•20•

1.1K 26 21
                                    

Pogrzeb chłopca był uroczystością bardzo elegancką, poważną i przytłaczającą zarazem.Vanessa nie była na nim obecna, aby nie narażać ciąży.
Dwa tygodnie później brunetka miała wizytę u ginekologa. Damon umówił wizytę u kobiety, ponieważ o to poprosiła go Vanessa. Czuła się bardziej komfortowo.
Na określenie płci było jeszcze zbyt wcześnie, ale lekarka uświadomiła narzeczeństwo, że do końca ciąży, Vanessa powinna spacerować (ale nie za dużo), słuchać muzyki i dużo odpoczywać.

- Powinnaś zmienić dietę - wypalił brunet, gdy już wracali do domu.

- Nie mam zamiaru - burknęła kobieta.

Od czasu tragedii stała się bardzo opryskliwa, zimna i wredniejsza niż zwykle.
Spędzała mało czasu z córkami, wręcz w ogóle.
Dziewczynki bardzo za nią tęskniły, ale świetnie rozumiały sytuację swojej mamy.
Na nich też ta tragedia się odbiła. Rzadziej się uśmiechały, miały mniej ochoty na zabawę, ich śmiech był rzadkością i wszystko, czym wcześniej się tak zachwycały, było im obojętne.

- Przeprowadzamy się za miesiąc lub dwa - zaczął rozmowę, która umarła zanim powstała.

- Po co?

- Dla bezpieczeństwa. Nie możemy już więcej ryzykować.

Vanessa się nie odezwała. Chciała to jakoś skomentować, ale nadeszło poczucie winy. To ona dopuściła do tej tragedii, nie zgadzając się na przeprowadzkę wcześniej.

- New Jersey, czyli najbezpieczniejszy stan w całym USA, obrzeża New Jersey City, kompletnie nowy dom...

- Zrozumiałam za pierwszym razem, że się przeprowadzamy.

Oboje umilkli. W ciszy spędzili całą drogę. W ciszy także wysiedli i w ciszy skierowali się do domu.
Tam czekały na nich dziewczynki i Vincent wraz z Helene. Layla i Blanca, gdy zobaczyły rodziców chciały do nich podbiec. Zatrzymały się w połowie drogi, spojrzały na posępną Vanessę i podeszły tylko do Damona. Brunetka niby niewzruszona poszła do sypialni.

- Ja wiem, że ona to bardzo przeżywa i się obwinia o tą całą sytuację, ale dziewczynki na tym cierpią - powiedział zmartwiony Vincent.

- Spróbuj z nią porozmawiać o jakiejś terapii. Pomoże jej się pozbierać - dodała mama bruneta.

- Problem w tym, że ona za każdym razem, gdy zaczynam rozmowę, zrównuje mnie z ziemią - odparł Damon.

Tymczasem w sypialni, makijaż Vanessy spływał razem ze strumieniami łez.
Teraz już na wszystko za późno. Zjebałaś. Nie nadajesz się na matkę. Nie zasługujesz na dziewczynki.
Zmyła to co zostało jej na twarzy, ukazując przed sobą w lustrze szarą i zmarniałą postać, z której jakby uszło życie.
Umyła porządnie twarz, nałożyła kremy nawilżające, pod oczy i inne, które miały sprawić, że nie będzie widać opuchlizny od płaczu.
Wyczesała brwi żelem, nałożyła błyszczyk na usta i podkręciła rzęsy zalotką. Przebrała się w klasyczne czarne legginsy, beżową bluzę oversize i rozpuściła włosy, które "potraktowała" prostownicą.
Zerknęła na siebie w lustrze, wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi od sypialni. Wahała się, czy wyjście ze swojej oazy jest dobrym pomysłem, ale ostatecznie zrobiła to. Wyszła z pomieszczenia i z uśmiechem na ustach podeszła do córeczek.

- Hej słoneczka - powiedziałana pozór szczęśliwa, ale wewnątrz wręcz krzyczała o pomoc.

- Mama! - krzyknęły w tym samym czasie Layla i Blanca.

Brunetka przytuliła je do siebie bardzo mocno. Tęskniła za nimi, a jednocześnie nie chciała ich widzieć, bo przypominały jej o Owenie. Starała się przestać żyć przeszłością, ale nie potrafiła. Przeszłość była jeszcze zbyt świeża.
Vanessa usiadła na sofie, tuż obok Damona.

Life In MafiaWhere stories live. Discover now