Lot na Florydę

417 35 7
                                    

To mógł być nowy początek.
Nowy rozdział w nudnym życiu bruneta

Czekanie na lotnisku z walizką nie było zadaniem dla George'a. Chłopak siedząc na podłodze i opierając się o walizkę zrozumiał jedno, nigdy więcej jeżdżenia komunikacją miejską. Jego ojciec specjalnie powiedział że nie zawiezie go na Lotnisko, George nie miał prawa jazdy więc musiał poradzić sobie w inny sposób.

Połowę drogi pociągiem przesiedział patrząc w okno i słuchając muzyki na słuchawkach, nie mogło się więc obejść bez grupki 12 latków którzy nazwali go „dziwnym nastolatkiem z depresją" George wyjął jedną słuchawkę z ucha i spojrzał na chłopków z wzrokiem jakby właśnie miał wstać, wyjąc nóż z kieszeni i wydłubać im wszystkim oczy.
Może i to zrobił ale w myślach, zaśmiał się lekko kiedy przewodniczący grupy wycofał się z swoich słów i przeprosił za przeszkadzanie.

Brunet siedział na lotnisku przypominając sobie słowa Alex'a robiące mu nadzieje „Może spotkasz Clay'a i zrobicie Love story" Ale to wszystko nie miało sensu, Blondyn go zostawił wiec nawet gdyby się spotkali George olał by to i wrócił do pracy.
Przynajmniej tak myślał

„Lot na godzinę 14.35 do Orlando Floryda rozpaczanie się za 5 minut, prosimy ustawić się w kolejce" Odezwał się komunikator, i teraz 50 razy to samo, można przyznać lotniskom medale za kaleczenie tylu języków jednoczenie.

George wstał z miejsca i ciągnąc za sobą walizkę poszedł stanąć w kolejce, wreszcie zacznie się lot. Co prawda 9 godzin bez internetu zbyt go nie pocieszało ale niedługo już będzie na Florydzie i spotka swoją ciotkę oraz jej rodzine.
-Następny!- Kobieta sprawdzająca paszporty kazała podjeść George'owi ten podał swój paszport. Dziewczyna zachowywała się dziwnie
-Ojej- Upuściła długopis, Brunet chciał podnieść go za kobietę jednak ta schyliła się conajmniej jakby zaczynała podrywać George'a który jak można się spodziewać nie był zainteresowany Kobietami.
-Przepraszam jestem niezdarą- Dziewczyna chwyciła paszport chłopaka dotykając specjalnie jego ręki.
Trwało to wieczność, przynajmniej dla George'a którego zdaniem kobieta specjalnie trzymała go aby nawiązać z nim jakaś relacje
-Niestety musimy się pożegnać słodziaku- Dziewczyna oddała Chłopakowi paszport a ten po odejściu specjalnie odezwał się „żenujące" tak aby kobieta usłyszała jego słowa. 

Po chwilowym staniu w zimnie na dworze wreszcie ludzie mogli wejść do samolotu, Czeka go 9 nudnych godzin.

————————————————

-George przyleci?- Spytał syn Amandy
-Tak- Jego matka posiedziała go na krześle
-A kto to George?- Olek dopytywał
-Twój wujek, wiesz George jest fajny ale ma dość zagmatwane życie. Wiec proszę żebyś go nie irytował- Dziewczyna dotknęła go w nosek
-Mhm
-A w ogóle o co z tym wszystkim chodzi?- Amanda odkręciła wzrok i spojrzała na swoją Matkę Klarę
-Wiesz jaki jest Artur, nie daje sobie rady z własnym synem- Klara odezwała się poirytowana
-Z tego co wiem to George też łatwym synem nie jest i nie był
-Nie broń mojego brata! George pogubił się w życiu ponieważ ma Ojca psychopatę- Kobieta wróciła do pieczenia ciasta
-Nie krzycz.
-Przepraszam- Klara przeprosiny głównie kierowała do synka Amandy, Który wręcz nie znosił kiedy ktoś krzyczał.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, Amanda lekko się uśmiechnęła a Klara była bardzo podekscytowana, oby dwie nie widziały chłopaka od 5 lat.
Młodsza kobieta podbiegła pod drzwi i otworzyła je aby powitać chłopaka
-Cześć!- krzyknęła z podekscytowania
-Nigdy więcej nie jeżdżę komunikacja miejska- George wszedł do budynku i postawił walizkę w przed pokoju, oczywiście zdjął również buty.
-Aż tak źle? Mogłeś powiedzieć to bym po ciebie podjechała na lotnisko- Dziewczyna pokierowała się do kuchni w której czekała na nią rodzina, Brunet pokierował się za nią.
-Jak minął lot?- Klara spytała widząc chłopaka
-Spałem polowe drogi? W ogóle cześć ciociu
George przywitał się również z małym Olim który był bardzo zainteresowany nowym osobnikiem w domu.
Amanda pomogła Brunetowi z rozpakowywaniem ciuchów i posiedziała z nim trochę w między czasie pogadali.
-O co chodzi z Arturem?- kobieta spytała siadając na łóżku
-Narzeka całe swoje życie- George układał ciuchu po koleji aby włożyć je do szafy, gdyby blondynka nie przyglądała mu się teraz wsadził by wszytko bez zbędnego układania. Jednak sprawiał pozory.
-Nie przesadzasz?
-Kurwa. pozbawił mnie miłości, kazał się uczyć i zabraniał pokazywać emocji- George bardziej agresywnie zamknął szafkę
Amanda nie odpowiedziała, przestraszyła się lekko tonu bruneta a jednocześnie współczuła mu takiego losu.
-Przepraszam- wymamrotał ciszej
-Powinnam przeprosić że w ogóle spytałam
-To normalne, ludzie są ciekawscy.

-Amanda!- Po domu rozbiegł się głos starszej kobiety, Klara wolała dziewczynę aby pomogła jej z Olkiem
-Idę- Amanda odezwała się do George'a a ten tylko pokiwał głowa na zgodę.
Chwile po zamknięciu się drzwi chłopak wstał zostawiajac porozwalane rzeczy na podłodze i usiadł na łóżku.
Sprawdził o której jutro ma rozmowę o prace i dokładnie w co ma się ubrać, poszukał wzrokiem po ciuchach jakie mógł by założyć. Dobrał coś pod wybraną okazje i wrócił niechętnie do układania ciuchów.
Jak wiadomo brunet nie lubił wielu rzeczy...
Nic się nie zmieniło.

——————————————

Lets goo!!
Guys prawie 2k wyświetleń pod książką, dziękuje bardzo! Mam nadzieje że ten krótszy rozdział też wam się spodobał <33
Mam nadzieje że widzimy się w następnym
Miłego dnia/wieczoru/nocy
|824 słowa|

Inaczej wychowani |Dnf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz