Rozdział 21

202 19 15
                                    

Następnego dnia Lo'ak wypłyną na spotkanie z Payakanem. Chwilę wspólnie popływali, przemierzając piękno podwodnej krainy, po czym zdecydowali się na chwilę odpoczynku. Chłopak położył się na płetwie przyjaciela i było po nim widać, że jest wyraźnie zamyślony oraz przygaszony, co nie uciekło uwadze młodego Tulkuna, który od razu spytał się co go trapi.

- Myślę po prostu o ostatnich wydarzeniach, bracie - rzekł Lo'ak, który intensywnie się na czymś skupił. - Jestem chyba naiwny.. - powiedział ciszej po chwili.

Payakan od razu zapytał się go co ma na myśli, jednak chłopak chyba nie za bardzo chciał się tym z kimkolwiek dzielić, lecz gdy Tulkun wspomniał o Tsireyi, Lo'ak postanowił podjąć się tej rozmowy.

- Bo widzisz.. Ona jest.. jest taka cudowna, miła, opiekuńcza - zaczął wymieniać. - A ja jestem nieodpowiedzialny, zawodzę i sprawiam tylko problemy... - zamilkł na chwilę oraz posmutniał. - Jestem naiwny myśląc, że polubi mnie tak jak ja lubię ją.. Tak naprawdę nie mam u niej żadnych szans. Ona jest córką wodza, nie wspominając już o tym, że Tonowari za mną nie przepada.. W sumie Ronal też.. i Ao'nung - lekko skrzywił się na samą myśl o tym. - Pewnie już kogoś ma.. kogo bardziej lubi... Kogoś kto bardziej do niej pasuje i jest dla niej lepszy i milszy niż ja... - mówił przybity. - Ona chyba nawet bardziej lubi mojego brata.. - rzekł lekko zrozpaczony. - A bo tak.. ja jestem tylko jakimś demonem - mruknął smutno. - Po co mi ten piąty palec, czemu nie mogę być jak reszta..

Lo'ak nie skoczył swojego wywodu, ponieważ Payakan zanurzył swoją płetwę w wodzie, przez co chłopak niespodziewanie do niej wpadł.

- Hej, a to za co? - zapytał się lekko zdenerwowany.

Młody Tulkun odpowiedział mu, że to za to, że gada takie głupoty i oznajmił mu także, że nikt go tak nie postrzega, tylko on sam oraz że powinien mieć więcej wiary w siebie i nie porównywać się do innych. Payakana był też pewien, że Tsireya również lubi go tak bardzo jak on ją.

Dwójka przyjaciół rozmawiała jeszcze przez chwilę, po czym ponownie wrócili do pływania i eksplorowania wód.

◇◇◇

Z samego rana Neteyam wybrał się w to samo miejsce co wczoraj, był przygaszony, zagubiony i smutny. Miał wrażenie, że czuje się coraz gorzej, i że coraz bardziej nie wie jak postąpić z zaistniałą sytuacją. Czuł też, że nie ma takiej osoby, z którą mógłby się podzielić tym co się wydarzyło dwa dni temu, ponieważ była to dla niego trudna i trochę intymna sytuacja. Jedynie byłby w stanie pogadać o tym z Tsireyą, z którą ostatnio był dosyć blisko. Wiedział, że dziewczyna by mu pomogła i by go wsparła, jednak dziś wyjechała z samego rana. Wczoraj, gdy się pożegnała z wszystkimi, poprosiła Neteyama o krótką rozmowę. Zauważyła, że chłopak nie czuje się najlepiej, dlatego chciała spytać co jest powodem jego złego samopoczucia. Chłopak nie chciał ją zbytnio martwić, tym bardziej przed jej wyjazdem, dlatego powiedział jej w skrócie, że rozmawiał z Ri'sieną, która chyba nadal nie pozbierała się po ostatnich wydarzeniach. Powiedział jej też żeby się nie martwiła i zapewniał że prędzej czy później młodej Sir'enie się polepszy.

Koło południa Neteyam postanowił wrócić do domu, a kiedy był już na miejscu zaczepiła go Tuktirey.

- Neteyam, pójdziesz ze mną popływać na Ilu? - zapytała robiąc słodkie oczka.

- Tuk.. - zawahał się przez chwilę. - Może poproś Kiri, co? Ja dziś nie najlepiej się czuję - uśmiechnął się do niej słabo.

