"Dla niej wszystko..."

5.5K 174 86
                                    




To prawda, że stek był trochę zbyt krwisty, a sałata nie miała specjalnie żadnego smaku, ale i tak cieszyła się, że w ogóle dała radę ugotować tę kolację na czas. Tak rzadko ostatnio widywali się wszyscy razem, więc chciała wykorzystać ten wieczór i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z rodziną. Dlatego z uwagą słuchała swojej córki, starając się ze wszystkich sił ignorować przytyki Rona dotyczące jej wciąż marnego gotowania. Po tylu latach zdążyła do tego przywyknąć.

- A ich sala eksperymentalna jest naprawdę ogromna! Wygląda prawie jak atrium ministerstwa! - oczy Rose błyszczały zachwytem, gdy z zapałem opowiadała im o wizycie w Manufakturze Mikstur i Warzelnictwa im. Severusa Snape'a, w której ubiegała się właśnie o stypendium i staż. Była to wymarzona posada dla każdego, kto chciał kiedykolwiek zostać mistrzem eliksirów i Rose w ostatnich miesiącach nie mówiła o niczym innym.

- Nic dziwnego - burknął pod nosem Ron, ostro szurając sztućcami po swoim talerzu. - Ten głupi dupek zawsze lubił się popisywać.

- A mówiłam wam już, że to mistrz Malfoy osobiście nas oprowadzał...?

- Jakieś dwa miliony razy - mruknął ponuro Hugo, najwyraźniej lekko zirytowany tym, że siostra wciąż dominowała temat rozmowy przy stole.

- Scorpius wcale nie kłamał, gdy mówił, że jego ojciec jest w tym prawdziwym ekspertem! - Rose prawie podskakiwała na swoim krześle, nie zwracając uwagi na to, że jej jedzenie już dawno wystygło.

- To wszystko zapowiada się naprawdę ciekawie kochanie - Hermiona uśmiechnęła się do córki, jednocześnie sięgając po swój kieliszek wina. Starała się nie zwracać uwagi na to, że kieliszek Rona od dawna był już pusty, podobnie jak reszta butelki. To przecież już nie było jej zmartwienie.

- Muszę dostać ten staż! Po prostu muszę! To obecnie moje jedyne marzenie! - Rose wymachiwała widelcem z takim entuzjazmem, że Hugo postanowił odsunąć się nieco, by starsza siostra przypadkiem nie wybiła mu oka.

- A ilu jest kandydatów na jedno stanowisko? - zapytała ostrożnie Hermiona.

Doskonale wiedziała, że należąca do Malfoya firma produkująca eliksiry była jedną z najbardziej rozpoznawalnych na rynku w całym magicznym świecie, a tytuł mistrza uzyskany pod okiem jego specjalistów gwarantował z miejsca świetlaną przyszłość. Jednak dzięki temu bardzo wielu kandydatów ubiegało się o ten staż, a co roku oferowano tylko dwa wolne miejsca.

Hermiona ze smutkiem patrzyła, jak entuzjazm Rose gaśnie niczym za pomocą zaklęcia znikania.

- Wraz ze mną oprowadzano dziesięć osób - przyznała cicho. - A podobno byliśmy tylko jedną z kilku grup. Pamiętacie Melindę Chang z mojego roku? Miała tam swoje spotkanie dwa dni po moim.

- Masz najlepsze wyniki OWUTEM-ów w Hogwarcie od czasów, gdy to twoja matka kończyła tę szkołę! Czego więcej ten przeklęty Malfoy mógłby od ciebie jeszcze chcieć? - wściekał się Ron.

- Podobno są tam też kandydaci, którzy brali już udział w konferencjach mistrzów eliksirów i chodzą nawet plotki, że syn Damoclesa Belby'ego też próbuje się tam dostać - wyjawiła Rose, a w jej oczach pojawił się cień lęku.

Hermiona usiłowała nie okazywać swojego zmartwienia. Wiedziała, że marzenie córki o tym, by zostać kiedyś mistrzem eliksirów trwało od kiedy jako mała dziewczynka natrafiła w ich rodzinnej bibliotece na książkę o podstawowych miksturach leczących. Zawsze całym sercem wspierała miłość Rose do tej dziedziny magii, choć Ron nie raz psioczył, że eliksiry są nudne, a mistrzowie tej sztuki to skończone dupki - nie żeby osobiście znał więcej niż trzech - wliczając w to dwójkę ich byłych profesorów z Hogwartu i Malfoya.

DRAMIONE - MINIATURKIWhere stories live. Discover now