Rozdział piętnasty

16.1K 401 1.8K
                                    

Pov. Evangeline

— Przez ciebie jesteśmy spóźnieni. — Wyjąkałam, gdy brunet oderwał się od mojej szyi, ust, obojczyka i właściwie to całego moje ciała.

— Nie wierzę, że zapomniałem zrobić ci malinkę. To tak, jakbym staczał się przez to, że jestem zakochany jak szczeniak.

— Bo jesteś. — Prychnęłam na, co chłopak uniósł brew z pytaniem. — Jak szczeniak. Właśnie tak się zachowujesz, robiąc mi malinki i zostawiając po sobie ślad. To niedojrzałe.

— Po pierwsze mam to gdzieś, a po drugie nigdy nie narzekasz, gdy je robię. Więc kochanie twoim problemem prawdopodobnie jest to, że szukasz powodu, aby na mnie nakrzyczeć. A to sprowadza mnie do innego ciekawego wniosku. Z tego wywiązuje się kłótnia, a zazwyczaj wtedy, przymykam ci usta swoimi. I dość namiętnie obchodzę się z twoim ciałem. Kontynuować, czy już rozumiesz?

— Jesteś taki irytujący, Shade.

— Jeżeli jesteś na mnie napalona to po prostu powiedz. To pewnie przez to, że czytałaś wczoraj tę książkę. Pobudziło w twoim ciele wiele zmysłów, co?

— Mam cię na dzisiaj dość. — Powiedziałam, bardziej zakrywając malinkę pod obojczykiem i ogólnie kilka innych na szyi jego bluzą.

Byłam zdecydowanie nie w humorze, ponieważ zaspaliśmy. A właściwie bardziej chodziło o to, że zerwaliśmy się z łóżka. Szczerze mówiąc to wolałam zostać w nim cały dzień. Tak z brunetem. Tak naga. Bla, bla. Zdenerwowało mnie to, że musiałam... Wstać. Bo po raz pierwszy poczułam tak nieodpartą chęć, aby uprawiać z nim seks, jakiej nie czułam nigdy.

— Tak? To oddaj bluzę. — Oznajmił, gdy weszliśmy do szkoły. Spóźnieni. Na korytarzach była pustka, a przemierzając hol w klasach odbywały się lekcje.

Jednak zatrzymałam się na jego słowa. Chłopak również to zrobił, wkładając ogromne dłonie do kieszeni spodni. Z hukiem odłożyłam torbę na podłogę, na co brunet spojrzał na mnie z politowaniem. Pociągnął łyka energetyka z puszki, specjalnie przy tym siorbiąc, aby jeszcze bardziej mnie irytować. Nienawidziłam, gdy ktoś tak robił.

Zdecydowanie nie wierzył w to, że zamierzam mu ją oddać. Ale byłam od rana wkurzona, a dziwne uczucie rozpalenia i napalenia mnie nie opuszczało, więc nie zamierzałam być jedyną. Szybkim ruchem zdjęłam bluzę, zostając w czarnej bluzce na ramiączkach, która zdecydowanie nie spełniała wymagań z regulaminu szkoły. Shade był zdziwiony, a właściwie wkurzony, gdy rzuciłam w niego materiałem. A potem ruszyłam w stronę klasy.

— Będziesz tak ubrana? — Zapytał, jakby nie wierząc w to, co się stało. Czy on naprawdę był aż tak pewny siebie i jego ego przewyższało wszystko inne, aby wierzyć, że ślepo będę bić się o kawałek materiału? Odpowiedź na pewno brzmiała tak, ale nie gdy byłam od rana nabuzowana hormonami.

— Mogę zdjąć spodnie, jeśli chcesz.

— Bardzo zabawne, wolałbym abyś zrobiła to wieczorem. Lub w schowku.

— Schowku. Tym samym, w którym ktoś umarł? Czy ciebie do końca popieprzyło w tej durnej głowie? — Sapnęłam, gdy zatrzymaliśmy się niedaleko tego miejsca. Przez parę dni policja badała tamtą sprawę, ale uznano to za zbieg okoliczności tzn. psychopata zabija psychopatę. Czyli swój swojego, czyli po prostu ktoś z napastników wkurzył się na innego i go zastrzelił. Uroczo. Nigdy nie byłam w stanie wyobrazić sobie tego, żeby kogoś zabić. To było straszne i okropne. Nie mogłabym spojrzeć potem w lustro i nie wiedzieć siebie jako mordercy, który powinien zapłacić za swoje czyny.

Czasami nadal miałam w głowie obraz wielkiej plamy krwi i tego, co zostało z ciała tego mężczyzny. Ale to, że Shade nie wykazał żadnych podobnych niepewności co ja wydawało się dziwne i w pewnym sensie uspokajające.

RestorationWhere stories live. Discover now