4

4.1K 117 11
                                    

W końcu doszlismy do hotelu, ja w połowie drogi musiałam spiąć włosy w kucyk, bo myślałam ze się tam ugotuje. Od razu przeszłam do windy i pojechałam do mojego pokoju zostawiajac cały skład na stołówce, nieliczni również udali się do pokoi.

Przeszłam prog drzwi i momentalnie je zamknęłam ciężko dyszac. Zdjelam szelke z moim identyfikatorem i torbę z ramienia, buty zdjelam stopami i momentalnie ściągnęłam dresy w dół. Wtem przypomniało mi się, ze przecież walizka została jeszcze w autokarze. Wciągnęłam z powrotem dresy i wybiegłam szybko z pokoju kierując się do windy.

Zabrałam moje walizki i szlam w samych skarpetkach, dresach i topie do wind.
— Przepraszam, tu jest zakaz wstępu dla gości.— Usłyszałam damski głos, spojrzała na mnie od góry do dołu i wzruszyła brwią.
— Tak? A czemuż to?— udałam zdziwiona.
— Niestety ta informacja musi pozostać tajemnica dla bezpieczeństwa naszych ważniejszych gości.— powiedziała, a raczej wyrecytowała zimnym tonem i spojrzała na mnie z wyższością.
— Coz, mi się spieszy na obiad, na który jestem i tak spóźniona, było miło..-
— Stop. Ma pani tam zakaz wstępu. — zatrzymała mnie recepcjonistka idąc w bok.
— Ale co pani robi?— czułam, ze zaczyna się we mnie gotować.
— Tu jesteś!— usłyszałam głos Fornala. — Ale pani Agato, czemu pani nie chce przepuścić mojej przyjaciółki?— rzucił rozbawionym głosem, wiedział, ze kobieta będzie mieć zaraz nogi jak z waty na jego widok.
— Ja, ja.. ja tylko..— zaczęła się jąkać.
— To jest Nina.. z reszta.— stał za mną, odgarnal mi lekko włosy z kucyka, który się poluznil i spoczywał na szyi. — Gdzie masz identyfikator?— zapytał zabierając dłoń, delikatnie przejechał opuszkiem palców po mojej skórze, a w tym miejscu dostałam gęsiej skórki.
— Zostawiłam w pokoju, bo szlam w pośpiechu po walizki.— odpowiedziałam zgodnie z prawda.
— Powinna mieć taka plakietkę, ale mysle, ze nawet bez niej sie teraz obejdzie, proszę już jej nie zastawiać.— zakończył rozmowe i zabrał jedna walizke przechodząc obok.. Agaty.

Podeszłam do drzwi pokoju, a Siwy ciagle stał u mojego boku.
— Czego chcesz?— zapytałam patrząc na niego katem oka, gdy otwierałam drzwi kartą.
— Moze.. „Dziekuje"?— zmruzyl oczy.
— Za co?— spojrzałam na niego, jak na idiotę.
— Uratowałem cię przed Agata.— powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
— Dałabym sama rade, wystarczyło żeby powiedziała jeszcze jedno zdanie, a siedziała by pod mostem.— wjechalam walizka do pokoju i już brałam druga, ale Tomek ja złapał i odsunął. — Oddawaj to, pacanie.— próbowałam ja zabrać, ale to na nic.
— Jak podziękujesz.
— Dziekuje, a teraz dawaj.— warknelam.
— Czuje, ze nie mówisz tego szczerze.— ponownie zmruzyl oczy i się uśmiechnął, po czym wskazał palcem na swój policzek.
— O nie! Spadaj, możesz sobie ja nawet wziąć, za nic bym ci nie dała buziaka.— fuknelam i weszłam do swojego pokoju, zamykając drzwi za sobą.

Wyciągnęłam z walizki jeansowe, poszarpane spodenki, a z toreby od Grbicia wyciągnęłam biała koszulkę, z czerwonymi wstawkami i napisem „POLISH VOLLEYBALL TEAM STAFF" na plecach. Naszykowalam to w łazience i umylam się po całej podróży, postanowiłam ominąć obiad, na który i tak już nie zdążę, a za to przejdę się po Gdańsku i ewentualnie tam coś zjem, chociaż głodna za bardzo nie byłam.

Ubrałam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam na zewnatrz, kierowałam się instynktem, gdzie iść.

Mijając ludzi i ich dziwny wzrok na mojej koszulce, zaczęłam zalowac, ze ja ubrałam.. Na jednej ulicy zobaczyłam rybna restauracje, nie była to typowa restauracja znad morza, gdzie serwują dorsza i frytki, ale restauracja, gdzie ryba była głównym składnikiem dań. W menu zaczynało się od makaronów aż po zapiekanki, zamówiłam makaron z cukinia, lososiem i pieczarkami.

