoczeniem. Nie miała pojęcia co może być w tym ciekawego.

PETER: Ciekawie, że Scott nastawia cię przeciwko mnie. Trochę to do niego nie podobne. - oznajmił, myśląc nad kolejnym ruchem. - Widzę, że to cię denerwuje. - zrobił pauzę, aby podejść do córki. - Jego decyzje. - mówił, jednocześnie okrążając dziewczynę. - Nie chciałabyś zrobić coś wbrew jemu? - mówił ze spokojem. Wiedział, że Malia nie myśli długo nad wyborem. W takiej sytuacji, wystarczyły mądre słowa.

MALIA: Nie wiem. - oznajmiła z niepewnością.

PETER: Wiesz.- zrobił kolejną pauzę i i stanął naprzeciw córki. - Dlatego będziesz z nami w Stowarzyszeniu Istot Żądnych Zemsty. - powiedział z szerokim uśmiechem.

MALIA: W czym? - zapytała ze zdziwieniem.

PETER: Z nami. - powiedział z frustracją. - Będziesz z nami. - dodał. Widział na twarzy Malii lekki uśmiech. Starała się nie zaśmiać, ale jej nie wychodziło. - Dopiero wymyśliłem tę nazwę, więc przestań się śmiać. Wiesz o co chodzi. - dodał i poszedł w stronę okna.

W tym momencie wiedział, że jego "stado" jest w komplecie. Był świadomy, że u jego boku brakuje córki. Zdawał sobie sprawę, z tego że tylko kłótnia ze Scott'em, może ją zbliżyć do niego. Tak właśnie się stało, choć jednak Hale myślał, że to on będzie musiał wkroczyć do akcji.

Teraz Peter czekał tylko na informację o stworzeniu.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now