17. Czym jest miłość?

112 11 0
                                    

Miłego czytania!

- Więc? Jaki plan? - zapytał Ian, gdy wszyscy cieszyli się z naszego zostania w Miami. 

- Spotkam się z Williamem jutro i przekaże, że rezygnujemy- powiedziałam biorąc telefon do ręki i wybierając numer Williama. Weszłam w wiadomości.

Do: William

hej, spotkamy się jutro?

Na wiadomość zwrotną nie musiałam długo czekać.

Od: William

Jasne. 18?

Do: William

pasuje

Schowałam telefon do kieszeni moich garnituryowych spodni i wyszłam na taras, aby zapalić. Usiadłam na wiklinowym krześle i odpaliłam używkę. Delektowałam się nią dopóki nie poczułam jak ktoś wszedł na taras. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Olivie. Dziewczyna usiadła na wolnym krześle i patrzyła przed siebie. Czekałam aż przerwie milczenie, w końcu po coś tu przyszła. Po chwili na taras wszedł Hardin, Carter i Navy. Ustali przy wejściu. Poczułam się niezręcznie.

- Jesteś pewna, że chcesz zostać? - zapytał Navy, który pierwszy przerwał milczenie. - Twoje życie toczyło się w Berkeley.

Westchnęłam zaciągając się używką, aby wydłużyć swój czas i poukładać w głowie to co chciałam powiedzieć.

- Nie wiecie jak wyglądało życie tam - mruknęłam cicho. - Właściwie, co to życie było - zaśmiałam się smutno przypominając sobie samotne noce, samotne święta. - Byliśmy sami. Gdy Mike i Scarlett przyjeżdżali tu, ja zostawałam sama w naszej willi. Święta, urodziny spędzałam sama. Moim życiem była praca - odpaliłam nowego papierosa, aby ukoić chodź trochę tym szargane nerwy.

- Nie wiedzieliśmy - powiedziała cicho Olivia. Pokręciłam głową.

- Skąd mielibyście wiedzieć? - zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza. - Gdy oni tu wracali mieli kategoryczny zakaz mówienia o mnie. Mieliście o mnie zapomnieć, tak jak ja starałam się zapomnieć o was.

- Chyba się nie udało - zaśmiał się Carter. Zaśmiałam się pod nosem.

- Gdy dostałam zaproszenie na wasz ślub wszystko co wypierałam wróciło. Ale byliśmy przyjaciółmi, i wiedziałam, że musiałam tu być, bo nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Zwłaszcza, że wy o mnie pamiętaliście po czterech latach braku kontaktu, żeby zaprosić mnie na wasz wielki dzień.

- O tobie nie da się zapomnieć - powiedział Hardin. Spojrzałam na niego. W jego oczy, z których chciałam czytać wszystko. Wszelakie emocje mu towarzyszące. Chciałam znać jego wszystkie myśli. Chciałam go całego. Ale to minęło, mimo że nadal miałam do niego słabość.

- Cieszymy się, że postanowiłaś zostać. Gdybyś chciała wyjechać Mike i Scarlett również by to zrobili. Wskoczyli by za tobą w ogień - powiedział Carter. 

Wiedziałam to. I właśnie tego się najbardziej obawiałam. 

*

Ubrana w białą luźną koszulę i czarną ołówką spódnice przed kolano czułam się jakbym szła na rozpoczęcie roku szkolnego. W dodatku miałam rozpuszczone pokręcone włosy. Ubrałam się tak kiedyś na rozpoczęcie roku w San Diego. Przynajmniej tam nie nosiłam obowiązkowych mundurków. 

Spojrzałam na swoje odbicie w jednym ze sklepów z sukienkami udając, że tak na prawdę patrzę na sukienki, a nie na to jak wyglądam i po chwili uznałam, że mogłam założyć  szpilki na mniejszesz szpilce niż te, które miałam na sobie, ale byłam, tylko jedną przecznice przed restauracją, w której umówiłam się z Williamem, więc nie zawracając sobie głowy, po prostu ruszyłam przed siebie pewnym siebie krokiem, bo wyglądałam genialnie.

Serva me Où les histoires vivent. Découvrez maintenant