Po około 15 minutach przyszło moje jedzenie, z uśmiechem zaczęłam się zajadać co chwila spoglądając na telefon.
— Przepraszam, pani jest z siatkarzami?— usłyszałam delikatny głos dziecka, spojrzałam w strone dźwięku i ujrzałam grupkę 3 dziewczyn, na oko w wieku 13 lat.
— Niestety nie mogę na to pytanie odpowiedzieć.— odparlam od razu, gdybym powiedziała, ze tak- naraziłabym siatkarzy na wyjawienie hotelu, a jeżeli nie- mogłyby pójść za mną.
— A koszulka?— dopytała brunetka.
— Z racji, ze za niedługo mecz postanowiłam już zacząć celebrować, jest mojej siostry z pracy.— oklamalam i uśmiechnęłam się nerwowo, dziewczynki odeszły, a ja odetchnęłam z ulga.

Skierowałam się do wejścia do hotelu, zdjelam moje okulary przeciwsłoneczne i dojrzałam rudy kok Agaty, która wręcz chowała się za blatem recepcji. Uśmiechnęłam się na ten widok i czym prędzej skierowałam się do windy, wcislam guzik z numerem „9", a winda ruszyła w górę.

Najedzona skierowałam się w strone mojego pokoju, z małej czarnej torebeczki wyciągnęłam karte i przysunelam ja do metalowej części pod klamka drzwi. Weszłam do srodka i zamknęłam za sobą, rzuciłam się na lozko i wciągnęłam zapach wypranych kołder. Usiadłam z powrotem i rozejrzałam się po pokoju, nagle zauważyłam duży bukiet czerwonych goździków. Zmarszczylam brwi i podeszłam do komody, na której leżały kwiaty. Wzięłam karteczkę i przeczytałam
„zapraszamy na basen na -1 pietrze.
                                               GŁ"
Moje brwi zaś poszybowały w górę. Odłożyłam karteczkę i przebralam się w biały stroj kapielowy, na górę zarzucilam biały szlafrok i ubrałam moje klapki. Włosy związałam w wysokiego kucyka i biorąc ręcznik udałam się do windy.

Idąc korytarzem oświetlonym niebieskimi ledami, słyszałam głośne rozmowy i krzyki oraz chlapanie wody. Gdy przeszłam przez szklane drzwi ujrzałam cała kadrę bawiąca się w basenie. Uśmiechnęłam się na ten widok, podeszłam do wolnego leżaczka, na który odłożyłam ręcznik i usiadłam, bo ilość półnagich mężczyzn trochę mnie peszyła.
— Przyszła nasza zguba!— usłyszałam Karola, spojrzałam na niego z rozbawieniem. — Panowie, chyba wiecie co robic..— dodał, a ja spojrzałam na nich z zdezorientowaniem, nagle Kwolo i Bednorz podeszli do mnie i złapali szybko, wrzucając do basenu.
— Powaliło was!— zaczęłam się smiac. — Mam teraz mokry szlafrok!— dodałam, a chłopaki wskoczyli do basenu na bombę. Wylonilam się z wody i odwiazalam mokry, jak szczur Szlafrok, który strasznie ciążył moje cialo. Obrocilam się na piecie i przyłapałam Fornala na lustrowaniu mojego ciała, ponownie również wskoczyłam do wody.
— A gdzie byłaś?— zapytał Popiwczak.
— Poszłam się przejść po uliczkach i byłam na obiedzie, jakaś grupka dziewczynek wypytywała, czy jestem z kadra siatkarzy..— zasmialam się na to wspomnienie.
— Dobra, ja spadam. Było miło panowie i Nina.— wtrącił się Kuras i wyszedł z basenu, za nim wyszło również kilka innych siatkarzy.
—Te dziewczynki to były pewnie hotki Fornala.— zaczął się smiac, jak głupi Kłos.
— A tobie co?— dodałam również rozbawiona.
— On poprostu, jest zazdrosny, ze mam takie branie.— dodał Fornal, a ja na niego spojrzałam z niechęcią.
— Czasy się zmieniają.— wtrącił się Semen, na co ja się uśmiechnęłam.
— To ja tez będę lecieć, paa.— rzucił Bednorz i wyszedł z wody idąc spokojnie w strone wyjścia, odprowadziłam go wzrokiem.

Jeszcze jakaś godzinę spędzałam czas z siatkarzami.
—Dobra, tez spadam, jestem wykończona po całej podróży i w ogóle po całym dniu..— klepnelam rekami w moje kolana i złapałam za ręcznik, którym odzialam swoje ramiona i kawałek pleców, złapałam za mokry szlafrok i ruszyłam do drzwi. — Pa chłopaki.— rzuciłam na odchodne, słysząc tylko „pa", „Czesc".

tłumione uczucie || Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz