2. Miami

358 22 21
                                    

Miłego czytania!





- Widzimy się za dwa tygodnie Danny - powiedziałam do kierowcy, gdy pomógł mi wnieść moje torby z ubraniami do domu.

- Do widzenia Panno Black - powiedział i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam i poprawiłam swoje proste włosy odgarniając je na plecy. Spojrzałam w stronę wejścia do salonu, gdzie stała Scarlett z małym uśmieszkiem, którym mnie obdarzyła.

- Co? - zapytałam biorąc cztery torby do rąk.

- Pomogę ci - zaproponowała, a ja oddałam jej jedną torbę. - Co ty tam kupiłaś? - zapytała wchodząc po szklanych schodach zaraz za mną.

- Jakieś koszule, dwa nowe garnitury i buty - wymieniłam stając przed drzwiami mojej sypialni. Otworzyłam je i odłożyłam torby pod ścianą. Spojrzałam na otwartą walizkę na środku pokoi i jęknęłam. Tak bardzo nie chciało mi się pakować. - Gdzie Harry i Mike? - zapytałam przypominając sobie o chłopakach.

- Pojechali gdzieś - wzruszyła ramionami, a ja zmarszczyłam brwi.

- Co jest grane? - zapytałam wiedząc, że coś kombinuje.

Widziałam to po jej zachowaniu. Nigdy nie pomogła mi z torbami wypchanymi nowymi ubraniami, tylko zazwyczaj śmiała się ze mnie albo narzekała i pytała czy nie mam na co pieniędzy wydawać, tylko na ciuchy. A teraz? Pomogła mi i jeszcze siedzi z dziwnym wyrazem twarzy.

- Mam nadzieję, że nie będziesz zła - powiedziała, czym mnie zaintrygowała. Uniosłam brew i spojrzałam na nią. - Ja i Mike jedziemy z tobą do Miami - powiedziałam z uśmiechem.

- I tak przecież jedziecie na ten ślub - wzruszyłam ramionami. - Z tego co patrzyłam macie dwudziestego dziewiątego wylot. Bierzecie Harry'ego? - zapytałam. Właściwie nawet nie wiedziałam czy na ten ślub można brać dzieci.

- Właśnie chodzi o to, że wylatujemy jutro z tobą, a młodego zostawimy na te kilka dni u moich rodziców - powiedziała, a ja zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi.

- Czemu jedziecie ze mną? - zapytała nie rozumiejąc.

- Wiesz.. - westchnęła i podeszła do mnie wyrywając mi z dłoni koszulę, którą wyciągnęłam z torby. - Chcemy po prostu zobaczyć cię na wybiegu - powiedziała przyglądając się białemu materiałowi.

- A tak poważnie?

- Mike chce być przy tobie, bo się martwi - powiedziała w końcu opuszczając spięte ramiona.

Podejrzewałam, że tak właśnie będzie, więc nawet mnie to nie ruszyło. Bardziej zdziwiłby mnie fakt, że Mike puściłby mnie samą do Miami.

- Niech będzie - wzruszyłam ramionami po chwili ciszy.

- Poważnie? Bez żadnych krzyków? Gadania na Mike'a, że jest przewrażliwiony? Że chcesz jechać sama? - zapytała zdziwiona.

- Bardziej dziwiłby mnie fakt, gdyby poważnie mnie samą puścił.

- W takim razie, dobra - oddała mi koszulę i wyszła z pokoju, jednak po chwili ponownie pojawiła się w drzwiach. - A i jeszcze jedno. Jedziemy dzisiaj wieczorem na zakupy po sukienkę na ślub - poinformowała mnie.

- Przecież ja mam sukienkę - odwróciłam się w jej stronę.

- Ale ja nie mam. A ty się znasz to mi pomożesz - uśmiechnęła się i zamknęła za sobą drzwi.

Pokręciłam głową i wyjęłam wszystkie ubrania. Odcięłam metki i podeszłam do szafy, aby wybrać najstosowniejsze ubrania, które wezmę ze sobą na te półtora tygodnia. Nie zamierzałam tam się zasiedzieć, dlatego wzięłam cztery pary garniturów, cztery koszulę białe oraz dwie czarne i pięć par szpilek. Nie wiedziałam po co mi aż tyle, ale w razie czego będę miała w czym wybierać. Zeszłam na dół i podeszłam do szafki w przed pokoju, aby wziąć parę czarnych Air Force One, dwie pary czarnych Vansów i jedną parę wysokich Jordanów z Diora.

Serva me Where stories live. Discover now