Rozdział 3

669 26 21
                                    

...ale domyślał się, że ta cisza nie wnioskuje nic dobrego.

- JakeSully, Toruk Makto - zaczął Tonowari. - Wykazałeś się wielką odwagą i bez wahania stanąłeś do walki, aby uratować swoje i moje dzieci. Twój syn zbratał się z Tulkunem, pomimo że wywodzi się z lasu - mówił powoli. - Mój lud was przyjął, jesteście Metkayina'mi. Możecie zostać z nami jako nasi bracia i uczyć nas jak się bronić przed wrogami - oznajmił, na co Jake niemało się zdziwił, ale czuł wielką radość w sercu. - To zaszczyt doświadczyć i zobaczyć na własne oczy wielkość Toruk Makto - uśmiechnął się do niego, okazując mu przy tym pełny szacunek.

Sully podziękował szczerze mężczyźnie, po czym udał się do swojego Marui informując rodzinę o słowach Tonowari'ego.

Po kilku godzinach wspólnego pływania i zwiedzania podmorksich głębin, Lo'ak pożegnał się z Payakanem i wyszedł na ląd, jednak nie miał zamiaru wracać jeszcze do domu. Usiadł na wielkim płaskim kamieniu, który leżał na piaszczystej plaży. Spojrzał na powoli zachodzącą gwiazdę, po czym wbił wzrok w fioletowoniebieskie zabarwienie wody. Ten widok w pewnym sensie przynosił mu ukojenie i spokój.

Siedział tak sam pochłonięty przez krajobraz i myśli, gdy nagle dosiadła się obok niego Tsireya. Nie odezwała się do niego ani słowem, ponieważ nie była pewna czy chłopak będzie chętny na jakąkolwiek rozmowę. Widziała po nim, że coś go męczy, a nawet domyślała się co konkretnie, lecz nie chciała go o to wypytywać. Chciała po prostu przy nim być.

- Moi rodzice lub rodzeństwo poprosiło cię, abyś ze mną pogadała? - zapytał Lo'ak.

To była pierwsza myśl, która przyszła mu do głowy. Rodzice zawsze wysyłali Neteyama, aby to robił, lecz stan w jakim się aktualnie znajduje, nie pozwala mu na to, dlatego też chłopak pomyślał, że poprosili o to Tsireye, z którą Lo'ak miał dobry kontakt.

- Nie, nawet ich dzisiaj nie widziałam. Potrzebują odpoczynku, więc nie chciałabym im przeszkadzać - oznajmiła spokojnie dziewczyna, na co chłopak pokiwał głową. - A ty dlaczego nie jesteś teraz z nimi w tym szczególnym czasie, tylko sam? - zapytała delikatnie po trochę dłuższej ciszy.

- Bo tak jest lepiej.. - odważył się jej to wyznać. - I tak winią mnie za to co się stało.. Nie potrafiłbym spojrzeć im w oczy... Bo w końcu to przeze mnie mogliśmy go stracić... - jego głos lekko się załamał, a łzy napłynęły do oczu. Nagle wstał i odszedł kilka kroków w bok. Nie chciał, aby dziewczyn widziała go w takim stanie.

- Nie mów tak Lo'ak - rzekła Tsireya i podążyła za nim. - Bo to nie twoja wina - złapała go z rękę, co sprawiło, że odwrócił się w jej stronę. - Nie twoja wina - powtórzyła jeszcze raz, aby przymówić mu do rozsądku.

Lo'ak spojrzał jej głęboko w oczy i poczuł się nagle lepiej. Dziewczyna, jak ocean, działała na niego kojąco.

- Masz dobre serce Lo'ak - przyłożyła swoją dłoń do jego klatki piersiowej. - Nie zrobiłeś niczego źle - przez jeszcze chwilę wpatrywali się w swoje oczy czując przy tym tak wiele emocji. - Chodź, pokaże ci coś - oznajmiła nagle Tsireya, złapała go za dłoń i pociągnęła za sobą.

Chłopak nie miał pojęcia gdzie dziewczyna go prowadzi, ale nie miał zamiaru stawiać jakiegokolwiek oporu. Cieszył się, że może być blisko niej i że chce się ona z nim czymś podzielić.

Po chwili zatrzymali się na jednym z mostków, który znajdował się na końcu wioski.

- To miejsce jest wyjątkowe, ale nocą trochę niebezpieczne - powiedziała Tsireya spoglądając w otchłań wody. - Kiedy mam okazję, przychodzę tutaj popływać - zamilkła na chwilę, jakby przypominała sobie jakąś ważną dla siebie chwilę. - Mam nadzieję, że Ci równie mocno spodoba się to miejsce, jak mnie - spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Ale musisz trzymać się blisko mnie - oznajmiła poważnie.

Chłopak jedynie kiwnął głową i już po chwili, wskoczyli razem do wody. Kiedy Lo'ak ujrzał z góry oświetloną na przeróżne kolory rafę koralową, ogromnie się zdziwił, nie mógł aż uwierzyć własnym oczom. Tsireya uśmiechnęła się do niego serdecznie i wystawiła dłoń w jego stronę. Chłopak bez wahania chwycił ją za rękę, po czym wspólnie popłynęli dalej. Dziewczyna pokazywała mu piękno rafy, która dzięki swoim właściwościom, świeciła w nocy w wyjątkowy sposób. Ten widok zapierał dech w piersiach i sprawiał, że ciężko było uwierzyć w istnienie czegoś tak równie pięknego i magicznego.

- Tsireya, to jest.. niesamowite - oznajmił radośnie Lo'ak, kiedy w końcu wynurzyli się z wody.

Dziewczyna jedynie słodko się zaśmiała, widząc jego podekscytowanie. Cieszyła się że choć na chwilę zapomniał o swoich zmartwieniach i dał się ponieść pozytywnym emocjom.

Dwójka przyjaciół jeszcze przez chwilę eksplorowała podwodną krainę, po czym wyszli na ląd. Było już dosyć późno, przez co Tsireya lekko się zestresowała oraz poinformowała chłopaka, że powinni wracać. Kiedy dziewczyna zaczęła kierować się w głąb wioski Lo'ak złapał ją za przedramię, chcąc ją jeszcze na chwilę zatrzymać.

- Dziękuję Tsireya, że pokazałaś mi to miejsce. Jest niesamowite - spojrzał jej głęboko w oczy, tak jakby to właśnie w nich zatoną. - I przepraszam, że zostawiłem cię wtedy samą.. - dodał po chwili ze smutkiem.

- Masz dobre serce Lo'ak, pamiętaj o tym - stwierdziła jedynie niebieskooka dotykając lekko opuszkami palców jego klatki piersiowej.

Uczucia jakie łączyły tą dwójkę były naprawdę silne. Nie mogli odwrócić od siebie wzroku. Coś pchało ich ku sobie i to nawet dosłownie, ponieważ z sekundy na sekundę ich głowy znajdowały się coraz bliżej siebie..


________________________________________

Hejka, jak tam wasze samopoczucie?

Jeśli podoba wam się moja twórczość lub chcielibyście przeczytać cos innego to serdecznie was zapraszam do mojej drugiej książki pt. "(Un)truth - Mystification || Harry Styles"
Już długo nad nią pracuję, a co tydzień w sobotę dodaje nowy rozdział :D

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz