Rozdział 25

227 19 16
                                    

- To nie tak, Neteyam.. Jest zupełnie odwrotnie...

Chłopak spojrzał na nią pytająco. Totalnie nie rozumiał co dziewczyna chce mu przez to powiedzieć. Czuł się zmieszany i zdezorientowany.

- Opowiem Ci wszystko.. Wszystko od początku i wiem, że po tym co usłyszysz możesz mnie znienawidzić, ale proszę.. - Ri'siena chyba sama nie mogła uwierzyć, że prosi kogokolwiek o cokolwiek. - Proszę, obiecaj mi, że nie zostawisz mnie z tym wszystkim samą.. Proszę... - dodała błagalnym tonem. Chyba naprawdę było jej ciężko o tym wszystkim mówić i najwyraźniej bardzo bała się.. Bała się, że nawet jeśli powie prawdę, jeśli przyzna się do wszystkiego to i tak wszyscy ją zostawią samą sobie, dlatego za wszelką cenę chciała wiedzieć, że chłopak na pewno jej nie opuści, a przynajmniej chciała tak myśleć...

Neteyam czuł się coraz bardziej zestresowany tym co zaraz usłyszy, ale mimo wszystko chciał pomóc dziewczynie. Wiedział, że nie mógłby jej zostawić z tym wszystkim samą.. nie chciał jej zostawiać.. Poza tym miał nadzieję, że Ri'sena na serio opowie mu o wszystkim, i że będzie mógł zdobyć odpowiedzi na tak wiele pytań, które od kilku tygodni ciągle chodziły mu po głowie.

- Obiecuję, nie zostawię cię.. - powiedział szczerze, po czym dziewczyna odwróciła się do niego plecami. Przez chwilę milczała, jednak po chwili zdecydowała się odezwać.