- No dobra.. - powiedziała smutno, po czym podeszła do siostry.

Neteyam już miał wchodzić wgłąb Marui, gdy nagle zatrzymał go Jake.

- Jak tam u ciebie, synu? - zapytał niby radośnie, jednak po jego wyrazie twarzy, można było wywnioskować, że jest lekko zmartwiony.

- A nic ciekawego - oznajmił Neteyam. - Jedynie jestem trochę zmęczony - uśmiechnął się słabo.

- Wszystko w porządku? - dopytywał Sully, który delikatnie zmarszczył brwi. - Ostatnio mam wrażenie, że gdzieś uciekasz swoimi myślami..

- To nic takiego, tato - powiedział trochę bez życia, na co Jake na chwilę zamilkł.

- Chodź synu, pójdziemy się przejść - rzekł, po czym ruszył przed siebie.

Neteyam niepewnie spojrzał na ojca, który powoli zaczął się oddalać i już po chwili ruszył za nim. Nie do końca miał teraz ochotę na jakiekolwiek spacery czy rozmowy, lecz nie chciał zrobić przykrości tacie. Przez chwilę szli w zupełnej ciszy, gdy nagle odezwał się Jake.

- Czy to ma coś wspólnego z Lo'akiem? Pokłóciliście się?

- Nie - zaprzeczył od razu Neteyam. - Nie pokłóciliśmy się. Pomiędzy nami jest wszystko okej..

- Chodzi o kogoś innego? - dopytywała Sully, który martwił się o syna.

- Wybacz ojcze, ale nie chce o tym rozmawiać.

Te słowa trochę zdziwiły Jake'a, ponieważ Neteyam zazwyczaj mówił o tym co go trapi. Miał wrażenie, że jego starszy syn, przez ostatni czas, zamknął się w sobie i trudniej do niego dotrzeć. Jednak nie chciał na niego naciskać. Domyślał się że musi to być jakaś delikatna sprawa, dlatego już więcej nie dopytywał.

- Rozumiem, ale jeśli będziesz chciał o tym porozmawiać lub o czymkolwiek innym, pamiętaj że zawsze cię wysłucham - poklepał go po ramieniu, po czym na chwilę zamilkł. - Wiesz jak to jest, czasem jest lepiej, a innym razem gorzej. Spotykamy na swojej drodze różne trudności, lecz trzeba pamiętać, że w tym wszystkim nie musimy być sami. Rodzina i przyjaciele to naprawdę bardzo ważne jednostki w naszym życiu. Oczywiście zdarzają się też takie osoby, które chcą nam uprzykrzyć życie, jednak nie musimy im tego ułatwiać. Jeśli czujesz się źle traktowany przez kogoś, to porozmawiaj z tą osobą, bądź szczery - mówił Sully. - Lecz jeśli nic to nie da trzeba zastanowić się czy takie osoby wnoszą do naszego życia więcej szczęścia czy smutku - oznajmił, chcąc aby te słowa jak najbardziej trafiły do Neteyama. - Ale pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć, na rodzinę. Bo życie w samotności lub zamknięcie się na innych nie jest czymś dobrym. Po pewnym czasie człowiek się tylko stacza i jest coraz gorzej.. Nie ma się do kogo zwrócić - mówił poważnie. - Gdy mieszkałem jeszcze na Ziemi było mi dane doświadczyć takiego życia. W pewnym momencie zostałem sam. Nasze drogi z bratem się rozeszły i każdy zaczął żyć po swojemu - zamilkł na chwilę, tak jakby właśnie przypominał sobie tamte czasy, po czym zatrzymał się. - Jednak Pandora odmieniła moje życie, to wy je odmieniliście - rzekł z pełną gamą emocji patrząc prosto w oczy syna. - Nadaliście mojemu życiu sensu.. Dlatego tak często mówię wam, że Sully trzymają się razem, bo chcę abyście zrozumieli, że nie ważne co będzie się dziać, zawsze będziemy się wspierać i pomagać sobie nawzajem.

Neteyam jedynie spojrzał na ojca lekko szklanymi oczami, po czym przytulił się do niego. Jake złapał go za głowę i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej. Ta rozmowa.. chyba im obojgu była niezwykle potrzebna.


_________________________________________

Hejka wszystkim, jak wam mija dzień?

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Where stories live. Discover now