Part 27

489 38 10
                                    


Nie sądziłam, że Aonung będzie chciał się zmienić. Zaskoczyło mnie jego zachowanie teraz. Przypomniał mi się dzień kiedy poprosił mnie do tańca, wtedy też był taki. Nie był chamski, wredny i uszczypliwy... Był po prostu miły, wyrozumiały i szczęśliwy. Teraz mimo tego smutku w jego oczach widziałam też szczęście. Kiedy się do niego uśmiechnęłam chłopakowi ulżyło. Westchnął i odwzajemnił mój uśmiech. 

-Co zamierzasz teraz robić?- zapytał mnie wracając do rozplątywania sieci.

-Sama nie wiem. Pójdę chyba do Kiri, robi się późno wiec wole nie narażać się Jake'owi. Ostatnio jest strasznie przewrażliwiony - odpowiedziałam 

Chłopak słysząc to zaśmiał się pod nosem i przytaknął. Pożegnałam się z nim i zaczęłam wracać w stronę namiotu. Byli tam o dziwo wszyscy z wyjątkiem Neteyam'a. Zdziwiło mnie to i kiedy nadarzyła się okazja zapytałam Neytiri o syna. Kobieta z początku milczała, zachowywała się tak jakby nie chciała mi czegoś powiedzieć. Spojrzałam wtedy na Jake'a, który zaciskał pięść. Poczułam się wtedy jakbym była zagrożona.  Oni oboje byli na mnie źli. Mieli  do tego dwa powody.. pierwszy to taki, że razem z Lo'akiem naraziliśmy się na niebezpieczeństwo, a drugi to taki, że nawrzeszczałam na ich najstarszego syna.... Przypomniałam sobie co Jake mi kiedyś powiedział. Nie chciał bym go zraniła, a chyba właśnie to zrobiłam. 

Zrozumiałam te aluzję i bez słowa zaczęłam wychodzić z namiotu. Słyszałam jak Lo'ak i Tuk pytają gdzie idę, ale nawet im nie odpowiedziałam. Szczerze to nawet nie wiedziałam już gdzie mam iść. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Czułam jakbym niszczyła im wszystkim życie. Może to był błąd, że przyszłam do nich po pomoc. Może powinnam była zostać w lasach i żyć wśród leśnych navi w klanie Omaticaya ? 

Usiadłam na plaży i zaczęłam płakać z bezsilności. Czułam się słaba i bez swojego miejsca na świecie. To zaskakujące jak przez miesiąc moje życie się zmieniło. Wiele bym dała by cofnąć czas. Nie wiem dlaczego tak myślę, ale im było by lepiej beze mnie. Ukryłam  swoją twarz w dłoniach  przez chwilę siedziałam w takiej pozycji. 

-Mad o co chodzi?- usłyszałam nagle za sobą głos Kiri. Dziewczyna usiadła obok mnie i złapała mnie za ramiona. Podniosłam głowę i nie wiedziałam nawet co jej odpowiedzieć... Przez dłuższy czas milczałam - Chodzi o Payakan'a? 

-Nie raczej o Neteyam'a... o was wszystkich- powiedziałam cicho patrząc na horyzont. Morze było w te noc bardzo spokojne 

-O nas? Co się stało?- dopytywała

-Nie powinnam ci o tym mówić. Nie chcę byś martwiła się o mnie 

-No właśnie kiedy tak mówisz zaczynam się martwić. Chodzi o Eywe? Znowu coś czujesz dziwnego?

-Nie Kiri. Chodzi mi o to ,że nie powinno mnie tu być- zwiesiłam głowę chcąc uniknąć tego by dziewczyna zauważyła łzy w moich oczach

-Co ty mówisz? Jesteś częścią naszej rodziny ...

-Nie Kiri, nie jestem i raczej nigdy nie będę. Odkąd pojawiłam się w waszym życiu, dzieje się coś złego. Musieliście porzucić swój klan, dom przez moją matką i jej zemstę... Neteyam i Lo'ak też się teraz kłócą i to po części jest moja wina. Ja jestem powodem i nie chcę , nie chce was niszczyć- spojrzałam na nią z zapłakanymi oczami. 

Kiri nic nie mówiła, milczała i patrzyła na mnie. Nie wiedziała co ma powiedzieć w takim momencie. Musiała poukładać sobie w głowie to co powiedziałam . Postanowiłam od niej odejść i zniknąć gdzieś by pobyć sama. Postanowiłam więc polatać wśród chmur. Wiem, że miałam szlaban na latanie od Jake'a , ale w tamtym momencie mnie to jakoś nie obchodziło. Odeszłam od Kiri, która mnie nawet nie zatrzymywała i weszłam do lasu gdzie ukryte były ikrany...

NETEYAM POV :

Po tym jak Mad i Lo'ak dostali szlaban, poczułem się głupio. To jak Mad powiedziała mi , że się na mnie zawiodła, że to moja wina... poczułem złość na samego siebie.  Jej słowa zrobiły dziurę w moim sercu. Co chwile słyszałem je w głowie. Bezustannie słyszałem ja je mówiła i widziałem jej spojrzenie pełne żalu...Zawiodłem ją i teraz strasznie tego żałuję. Gdybym mógł to cofnął bym czas. Kiedy razem z sistrami i rodzicami wróciliśmy do namiotu , atmosfera nie była za ciekawa. Każdy z nas milczał i dopiero po jakimś czasie mój ojciec zabrał głos...

