Rozdział 7

330 23 10
                                    

Następnego dnia z samego rana Lo'ak udał się w stronę Marui Tsireyi. Chciał zobaczyć się z dziewczyną i poinformować ją o tym, o czym zapomniał jej wczoraj powiedzieć. Przez tą całą historię z Sir'enami zapomniał powiedzieć jej, że jego brat odzyskał przytomność, a miał pełną świadomość tego, że dziewczyna dażyła Neteyama szczerą przyjaźnią.

Będąc już prawie na miejscu, zatrzymał się na chwilę spoglądając czy dziewczyna nie kręci się gdzieś w pobliżu chaty. Nigdzie jej nie dostrzegł, przez co nie miał wyboru - musiał skonfrontować się z jej ojcem. Dosyć pewnym krokiem ruszył w stronę wejścia do ich domu.

- Nie powinno cię tu być - rzekł Tonowari wychodząc mu na spotkanie.

- Chciałem tylko poinformować Tsireyę o tym, że mój brat w końcu się obudził. Powinna o tym wiedzieć - oznajmił dosyć poważnie Lo'ak uważnie spoglądając na wodza.

- Neteyam? - zapytała Tsireya, która właśnie wyłoniła się z wnętrza Marui. - Ojcze, pozwól mi go odwiedzić - zwróciła się błagalnie do swojego taty.

Tonowari chyba niezbyt był zadowolony z tego pomysłu. Nie chciał, aby jego córka opuszczała ich domu, lecz wiedział, że jest to dla niej ważne, więc nie mógł jej odmówić.

Po kilkunastu minutach Lo'ak wrócił do swojego Marui w towarzystwie Tsireyi i Ao'nunga.

Neteyam bardzo ucieszył się na widok tej dwójki. Spotkał się również z wzajemnością z ich strony. Tsireya zapytała go o samopoczucie, a następnie wraz z bratem zaczęli rozmawiać z nim na luźniejsze tematy. Uśmiechy niemalże nie schodziły im z ust.

Po pewnym czasie Tsireya zorientowała się, że Lo'ak nagle znikł z pola jej widzenia. Przeprosiła na chwilę Neteyama i Ao'nunga, po czym wyszła z chaty, zauważając chłopaka siedzącego na mostku. Podeszła do niego, a następnie się przysiadła.

- O czym tak myślisz Lo'ak? - powiedziała cicho spoglądając na niego z troską.

- Twój ojciec dowiedział się czegoś więcej o tej Sir'enie, którą widziałem? - zapytał od razu.

Dziewczyna lekko zmarszczyłam czoło i wyglądała na naprawdę przejętą.

- Poszedł wraz ze swoimi wojownikami w głąb lasu, jednak nie spotkał ani jednej Sir'eny. Myśli, że coś ci się przewidziało.. - oznajmiła smutnie. - Ale mam wrażenie, że sam nie chce w to uwierzyć. Nie ma dowodów, ale pomimo tego zabronił dalekiego odpływania lub opuszczania wioski.

- Czemu nikt nie chce mi uwierzyć? - zapytał ze zrezygnowaniem w głosie.

- Ja wierzę tobie, Lo'ak - złapała go delikatnie za przedramię, na co on objął jej dłoń. - Sir'eny są sprytne i potrafią dobrze się ukrywać. Mój ojciec doskonale o tym wie, ale wydaje mi się, że sam przed sobą nie chce przyznać, że faktycznie powróciły..

Tsireya jeszcze przez chwilę porozmawiała z Lo'akiem, po czym wraz z Ao'nungiem wrócili do swojego domu, uwcześnie żegnając się z rodziną Sullych. Rodzeństwo bardzo cieszyło się, że ich przyjaciel Neteyam w końcu się obudził i że mieli okazję z nim porozmawiać. Wyglądało na to, że chłopak miał się coraz lepiej. Jednak pomimo szczęścia jakie odczuwała Tsireya, martwiła ją sytuacja związana z Lo'akiem. Czuła, że może stać się coś złego..


Kilka dni później.


Ostatnie kilka dni dla Sullych były dosyć spokojne i monotonne. Rodzinna większość czasu spędzała w zaciszu swojego Marui. Neytiri zajmowała się się posiłkami, a od czasu do czasu pomagał jej Jake lub Kiri. Matka również dużo czasu poświęcała swojemu najstarszemu synowi, który czuł się coraz lepiej. Norm, który był u nich dwa dni temu stwierdził, że z Neteyamem jest już naprawdę bardzo dobrze, ale może być osłabiony, dlatego nie powinien się przemęczać. Po tej wizycie Spellman, wrócił do lasów Pandory.