- Moje pojawienie się w Awa'atlu nie było przypadkiem, ba nawet pojawienie się nas na wyspie nie było przypadkowe.. - zaczęła, natychmiastowo łapiąc pełną uwagę Neteyama. - Moja matka.. ona to wszystko zaplanowała, a ja nawet o niczym nie miałam pojęcia.. - powiedziała to z pewnym wstrętem i rozczarowaniem, jednak po chwili kontynuowała. - Nasze poprzednie miejsce zamieszkania nie było zbyt przyjazne do życia, ale mimo wszystko dawaliśmy sobie radę - zamilkła na chwilę. - Jednak... moja matka jest zachłanna, chciała czegoś więcej. Chciała lepszego życia.. godnego życia, dlatego postanowiła osiedlić się na waszej wyspie. To wszystko było częścią jej planu.. - ponownie umilkła. Było jej naprawdę ciężko o tym wszystkim mówić. - W miejscu, w którym się osiedliliśmy, warunki nie były najgorsze, ale też nie były najlepsze, lecz pomimo tego wciąż jakoś udawało nam się żyć w miarę spokojnie i stabilnie - oznajmiła. - Jednak Emere nie próżnowała.. Wysyłała swoich szpiegów w pobliżu waszej wioski. Była niezauważalna.. do czasu.. kiedy twój brat nie zauważył jednej z Sir'en. Gdyby nie fakt, że szybko uciekł do wioski.. mogłoby się to wszystko dla niego bardzo źle skończyć.. - Ri'siena delikatnie odwróciła głowę w stronę Neteyama, aby móc dostrzec jego reakcję. - Moja matka wiedziała, że jeśli Tonowari dowie się o naszym powrocie, to nie skończy się to dla nas dobrze, dlatego musiała działać szybciej. Kazała Haki'emu złapać jednego z Metkayina i niestety padło na ciebie - w końcu odważyła się na niego spojrzeć. - Dopiero później zorientował się, że nie jesteś jednym z nich, jednak nie był już stanie naprawić tego błędu. Moja matka wpadła w szał jak się o tym dowiedziała, ale jak się później okazało, jednak coś znaczyłeś dla Tonowari'ego i jego ludu, przez co Emere dostała tego czego chciała.. Wysłuchania - po tych słowach znów odwróciła się do niego tyłem i podeszła kilka kroków bliżej wyjścia, po czym spojrzała na niebo. - Zostawiła mnie tu.. a ja zupełnie nie rozumiałam dlaczego - Neteyam podszedł bliżej niej i uważnie się jej przysłuchiwał. - Czułam się oszukana, zdradzona i to w dodatku przez własną rodzinę, przez własną matkę.. - mówiła tak jakby z nienawiścią i rozczarowaniem w głosie. - Jednak później, jak się z nią pierwszy raz spotkałam, dowiedziałam się o co jej tak naprawdę chodziło.. - spojrzała niepewnie na chłopaka. - Chciała przeze mnie zbliżyć się do ludu Metkayina, a w szczególności oczekiwała ode mnie, że zbliżę się do pewnej osoby.. - spuściła wzrok w dół, bo nie potrafiła dłużej patrzeć się w jego oczy, które tak ostrożnie ją obserwowały. - Do Ao'nunga... - zamilkła na dłuższą chwilę. - Chciała.. chciała, abym go oczarowała.. Żebym w przyszłości wyszła za niego za mąż... Widziała w tym niezłą perspektywę - prychnęła. - Ja, jako córka przywódczyni, wyjdę za mąż za syna wodza, a to połączy naszą rasę z ich. To pozwoliłoby wrócić Sir'enom do Awa'atlu i w końcu moglibyśmy żyć na wyższym poziomie, tak jak moja matka zawsze chciała. Jednak jej zachłanność zapewne doprowadziłaby do tego, że całe to "połączenie ras" zakończyłoby się całkowitym usunięciem lub wygnaniem ludu Metkayina - oznajmiła z wyczuwalną złością. - Lecz wracając do Ao'nunga... - rzekła niepewnie. - Ahh.. szkoda, że on w żaden sposób mi się nie podobał - spojrzała poważnym wzrokiem na Neteyama, a jej usta delikatnie drgnęły. - On chyba też za mną nie przepadał, ale moją matkę to nie interesowało, miała to wszystko gdzieś.. - oznajmiłam z wyczuwalnym gniewem. - Wcale nie zostawiła mnie na tej wyspie, bo się o mnie martwiła, o moje bezpieczeństwo.. Po prostu chciała, abym realizowała jej chory plan.. jej nie spełnione ambicje... i nie obchodziło ją nawet w najmniejszym stopniu czy mi się to podoba czy nie.. - w oczach dziewczyny zaczęły gromadzić się łzy, dlatego też ponownie odwróciła się plecami do chłopaka. To wszystko było dla niej bardzo emocjonalne. Nie chciała, aby chłopak widział ją w takim stanie. - Jednak mimo wszystko słuchałam jej.. Robiłam to co mi kazała... Próbowałam się do niego zbliżyć jednak moje próby nic nie dawały, a ja czułam się z tym wszystkim coraz gorzej. Próbowałam z nim rozmawiać, spędzać czas - wymieniała - nawet chwilami wykorzystałam twojego brata, aby cokolwiek dowiedzieć się o Ao'nungu.. Wiedziałam, że Lo'ak mnie polubił i że nie zacznie niczego podejrzewać, a przynajmniej do czasu kiedy nie wychylę się zbyt daleko.. Ale to wszystko zaczęło coraz bardziej na mnie ciążyć... - zamilkła na chwilę i wzięła głęboki wdech. - W ten dzień, kiedy wziąłeś mnie do Drzewa Dusz.. Ja.. ja spanikowałam, bo ujrzałam.. mojego ojca - zadrżał jej głos. - Nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałam go na żywo, jednak widząc go w Drzewie Dusz.. wiedziałam, że to on - spojrzała na Neteyama, a łzy spłynęły jej po policzkach. - Nie miałam żadnych wątpliwości, że to był właśnie on.. mój tato - uśmiechnęła się nieśmiało, lecz po chwili opamiętała się i znów spuściła głowę w dół. - Usłyszałam tylko jak wypowiedział moje imię, a później zerwałam połączenie, bo nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się go zobaczyć.. Ale to krótkie spotkanie coś we mnie ruszyło.. sprawiło że coś we mnie pękło.. Wtedy pierwszy raz poczułam, że nie muszę robić tego co oczekuje ode mnie matka, dlatego przy następnej okazji sprzeciwiłam jej się, powiedziałam, że nie chce tego robić, jednak ona zaczęła mnie szantażować. Mówiła, że jeśli nie będę robiła tego co mi każe to i tak prędzej czy później zaatakuje Awa'atlu, a mnie potraktuje jak zdrajcę.. Kazała mi się nad tym wszystkim jeszcze raz pożądanie zastanowić. W pierwszym momencie chciałam pójść jej na rękę, jednak ostatnie dni pokazały mi, że nie tędy droga.. - Ri'siena powoli spojrzała na Neteyama, a na jej twarzy gromadziło się coraz więcej emocji. - Wczoraj odważyłam się drugi raz spotkać się z moim ojcem. Musiałam z nim porozmawiać i dzięki tej rozmowie upewniłam się, że nie warto.. Nie warto podążać za moją matką, która przez tyle lat jedynie mąciła mi w głowie... Ona mnie nawet nie kocha... - powiedziała, a łzy mimowolnie zaczęły spływać jej po policzkach.

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Donde viven las historias. Descúbrelo ahora