-Dlaczego on musi taki być? Dlaczego zawsze musi robić coś nie tak?- zwracał się głownie do mojej matki, która by się od stresować zaczęła obierać bataty na posiłek

-Ma Jake to wciąż twój syn. Powinieneś z nim porozmawiać- odpowiedziała spokojnie

-On mnie nie słucha! Ile można mu tłumaczyć, on i tak robi swoje. Zachowuję się dalej jak gówniaż. Jeszcze wciąga w to Mad. Co jeśli im by się cos stało?

Słysząc te słowa zwiesiłem głowę. Moim obowiązkiem było ich pilnować. Nie zrobiłem tego, zawiodłem ojca. On miał rację... gdyby im obojgu się coś stało w życiu bym sobie tego nie wybaczył. Bez słowa wyszedłem z namiotu i udałem się na skały przy zatoce. Tu wcześniej całowałem się z Mad, a teraz nawet nie wiem gdzie ona jest.  Musiałem przemyśleć sobie jak mogę ją przeprosić. Nie chcę by znowu było między nami źle. 

Siedziałem na tych skałach już nie wiem ile. Może kilka godzin... Niebo tej nocy było pełne gwizd. Patrzyłem na horyzont i wyobrażałem sobie jakby to było gdyby Mad siedziała teraz obok mnie. Jakby trzymała i przytulała się do mojego ramienia. Mimowolnie zacząłem się uśmiechać i właśnie wtedy usłyszałem jak ktoś zaczął się do mnie szybko zbliżać. Ledwo co się odwróciłem , a od razu poczułem jak ktoś uderza mnie prosto w twarz. Poczułem jak z nosa leje mi się krew, a gdy się otrząsnąłem zobaczyłem nad sobą wkurzonego Aonung 'a.

AONUNG POV :

Stałem przed wejściem do namiotu i obserwowałem plaże na której siedziała Mad. Nie mogłem zasnąć po tym co mi powiedziała. Cieszyłem się, że odważyła mi się zwierzyć. Zaufała mi po tym co zrobiłem. Nie oczekiwałem tego, że mi wybaczy. Sądziłem, że prędzej mnie wyśmieje, zwyzywa , a ona mi wybaczyła. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale to co ją spotkało mnie ujęło. Nie spodziewałem się tego do czego była zmuszana w tym laboratorium. Bolało mnie to jak wspominała o tym ile tam wycierpiała. Chciałbym zabrać od niej chociaż część tego bólu... Mad na to wszystko nie zasługiwała. Nie powinna doświadczyć czegoś takiego. Było mi jej strasznie żal. Obiecałem sobie , że nie pozwolę jej więcej skrzywdzić, a skoro o tym mowa to chyba powinienem pogadać z Neteyam'em.

Nie jestem ślepy zauważyłem, że ich coś łączy, a poza tym Tsireya się prawie o tym wygadała kilka dni temu. Widziałem jak się do siebie uśmiechali i byłem o to strasznie zazdrosny, ale odpuszczałem. Odpuszczałem bo ona wydawała się byś wtedy szczęśliwa. Dziś jednak było inaczej. Uważnie ją obserwowałem i od razu zauważyłem jak chamsko traktowała Neteyam'a. Jasne było mi to na rękę, cieszyłem się, ale teraz gdy na nią patrzę... łamie mi się serce.

Westchnąłem ciężko i zacząłem kierować się w stronę plaży. Czułem, że ktoś powinien być teraz przy niej. Chciałem znowu móc ją jakoś pocieszyć, ale kiedy tylko zrobiłem dwa kroki zobaczyłem idącą do niej Kiri. Nie zatrzymałem się , ale zwolniłem. Mimo iż ona zaczęła rozmawiać z Mad, chciałem wiedzieć o co chodzi. Usiadłem po cichu kawałek za nimi i słuchałem całą ich rozmowę. 

- ... Neteyam i Lo'ak też się teraz kłócą i to po części jest moja wina. Ja jestem powodem i nie chcę , nie chce was niszczyć- mówiła płacząc

Zacisnąłem swoje pięści i wkurzyłem się na Neteyam'a. Skoro mu na niej zależy to gdzie on teraz jest? To on powinien ją wspierać, być przy niej i rozmawiać z nią o jej problemach. Skoro darzą do siebie jakimś uczuciem oboje powinni nie mieć przed sobą tajemnic. Wstałem ze swojego miejsca i odszedłem by go poszukać. Musiałem z nim to załatwić i dać mu jasno do zrozumienia, że zależy mi na szczęściu Mad i że nie odpuszczę . Jeśli on jej nie kocha to nie powinien jej dawać nadziei i sygnałów. Ona jest w nim zakochana, to widać gołym okiem,  dlatego nie chce by przez niego tak cierpiała. Lepiej jakby zranił ją teraz niż za kilka dni kiedy pokocha go jeszcze bardziej.... Nie pozwolę na to by była nieszczęśliwa. 

_____________________________

Wiec co myślicie o relacjach chłopaków? Jestem ciekawa waszych szczerych opinii. Koniecznie zostawcie po sobie komentarz. Postaram się jutro dodać kolejny rozdział także do następnego :) !

AVATARWhere stories live. Discover now