Rozdział szesnasty

17.3K 372 919
                                    

Pov. Evangeline

— Wstawaj idioto.

— Nie jadę. Noga mnie boli. Przeproś ode mnie Evie i ciocię. — Wymruczał sennie i dość poirytowanie Thomas, gdy brunet zaczął ściągać z niego kołdrę.

— Sam to zrób. — Powiedział Shade typowym dla siebie tonem. Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie i usiadłam koło ciemnego blondyna.

— Bardzo cię boli? Może ciocia ma z tobą zostać? — Kątem oka spojrzałam na nogę chłopaka, gdzie widniała blizna po postrzale. Na mój głos Tommy gwałtownie obrócił się w moją stronę zmieszany. Posłał zdecydowanie wrogie spojrzenie do brata, który lekko poirytowany ułożył dłonie na klatce piersiowej.

Nie byłam do końca pewna co stało się między nimi. Jednak od jakiegoś czasu nie układało się, a wcześniejszy model miłości braterskiej lekko się zarysował. Pozostawił za to zgrzyt.

— Gdybym wiedział, że przyjdziesz to bym się chociaż trochę ogarnął. — Mruknął prostując się i opierając o zagłówek łóżka. Widziałam jak Shade przewraca oczami. — Jak już słyszałaś to nie będę się powtarzać. — Blondyn podrapał się za głowę, ręką na której widniały bransoletki z rzemyków i innych kolorowych zawieszek.

— Przepraszam, ale pewnie moja nieobecność i tak się jakoś bardzo nie odbije na wypadzie. Mam nadzieję, że nie jesteś zła czy coś, Evie.

— Oczywiście, że nic się nie stało. Myślałam, że będziemy mieć taki rodzinny wyjazd. Ale to nic. Mam nadzieję, że będziesz czuł się potem lepiej. — Posłałam mu delikatny uśmiech i złożyłam jeszcze drobniejszy pocałunek na policzku chłopaka. Każdy z klanu Grey'ów zdecydowanie miał w genach miękką skórę.

Blondyn posłał mi lekki uśmiech, może odrobinę się przy tym rumieniąc. Nie byłam do końca przekonana czym było to pokierowane. Ale prawdopodobnie tym, że tak samo jak brat spał jedynie w bokserkach. Nie do końca rozumiałam czemu się wstydził, jeżeli tak samo jak Shade'owi nic mu nie brakowało.

Najstarszy z Grey'ów nic nie powiedział tylko podał bratu talerz z jedzeniem, z którym wysłała nas do góry ciocia Ali. Ruszyłam do wyjścia, chociaż czułam na sobie wzrok dwójki braci. Gdy Shade zamknął za nami drzwi, rzuciłam mu pytające spojrzenie.

— Myślisz, że to coś poważnego? — Zapytałam, gdy zaczęliśmy schodzić po schodach. Tak naprawdę widzieliśmy się z Shade'm po raz pierwszy od dwóch tygodni na dłużej niż parę minut. Przez cały ten czas ja byłam zajęta zajęciami z matematyki i tym, żeby w ogóle zdać. Poza tym spędzałam czas z dziewczynami, bo ostatnio Rose zaczęła się strasznie dziwnie zachowywać. Grey za to, co chwilę miał zawody lub razem z drużyną wyjeżdżali do innego stanu. Tak naprawdę przez cały ten czas wymieniliśmy może parę wiadomości, które opierały się na tym, że sprawdzał mi zadania z matematyki. Bo ku mojemu zaskoczeniu faktycznie dotrzymał obietnicy i udzielał mi w pewnym sensie korepetycji.

I chociaż nienawidziłam liczenia ciągów całym sercem to te późne wieczory, kiedy zaczynaliśmy pisać były jedną z najlepszych części dnia, jakie ostatnio miałam. A oczekiwanie na pytanie "pokaż przy czym tym razem muszę robić za bohatera, młoda" zawsze wywoływało u mnie przewracanie oczami. I lekki chichot, ale tego nie musiał wiedzieć. Jak i odczucia braku "kochanie" na każdym końcu czy początku zdania. Właściwie to chyba bolało najbardziej.

Liczyłam na to, że jak zostaniemy sami to chłopak przywita się ze mną tak samo, jak miał w zwyczaju ostatnio. Ale tego nie zrobił. Ogólnie miałam wrażenie, że był bardziej małomówny niż zazwyczaj i jeszcze mocniej poirytowany. Gdy weszłam do ich domu dziś rano, aby zobaczyć czy są już gotowi na śniadanie, chłopak jedynie puścił mi oczko.

RestorationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz