"Analiza"

2.6K 113 9
                                    

O Merlinie! Tylko nie znowu!

To właśnie dziś znowu odbywało się to nudne zebranie.

A nie, chwila...

To miała być narada. Chyba dokładnie tak nazwała to jego sekretarka? Stara, brzydka i nudna Greta.

Dlaczego on, najprzystojniejszy i najseksowniejszy szef Departamentu Międzynarodowej Współpracy musiał trzymać za biurkiem najbrzydszą wiedźmę w ministerstwie? Szczerze mówiąc - nie miał pojęcia! Podejrzewał jednak, że asekuracyjnie jego przełożeni woleli nie dopuścić do tego, by padło jakieś oskarżenie o molestowanie. Bo prawdę mówiąc, która atrakcyjna, młoda i seksowna wiedźma mogłaby mu się oprzeć?On tylko skromnie podejrzewał, że prawie żadna.

Lepiej było dmuchać na zimne. Zresztą Draco bardzo sobie cenił i absolutnie nie chciał stracić swojej pozycji najbardziej pożądanego kawalera przez jakieś głupie plotki rozpuszczane przez potencjalnie w nim zakochanej czarownicy. Lepiej było nie ryzykować.

Sekretarkę mógł mieć starą i brzydką, ale w bezpośrednich kontaktach z koleżankami z pracy zawsze wybierał te młode, zdolne i... Obficie obdarzone przez naturę. Oczywiście musiały również odznaczać się też dobrym gustem, klasą i przynajmniej zadowalającą inteligencją.

Jednak na tym zebraniu nie było takich zbyt wiele. Susan Bones, wiceszefowa Departamentu Transportu. Podobno postrzegana jako jedna z głównych kandydatek do stołka ministra. Była młoda i mówiono, że zdolna. Była też brzydka, nudna i nijaka. I jeszcze ta jej dzisiejsza bluzka niczym z darów dla Skrzatów Domowych... Fuj!

Po prawicy Bones, co jej strój powodował u wszystkich oczopląs, siedział równie brzydki Dominik Burke. On miał dziś na sobie naprawdę ohydną, fioletowo-szarą szatę, ponurą i wygniecioną niczym cały on. Draco zastanawiał się dlaczego w ogóle tracił czas na oglądanie takich paskud? Przecież przy tym stole na tej przeklętym zebraniu czy też naradzie musiał być ktoś, na kim warto na dłużej zawiesić oko!

Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju. Szefowie i wiceszefowie wszystkich departamentów. Zbieranina dziwaków, karierowiczów i ponuraków. Potter z włosami jak po porażeniu piorunem, Parkinson, ta głupia tapeciara, która znów szczerzyła do niego kły, jakby był smakowitym stekiem oraz Daphne Grenngrass z miną, jakby co najmniej siedziała na skunksie. Draco przez chwilę zastanawiał się dlaczego na twarzy kobiety gościł tak strasznie kwaśny grymas, gdy tylko patrzyła w jego stronę? Szybko jednak nadeszło oświecenie. To pewnie przez to, że ostatnio dał dość spektakularnego kosza jej młodszej i niestety o wiele głupszej siostrze.

Bogowie! Co za beznadziejny dzień w beznadziejnym pokoju z tymi beznadziejnymi ludźmi! Czy naprawdę nie było nadziei na zobaczenie czegoś, co nie zepsuje mu do resztym humoru na cały dzień?

✔✔✔

Malfoy nerwowym ruchem przeczesał swoje jasne włosy i spojrzał na zamknięte drzwi, a zaraz później jego wzrok przeniósł się na puste krzesło. Dlaczego jej dziś nie było? Czyżby znów ratowała jakiś durnych mugoli z opresji? Nie żeby go to martwiło, ale... Cholera! Ona przecież powinna to być! Robiła mu to na złość! Ktoś powinien o nią zapytać i udzielić mu odpowiedzi. Nie żeby sam mógł to zrobić, bo to byłoby dziwne. Zresztą ten niepokój, który odczuwał nie miał z nią nic wspólnego. Prawda?

Wtem jednak jego nadzieje zostały spełnione. Oddech ulgi zwrócił uwagę siedzącego obok niego Longbottoma, ale Draco posłał mu groźne spojrzenie, a były gryfon zaraz opuścił głowę. Drzwi wreszcie w pełni się otworzyły, a stukot wysokich obcasów obwieścił wszystkim przybycie ostatniego szefa, a raczej szefowej Departamentu do spraw Kontaktów z Mugolami. Draco uśmiechnął się pod nosem niczym zadowolony kocur i przeciągnął się leniwie na krześle. Zabawa właśnie się zaczynała.

DRAMIONE - MINIATURKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz