Rozdział 5

195 8 0
                                    

Następny dzień, sobota

Wstałam. Z początku miałam lekkiego laga gdzie aktualnie jestem, ale później przypomniałam sobie wczorajszą sytuację. Ziewnęłam i spojrzałam na szafkę nocna. Leżała na niej tacka z herbatka, naleśnikami z dżemem i różnymi owocami w osobnej miseczce.

Słodko..

Wstałam i wyciągnęłam się, wyszłam z pokoju w celu poszukania Maxa. Zeszłam do kuchni. Nie było go. Zaczęłam sie zamartwiać, że zostawił mnie w swoim domu. Poszłam do salonu i moim oczą ukazał się Max siedzący na kanapie bez koszulki w szarych dresach.

O matko święta

Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i odrazu podniósł się. Szybkim krokiem podszedł do mnie, przytulił. Również przytuliłam.

- Jak się spało Liluś? - spytał z troską.

- Bardzo dobrze, zaraz idę jeszcze do góry zjeść. Dziękuję za zrobienie mi śniadania. - uśmiechnęłam się.

Wpatrywałam się w jego oczy. Piękne czarne oczy.. Lily ogarnij się. Max miał kolczyka w brwi co dodawało mu +10 do atrakcyjności, chociaż nie potrzebne mu to +10, bo już jest uroczy i atrakcyjny. Zobaczyłam jak jego kąciki ust się podnoszą bardziej. Zaczął się śmiać po cichu.

- Co cie śmieszy - powiedziałam trochę wkurzona, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Nic, porpostu wyglądasz słodko jak tak wpatrujesz się w moje oczy.. nie ważne idź zjeść i zejdź tu do mnie, dobrze?

Przytaknęłam i odwróciłam się. Ruszyłam w stronę schodów. Po schodach do jego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść śniadanie przyrządzone przez niego. Jejuuu jakie to było pyszne.

15 minut później

Zobaczyłam Maxa w drzwiach akurat kiedy skończyłam jeść i miałam zamiar iść do niego.

- Coś się stało? Tak długo jesz

- Niee, ja tak zawsze długo jem - zaśmiałam sie.

Podszedł i klęknął przedemną. Złapał mnie za ręce i spytał:

- Lily czy już jest chociaż troszkę lepiej?

- Ta..

- Lily powiedz prawdę..

- Jest trochę lepiej naprawdę, ale.. nie ważne. - powiedziałam ostro.

- Dokończ.

- Nie..

- Jak coś się zaczyna, to się to kończy.

- Poprostu mam ochotę ci powiedzieć coś jeszcze, ale jakoś nie potrafię.. może dlatego że ja i Matka tylko o tym wiemy..

- Możesz powiedzieć Liluś, obiecuje że to co mi powiedziałaś, mówisz i powiesz zostanie w mojej głowie, i nikt się o niczym nie dowie. Obiecuje. - powiedział spokojnym głosem.

Ktoś się o mnie troszczy.. Wow

- Depresja.

- Masz depresję?

- Mhmm - mruknęłam. - Matka uważa że psycholog źle mnie zdiagnozował.. czemu? Nie mam pojęcia.

Wstał, usiadł obok mnie i posadził mnie na swoich kolanach oraz przytulił.

- Lily

- Hm?

- Bo wczoraj zauważyłem, że w każdym miejscu w którym robiłaś rany jest ich 8.. to coś znaczy? Czy poprostu przypadek? - spytał.

- To coś znaczy.. nie coś tylko poprostu nie nawidze liczby 8.

- A czemu jeśli mogę spytać?

- Wtedy zaczęłam karierę aktorki. - powiedziałam cicho.

- W wieku 8 lat? Taka młoda byłaś? Myślałem że zaczęłaś ją gdzieś w wieku 13/14, a nie 8..

- No cóż.. miej pretensje do mojej Matki.

- Dobrze.. zakończmy temat.. odprowadzę cie do domu, hm?

- Ja tam nie wracam.

- Lily, ale musisz chociaż wziąść swoje rzeczy.. będziesz mogła u mnie na jakiś czas się zatrzymać.

- Mieszkasz sam?

- Nie, z ojcem, ale go nigdy w domu nie ma więc luz.

- Która mamy godzinę? - spojrzałam na zegarek. - 10:34, Matka w pracy jest to musimy iść szybko, bo o 11 albo wcześniej wraca.

Podniósł się lekko i tym sposobem zsunęłam się z jego kolan. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Bałam się że matka jednak może być w domu.. tak nie chce z nią gadać, ani jej spotkać.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

Heej misiaki już 5 rozdział cieszę się że kilka osób zobaczyło tą książkę:)

~ razem słów wraz z tymi poza rozdziałem jest 581 ~

Papaa, do następnego❤

Prognoza miłościWhere stories live. Discover now