•5•

5.9K 119 8
                                    

Pierwsza obudziła się Vanessa, która była naprawdę głodna. Gdy tylko się ruszyła zakuł ją bok. Syknęła z bólu, czym obudziła Damona. Ten popatrzył na nią z niezrozumieniem, ale gdy zobaczył jej wyraz twarzy zrozumiał co się dzieje.

Ból nie ustawał, wręcz przeciwnie. Stawał się coraz silniejszy. Był nie do wytrzymania. Pierwsze o czym pomyślał szatyn to to, aby zadzwonić do Leona.

- Leon odbierz kurwa - wściekał się, a kobieta obok niego zwijała się z bólu.

- Halo?

- Leon pomocy. Vanessa właśnie się obudziła i zwija się z bólu.

- U ciebie w gabinecie zostawiłem leki przeciwbólowe. Daj jej dwie tabletki, a ja za chwilę przyjadę.

Brunet rozłączył się, a Damon wybiegł z pokoju, by przynieść leki. Wrócił ze szklanką wody i tabletkami w rękach. Vanessa trzęsącymi rękoma wzięła je od niego i jęknęła z bólu.

- Możemy dokończyć rozmowę z wczoraj? - zapytała - I chciałabym coś zjeść.

Damon stwierdził, że jak tylko coś zjedzą nie będzie miał nic przeciwko dokończeniu rozmowy. Toteż wyszedł ponownie z pokoju, a gdy wrócił trzymał w ręce talerz z naleśnikami, a za nim wszedł Leon.

- Naleśniki - krzyknęła podekscytowana - Ała. Nieważne

Mężczyźni zaśmiali się.

- Goi się, ale powinnaś trafić do szpitala. Nie mam warunków, aby cokolwiek zdziałać. Nie chcemy aby wdało się zakażenie - oznajmił już poważnie Leon - Daj jej te naleśniki, bo z głodu umrze - dodał.

Damon podał kobiecie talerz, a ta zajęła się jedzeniem. Szatyn poprosił bruneta, aby na moment wyszli porozmawiać.

- Wpadłeś po uszy, wiesz o tym? - zapytał retorycznie lekarz.

- O czym ty mówisz? - zdziwił się Damon.

- Nie udawaj, że nie wiesz. No, chyba, że jesteś takim debilem, że rzeczywiście nie wiesz.

- Tak, wpadłem. Zadowolony?

- Bardzo - uśmiechnął się brunet.

- Nie o tym chciałem rozmawiać - oznajmił szatyn.

- A o czym, jak nie o szczęściu jakie cię spotkało?

- Jak źle jest? I kiedy miałbym ją do szpitala zawieźć? - zaczął wypytywać Ramiréz.

- Czyli jednak o niej - zaśmiał się lekarz - Jeśli do jutra jej się nie polepszy to wtedy musisz ją zawieźć. Jeśli jednak będzie lepiej się czuć, bez problemu mogę ją tutaj leczyć.

- Kamień z serca. Nie mam zamiaru tłumaczyć lekarzom co się stało. Dzięki, jak coś będę dzwonić.

- Dobra. No to do zobaczenia - powiedział brunet i zszedł po schodach i udał się do wyjścia.

Ramiréz wszedł do pokoju, w którym znajdowała się Vanessa i zobaczył, że prawie wszystko zjadła.

- Jak jesteś głodna, szybko jesz - zaśmiał się, co spotkało się ze zdenerwowanym wyrazem twarzy szatynki - Nie obrażaj się na mnie.

- Zastanowię się - powiedziała beznamiętnie.

Chyba, się naprawdę obraziła. Przemknęło mu przez myśl.

- A jeśli obiecam ci, że gdy wyzdrowiejesz zabiorę cię na ogromne zakupy i kupisz sobie co tylko będziesz chciała? - zapytał z nadzieją w głosie.

Co ty ze mną robisz? Żebym ja prosił laskę o wybaczenie? Pomocy. Pomyślał, ale szybko się otrząsnął.

- Obietnicami mnie nie kupisz. Potrzebuję twardych dowodów - spojrzała mu głęboko w oczy, wywołując na nim dreszcze.

Life In MafiaWhere stories live. Discover now