Jake pomagał żonie przy obowiązkach domowych, ale również bawił się ze swoimi dziećmi lub po prostu spędzał z nimi więcej czasu. Chciał pokazać im swoje wsparcie i że zawsze mogą na niego liczyć. W szczególności Tuk podobało się zaangażowanie ojca, ponieważ w końcu ktoś chciał pobawić się jej zabawkami lub pójść z nią nakarmić Ilu. Kiri również bawiła się z siostrą, jeśli miała na to czas i ochotę, jednak przez ostatnie dni spędzała dużo czasu na rozmowach z Pająkiem i Neteyamem lub pomagała matce w przygotowaniu posiłków. Jedynie Lo'ak był bardziej zdystansowany niż reszta członków rodziny. Nie czuł się dobrze przez ostatnie wydarzenia oraz nie rozumiał czemu Tonowari nie chciał mu uwierzyć. Czasami wydawało mu się, że może faktycznie wymyślił sobie tą istotę.. Jego myśli przez ostani czas bardzo często krążyły w okół Sir'en, a tylko od czasu do czasu rozmawiał z bratem lub Tsireyą. Jego kontakt z dziewczyną widocznie zmalał, ponieważ widywali się tylko wtedy kiedy dziewczyna wraz ze swoim bratem przychodziła odwiedzić Neteyama. Córka wodza nie raz chciała wyciągnąć go gdzieś z domu i z nim pogadać, jednak chłopak nie miał na to ochoty. Czuł się przytłoczony, niezrozumiany i wolał być sam, aby móc sobie to wszystko przemyśleć. Dziewczyna martwiła się o niego, jednak nie mogła zbyt wiele zrobić niż jedynie mówić mu, że zawsze może na nią liczyć.

Tego popołudnia Neytiri wraz z Jakiem postanowili, że wybiorą się na randkę na skraj lasu. Dawno już nie spędzali czasu sami we dwoje, więc uznali, że to dobrze im zrobi. Natomiast ich dzieci, oprócz Neteyama, poszły popływać na swoich Ilu nieopodal domu pierwszy raz od ostatniej wojny. Wzięli również ze sobą Pająka, który bardzo ekscytował się tym wyjściem. W końcu mógł porobić coś innego niż siedzenie w domu. Jedynie Lo'ak nie był zbytnio chętny na to wyjście. Chciał zostać z bratem w domu, jednak ten go namówił, aby poszedł się trochę rozerwać.

Pod wieczór Jake wraz z Neytiri w dobrych humorach wrócili do domu, a chwilę po nich ich dzieci. Jednak matka widząc je, dosyć mocno się zaniepokoiła.

- Gdzie Neteyam? - zapytała poważnie.

- Jak to gdzie? Został w domu przecież - odpowiedział Lo'ak, po czym zaczął się rozglądać za bratem.

- A nie poszedł z wami? - dopytywała Neytiri, tak jakby nie dotarły do niej wcześniejsze słowa młodszego syna.

- Przecież wiesz mamo, że Neteyam nie może pływać. Jest osłabiony, a w dodatku jego rana nie zasklepiła się jeszcze do końca - oznajmiła Kiri.

- Myślałam, że może poszedł z wami, aby was popilnować z brzegu... - zaczęła mówić wyraźnie zestresowana. - W takim razie gdzie on jest?

Nagle zapanowała niezręczna cisza. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każdy z nich ostatni raz widział chłopaka we wnętrzu chaty. Wszyscy wyraźnie zaniepokoili się jego nieobecnością, ponieważ każdy zdawał sobie sprawę z tego, że Neteyam nigdzie nie poszedłby sam nie informując o tym wcześniej komukolwiek.

- Może poszedł się gdzieś przejść - rzekł nagle Jake, chcąc trochę uspokoić zbierająca się rozpacz Neytiri. - Nie panikujmy na zapas, tylko go poszukajmy.

Po tych słowach Jake podzielił rodzeństwo na dwuosobowe grupki, po czym wskazał im część wioski, którą mają przeszukać. Ustalił czas, po którym wszyscy mają się spotkać w ich Marui, a następnie sam ruszył z żoną na poszukiwania. Po minionym czasie niestety nikt nie odnalazł chłopaka. Przeszukali niemalże całą wioskę, lecz nigdzie nie było widać ani śladu po Neteyamie...


_________________________________________

Hejka wszystkim, jak się macie?

Gdzie jest Neteyam..? 😳

Do następnego, love you all! xx

𝙸 𝚜𝚎𝚎 𝚈𝚘𝚞 || 𝙰𝚟𝚊𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz