Dom rodzinny Clay'a

538 36 9
                                    

Minął tydzień, George całkiem przyzwyczaił się do nowej rutyny dnia. Szkoła nie okazała się wcale taka straszna a Tommy sam któregoś dnia zagadał do Bruneta, w ten sposób poznał swoich nowych „znajomych" z którymi spędzał dnie po szkole. Nie trzeba Mówić jak bardzo Blondyn był z niego dumny.

——————————————

-Wstawaj!-krzyknął Clay patrząc się na śpiącego bruneta
-Jeszcze chwilka- George przewrócił się na drugi bok i przykrył się kołdrą, nie na długo bo po chwili blondyn mu ją zabrał
-No czego ty chcesz?- Spytał z pretensją
-Mamy jechać dziś do mojej rodziny- odpowiedział Clay, George od razu podniósł się z łóżka -O której tam jedziemy?
-Co ty taki nagle energiczny?
-tak jakoś
-Idź się szykuj ja idę zrobić jedzenie- Clay wyszedł z pokoju a Brunet zaczął się szykować. Blondyn kazał mu spakować pare rzeczy bo nie będzie ich przez weekend i poniedziałek, ponieważ George zaczyna zajęcia dopiero we wtorek.
Spakował się i ogarnął swoje potrzeby oraz wybrał jakieś ciuchy które momentalnie ubrał.

-Już!- krzyknął schodząc po schodach
-Możesz rozłożyć talerze i sztućce?- Spytał Clay kiedy brunet krzyknął
-No mogę- Podszedł do szafki, wyjął dwa talerze oraz widelce i noże które Położył na stole
-Już jesteś na dobrej drodze- Blondyn zaczął się śmiać
-o czym ty mówisz?
-Poprosiłem cię o zrobienie czegoś a nikt nie został zwyzywany, to już postęp
-Kto wie może wyzywam cię w myślach- Roześmiał się Brunet a Clay podał posiłek
Oby dwoje zjedli rozmawiając o głupotach i o dość dużej rodzinnie blondyna, George'a interesowały rozmowy o drzewie genealogicznym czy innych tego typu sprawach. Zawsze kiedy był młodszy słuchał jak jego dziadek opowiada te historie, niestety zmarł on rok temu na raka. Została mu jeszcze babcia od strony Ojca, Elżbieta. Od strony matki miał również dziadka jednak nie do końca chciał się z nim spotykać, żywił go pewną urazą o której raczej nie miał zamiaru nikomu opowiadać.

Oby dwoje zjedli, wpakowali tylko ciuchy i inne rzeczy potrzebne na wyjazd do auta i mogli jechać. Clay'owi pożyczenie samochodu naprawdę dużo zmieniło, normalnie chłopak musiała by czekać na pociąg a później dojechać autobusem do miasta i przejść piechotą jeszcze kilometr. W sumie nie był by to tak zły pomysł bo chętnie pokazał by Brunetowi jak nie żyć w luksusach, ale uświadamiając sobie ile słuchał by narzekania stwierdził że lepiej pojechać samochodem.

Teoretycznie mieli do przejechania 2 godziny, sama trasa minęła im dość szybko. Clay śpiewał różne piosenki kiedy te leciały w radiu a George albo słuchał jak blondyn śpiewa albo spał, tak właściwie przespał pół trasy.
-Wstawaj!- Krzyknął blondyn
-Już jesteśmy?- Spytał z zamkniętymi oczami
-Tak- Clay wysiadł z samochodu a Brunet otworzył oczy, pierwsze co zobaczył to piękny zachód słońca.
-Wysiadaj- Blondyn otworzył drzwi Auta od strony George'a
-Ty to jesteś- Ziewnął i wysiadł oglądając okolice, skupił się głównie na wielkiej łące a na przeciwko niej stał mały rodzinny domek. Brunet podejrzewał że to dom Clay'a i się nie mylił.
-Cześć!- Krzyknęła młoda blondynka wybiegając z domu
-Hej, Sam- Blondyn odpowiedział dziewczynie a ta zaczęła otwierać furtkę, po otworzeniu podbiegła do brata i go przytuliła. Był to dość słodki widok bo nawet George patrząc na to się uśmiechnął.
Clay wziął torby i zaczął iść w stronę domu Brunet szedł tuż za nim a siostra blondyna została i zamknęła furtkę.

Clay ledwo co otworzył stare drewniane drzwi a od razu pies przybiegł do niego i zaczął na niego skakać
-Max do cholery!- Wydarła się starsza blondyna
-Już daj spokój, nie widział mnie tyle czasu- Blondyn kucnął aby przywiązać się z psem
-Dzień dobry- kobieta uśmiechnęła się szczerze do bruneta
-Miło panią poznać- George odpowiedział lekko zestresowany ale nie było tego po nim widać.
-Nam ciebie również
-Gdzie Tata?- spytał Clay Patrząc na matkę
-Poszedł do tego ruska, wróci późno pewnie - odpowiedziała
Młoda blondyna weszła w tym momencie do Domu
-Pójdziemy na spacer?- Spytała
-Możemy, ale nie wiem czy George nie zaśnie po drodze- zaśmiał się
-Muszę z wami iść?- Brunet zapytał
-Oczywiście że tak- Clay pociągnął chłopaka za rękę i zawołał Maxa aby ten poszedł również z Nimi, pies był puszczony luzem nikt nie miał żadnej smyczy. Gdyby ktoś w mieście zobaczył coś takiego były by duże problemy.
Sam wymyśliła cała drogę ich spaceru, Clay opowiadał w między czasie trochę George'owi jednak ten po porostu zasypiał
-Zasnę zaraz- Odezwał się zaspany brunet
-Jezu- Clay podszedł do George'a i wziął go na ręce jak pannę młodą -Teraz możesz iść spać- dodał

————————————

Krótki rozdział, nie jest zbyt ciekawy ale tak to w książkach bywa. Nie każdy rozdział jest interesujący ale niedługo tych „nudnych" rozdziałów będzie coraz mniej
Bardzo dziękuje za tyle wyświetleń! Dużo to dla mnie znaczy.
Miłego dnia/wieczoru/nocy
|770 słów|

Inaczej wychowani |Dnf|Where stories live. Discover now