20. Adelin.

71 4 0
                                    


Miłego czytania!

Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że coś jest dla nas ważne dopóki tego nie będziemy mieć. Ale kiedy już to mamy uświadamiamy sobie jak bardzo ważne to jest i jak bardzo tęskniliśmy.

Czułam się tak obejmując Adelin. Wdychając jej zapach, którym kiedyś wypsikała cały pokój hotelowy w Las Vegas. Czułam jej smyrające mnie po twarzy kosmyki rudych włosów. I dopiero teraz uświadomiłam sobie jak ważna była dla mnie Del.

Jednakże nigdy nie byliśmy blisko. Często mnie irytowała, a na początku, gdy się poznaliśmy miała do mnie dystans. Ale to nie przeszkodziło mi ani jej nazywania siebie przyjaciółkami. Była dla mnie ważna. I dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mi jej brakowało na spotkaniach.

Odsunęłam się lekko od dziewczyny i spojrzałam na jej młodą twarz. Żadnej skazy, nadal była tak samo piękna. Rudewłosy były trochę dłuższe, ale może to dlatego, że na weselu miała je upięte, a teraz miała je rozpuszczone. 

- Adelin, tak bardzo cię przepraszam - powiedziałam cicho patrząc w jej brązowe oczy.

- Za co? - zapytała z uśmiechem. W jej oczach widziałam szczęście i wdzięczność, ale to nie powstrzymało ją przed płaczem.

- Dziękuję Adelin - odezwała się ochrypłym głosem babka. Rudowłosa odwróciła się w jej stronę, ja sama patrzyłam na staruszke, która nadal stała w przejściu między salonem a korytarzem. 

- Nie ma za co - nie widziałam jej mimiki twarzy, jednak wiedziałam jak patrzą na siebie w ciszy.

- Pora na was. Taksówka już czeka - nie czekając dłużej ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Czułam obecność przyjaciółki, która dotrzymywała mi kroku. Na chwilę, tylko zatrzymała się przy wiedźmie, a później znowu ruszyła za mną. Wsiadłyśmy do taksówki i Adelin z ulgą wypowiedziała adres mojego zamieszkania.

- O co tu chodzi Del? - zapytałam zdezorientowana. - Za co ona ci dziękowała?

Dziewczyna przez chwilę milczała patrząc za okno taksówki na mijane domy.

- Na początku byłam porwana - zaczęła. - Nie pamiętam zbytnio co i jak, ale obudziłam się już w tym domu. Byłam przerażona. Wyszłam z jakiegoś pokoju i zeszłam na dół. W salonie spotkałam Elizabeth. Nie była przejęta moją osobą, nie odpowiadała na moje pytania, które krzyczałam jej prosto w twarz - zaśmiała się pod nosem. - Dopiero, gdy się uspokoiłam powiedziała mi swój plan - wzruszyła ramionami nie przejęta. - Na początku uznałam ten plan za totalnie beznadziejny, patrząc na to jak potraktowałyśmy się na weselu. Byłam pewna, że się nie zgodzisz, przecież nic nas nie łączyło od ponad czterech lat. Ale później powiedziała mi, że to poszukiwania miały was wszystkich zbliżyć. Że ty zrozumiesz jak szczęśliwa tu jesteś, i uświadomisz sobie jak  bardzo powrót tutaj uszczęśliwi Mike'a.

Słuchałam jej w pełnym skupieniu. Wszystko to była gra. Pierdolona gra, o której nikt z nas nie miał pojęcia, tylko Adelin. Adelin, która się zgodziła na to. Zabrało jej to prawie dwa miesiące z życia, ale ona zrobiła to, tylko dlatego, żebym ja i Mike'a zostali. Dopiero teraz do mnie doszło jakim Adelin jest oddanym człowiekiem. Jak bardzo jej zależy na przyjaciołach i szczęściu. Adelin zrobiła coś o co bym jej nigdy nie podjerzewała.

- Miałam wybór - kontynuowała. - Mogłam zrezygnować z tego planu. Miałam dwa dni na zastanowienie się. Podjęłam się tego. Jeśli to miało sprawić, że będziecie szczęśliwi i wszyscy będą na swoim miejscu, zrobiłabym wszystko. 

Zapadła cisza. Nie wiedziałam co mogłam jej powiedzieć. Uświadomić jej, że to na nic? Czy przyznać rację i powiedzieć, że plan wiedźmy Elizabeth się powiódł. 

Serva me Where stories live. Discover now