24. Prawda

53 2 0
                                    


Miłego czytania!


Po Sylwestrze każdy wpadł w wir pracy. Rzadko wszyscy razem się spotykaliśmy przez ostatni tydzień. Ja niemal mieszkałam już u Hardina. Po Sylwestrze wróciłam do domu dwa dni później, ale po dniu wróciłam do niego. Teraz siedziałam w swoim pokoju i swoim domu czytając wiadomości od gwiazd, które spotkałam na swojej drodzę i złapałam jakiś kontakt proponujące jakiegoś drinka na moje urodziny.

Właściwie to teraz musiałam dzielić moje dwa światy. Nie mogłam tak o im odmówić, bo nie wypadało. Musiałam coś wymyśleć. Postanowiłam wszystko wyłożyć na jedną kartę.

Do: Alkoholików.

co wy na to, żeby na moje urodziny wylecieć do LA?

Odpowiedzi były różne 

Od: Olivia do: Alkoholików

Ja z Carterem z chęcią, ale teraz zbieramy na dom, żeby wyprowadzić się z tego mieszkania i nie mamy pieniędzyna takie wyjazdy. 

Od: Simon do: Alkoolików 

My z Madison się już pakujemy.

Od: Ian do: Alkoholików

Impreza z gwiazdami!!!!!

Od: Sabrina do: Alkoholików

Z twoją starą

Na prawdę zastanawiałam się jak to możliwe, że oni jeszcze są razem.  I nie wyobrażałam sobie ich z kim inny. Oni chyba też tak uważali.

Do: Alkoholików

o pieniądze się nie martwcie. od agencji dostajemy w swoje urodziny prywatny odżutowiec, którym zazywczaj latamy, także przelot jest darmowy. tylko pytam się czy jesteście zainteresowani na cały weekend wylecieć.

I teraz każdy się zgodził.

Usłyszałam krzyk z dołu Mike'a, więc odłożyłam telefon i zeszłam  na dół. On i Scar siedzieli w salonie i wyczekiwali mojego pojawienia się.

- Co tam? - zapytałam siadając na fotelu.

- Chyba już czas - powiedział tajemniczo mój brat. Uniosłam brwi nie rozumiejąc. - Trzeba sprowadzić nasze rzeczy z Berkeley - powiedział w końcu.

Spiorunowało mnie. Przeniesienie rzeczy z Berkeley do Miami i sprzedanie naszej willi to byłby całkowicie duży krok w zamknięciu tamtego rozdziału mojego życia. Uciekałam z Miami do Berkeley, a teraz miałam cofnąć się o trzy kroki. Jednen krok w przód i trzy kroki do tyłu. Życie tam to miałbyć mój nowy rozdział. Moje nowe życie, a i tak wróciłam tu.

Poczułam dyskomfort na myśl o tym, że uciekałam przed demonami z Miami, by ponownie się tu zjawić i prawdopodobnie znów im się dać. I dopiero teraz doszło do mnie co tak na prawdę się dzieję. Miałam tu zmieszkać do końca mojego życia. Miałam tu gnić. 

Oblały mnie zimne poty. Poczułam panike obezwładniającą mnie. Ciężej mi się oddychało i przez chwilę chyba nie słyszałam, bo widziałam poruszające się usta brata, ale nie słyszałam żadnego słowa. W moim gardle pojawiła się gula, a żółć podeszłami do gardła. Nie czułam rąk ani nóg. Nie mogłam oddychać. Atak paniki przejął na mnie kompletnie władzę.

Mike i Scarlett od razu do mnie podeszli próbując mnie uspokoić, ale było to na nic. W głowie miałam to jak duszę się w tym mieście, co przeradzało się w duszenie w rzeczywistości. 

Oni myśleli, że jestem gotowa. Ale ja nie byłam. Kurwa nie byłam gotowa na zostanie tutaj całe życie. W mieście, którego nienawidziłam, którym gardziłam. Którym tak bardzo mnie zniszczyło. Zaczęłam dusić się płaczem. Całe ciało mnie bolało. Mike wepchnął do buzi tabletki na uspokojenie, ale nie mogłam ich połknąć. Nie kontrolowałam swojego ciała. Tak przeraźliwie płakałam. A później zemdlałam.

Serva me Where stories live. Discover now