Rozdział 17

109 3 2
                                    

Fale morza zepchnęły mnie wkońcu na jakiś ląd. Wstałam, było już ciemno i zimno. Zaczęłam odsączać ubrania z wody. Jakoś się udało, ale dalej były wilgotne. Związałam włosy gumką, która zawsze gości na moim nadgarstku i ruszyłam przed siebie. Była to mała wsypa na której wątpię żeby ktoś mieszkał.

Chodziłam w nieskończoność po tej pieprzonej wyspie. Już wydawało mi się, że obkrążyłam ją z milion razy. Usiadłam na pieńku drewna, miałam ochotę pójść spać ale bałam się, że jakieś dzikie zwierzę mnie zaatakuje. Usłyszałam spadanie czegoś za moimi plecami. Odrazu wstałam z przerażeniem i rozejrzałam się. Spojrzałam na dół, to mój telefon. Wzięłam go do ręki i próbowałam włożyć. Dziękuję temu kto wymyślił wodoodporne telefony. Próbowałam teraz znaleźć zasięg. Również się to udało. Dwie kreski? Mało ale przynajmniej coś. Odrazu odpaliłam messengera i chat z Maxem.

Do Max:

- *wysłano lokalizację*

Mam nadzieję że odczyta szybko i czymś po mnie przyleci. Jak narazie jestem skazana sama na siebie i na dzikie zwierzyny w tej małej przerażającej dżungli.

~~~~

Następny dzień

Nie spałam wogóle. Miałam oczy dookoła siebie, bo bałam się o swoje życie. Jeszcze wczoraj chodziłam po wyspie i słyszałam jakieś dziwne odgłosy. Nie mam zamiaru ginąc w tej dziczy.

Siedzę na piasku i patrze na miejsce gdzie woda mnie przyprowadziła. Siedzę w ciszy aż wkońcu słyszę powiadomienie na messengerze.

Od Max:

- Już lecę Liluś, wytrzymaj proszę. To zajmie kilka godzin. Dasz radę. Masz tam dalej zasięg?

Do Max:

- Jakiś zasięg mam. Zadzwonisz?

W mniej niż minute zobaczyłam na górze ekranu telefonu ikonke dzwonienia. Odrazu odebrałam.

- Wszystko w porządku Lily? - spytał.

- Tak. Jest w porządku.

- Już płyniemy do ciebie. - odwrócił kamerkę.

Morze. Tylko czy płynie w dobra stronę?

- Mam nadzieję że w dobra stronę płyniecie.. Zimno mi. - powiedziałam.

- Będziemy jak najszy..

W tym momencie rozmowa się przerwała. Kurwa. Telefon mi się rozładował. Dobra spokojnie Lily. Zaraz przypłynął.

~~~~

Kilka godzin później ujrzałam jakąś łódkę płynącą bardzo szybko w stronę wyspy. Max? Wstałam i czekałam z niecierpliwością. Podpłynęła i odrazu wyskoczył z niej chłopak. Podbiegł do mnie.

- Lily! - krzyknął.

Objął mnie mocno. Wtuliłam się z jego tors. Tulilismy się tak z jakieś pięć minut.

- Przepraszam.. to moja wina. Chodz na pokład. Tam porozmawiamy.

~~~~

Już płynęliśmy pół godziny. Zjadłam duży obiad. Był przepyszny. Max leżał wtulony we mnie jak najmocniej umiał.  Przepraszał mnie co chwilę ale nie miał za co.

- Jeszcze raz przepraszam..

- Ale to nie twoja wina. - powiedziałam. - to przez moją nie uwagę i pływanie na takich wielkich falach się znalazłam tam gdzie nie powinnam. - dodałam całując go.

- Ale gdybym był wtedy na piasku to bym przyplynął po ciebie. Na chuja ja szedłem po te pączki..

Zaśmiałam się. Leżeliśmy wtuleni siebie oglądając serial. Teraz tylko czekać aż dotrzemy na ląd.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《


Prognoza miłościWhere stories live. Discover now