6. "Rodzina Black"

303 16 0
                                    


Miłego czytania!



Siedziałam w samochodzie, który prowadził mój szofer. Wysłałam wiadomość Mike'owi, że dostałam oświadczenie od prawnika. Ten niemal od razu dodał mnie do jakieś grupki gdzie byli wszyscy i ze zdziwieniem stwierdziłam, że to dawna umarła grupa, którą kiedyś założyliśmy-Grupa Alkoholików. Nie wiedziałam, że ona jeszcze istnieje, bo niemal od razu po przyjeździe do Berkeley usunęłam się z niej. Ze zdziwieniem przyznałam, że tylko raz w roku od czterech lat pisali na niej wysyłając sobie życzenia świąteczne. I od czterech lat pojawiała się ta jedna wiadomość, która była skierowana do mnie, ale nigdy nie miałam o niej pojęcia. I każdego roku od kogoś innego.

Od: Navy do: Grupa Alkoholików

Wesołych świąt Lily. - 2018

Od: Hardin do: Grupa Alkoholików

Wesołych świąt Lily. - 2019

Od: Ian do: Grupa Alkoholików

Wesołych świąt Lily. - 2020

Od: Olivia do: Grupa Alkoholików

Wesołych świąt Lily. - 2021

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nie miałam pojęcia, że takie wiadomości istnieją i, że oni jeszcze o mnie wtedy myśleli. Dlaczego, więc Mike i Scarlett nie mówili mi o tym? Przecież to jest coś co powinnam wiedzieć i sama uznać czy odpowiadać na te wiadomości czy nie. I tak może głupio postąpiłam, że usunęłam się niemal od razu po wylądowaniu w Berkeley, ale myślałam, że tak będzie lepiej. I było.

Z mętlikiem w głowie mimo wszystko wysłałam oświadczenie na tą grupę i wstawiłam na swoje story na moim Instagramie. Wyłączyłam telefon i wysiadłam z samochodu, gdy tylko ustaliśmy pod kawiarnią, gdzie spotkałam po raz pierwszy Williama. Rozejrzałam się po chodniku, jednak nie zauważyłam nic podejrzanego, a zwłaszcza nikogo.

Weszłam do środka kawiarni i od razu spojrzałam w stronę stolika jedenastego gdzie widziałam plecy odziane w czarną koszulę. Ruszyłam w tamtą stronę i usiadłam na przeciwko chłopaka, który podniósł głowę z nad telefonu i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i włożył telefon do kieszeni spodni.

- Witam Lilianno - przywitał się tym swoim niskim głosem, który jak na moje preferencje był bardzo seksowny.

- Cześć - uśmiechnęłam się do niego.

Pogrążyliśmy się w rozmowie przy okazji zamawiając kawy. I kto by się spodziewał, że zamówiliśmy czarne kawy bez cukru.

- Wasze kawy - powiedziała kelnerka. Szybko upiłam łyk i skrzywiłam się na jej smak.

- Przepraszam, ale chciałem z cukrem.

- Przepraszam, ale chciałam z cukrem - powiedzieliśmy niemal równocześnie z Williamem. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Czułam się z powrotem jak ta siedemnastolatka. Kelnerka zdecydowanie nie wiedziała co zrobić, dlatego, gdy tylko przestałam się śmiać przeprosiłam ją za taki lekki żarcik. Była nie co zmieszana, ale nieśmiało się uśmiechnęła i odeszła.

- Do dziś w myślach przywołuję twój waleczny wyraz twarzy i ton. Jakbyś nie mogła przynieść mi już ten cukier, tylko się wykłócałaś - pokręcił głową. - Dobrze, że pomogło ci to małżeństwo, bo bym nie odpuścił.

- Dlaczego ty się mnie wtedy tak uczepiłeś? - zapytałam będąc ciekawa.

- Spodobałaś mi się, a po tym jak się ze mną kłóciłaś to jeszcze bardziej byłem ciebie ciekaw. Później ojciec wywoływał na mnie presję, więc nie mogłem nawet często tu przychodzić, a później to w ogóle ciebie tu nie było, więc odpuściłem przychodzenie tu codziennie - wzruszył ramionami. Pokręciłam głową na jego głupotę i upiłam łyk kawy, aby następnie zaczął jakiś nowy temat.

Serva me Where stories live. Discover now