Part 30

624 40 18
                                    


Spojrzałam na moją matkę z góry i zobaczyłam w jej oczach totalną pustkę. Nie okazywała uczuć, wyglądała dosłownie jak maszyna. W mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy, a dokładniej wspomnienia z nią. Przypomniałam sobie jak się ze mną bawiła kiedy byłam mała, jak mnie uczyła wszystkiego o Pandorze i Navi. Wtedy była zupełnie inna. Była po prostu matką, matką która oprócz pracy miała dla mnie czas. Ta zmiana zaczęła się kiedy zaczęłam dorastać, byłam bardziej samodzielna i poznałam Milesa. Wtedy ona częściej przebywała w laboratorium. I właśnie od tamtych dni  chyba zaczęłam im przeszkadzać. Nie planowałam wrócić do wspominania swojego dawnego życia, ale to stało się przypadkiem. Wystarczyło , że ją zobaczyłam, a wszystkie te uczucia, wspomnienia wróciły do mnie. 

-Mad, moje dziecko w końcu cię znalazłam- powiedziała z uśmiechem, który z pewnością nie był szczery

-Daruj sobie te gierki i mnie wypuść- powiedziałam starając się nadal wyrwać z uścisku

-Spokojnie- przybliżyła się i spojrzała na avatara , który mnie trzymał. Ten widząc jej spojrzenie, nacisnął na mnie swoim ciężarem i zmusił mnie do tego bym klęknęła na kolana - Chyba nie uciekniesz od razu?

-Skąd ta pewność? Zrobię wszystko by wrócić do rodziny i przyjaciół !

-Czyli ja już nie jestem twoją rodziną? To smutne. Kochanie ja chciałam cię ratować. Wiesz dlaczego dałam ci DNA Eywy?- zapytała dotykając moich włosów. Przez to ,że byłam teraz niżej, mogłyśmy obie spojrzeć sobie w oczy

-Nie nie wiem, jakoś nie chciałaś mi tego powiedzieć, kiedy cię o to prosiłam- syknęłam pod nosem

-To dlatego , że nie byłam pewna czy uda mi się... - zaczęła pewnym siebie głosem , ale nim dokończyła zamilkła

-Nie uda ci się czego!?- zapytałam mając już dość rozmowy z nią.

-W momencie kiedy zaczęłam tobie wstrzykiwać DNA tutejszego bóstwa, byłam w trakcie przywracania do życia pułkownika Milesa. Wszyscy wierzyliśmy ,że gdyby nam się to udało, ludzkość mogłaby żyć wiecznie i udało się. Jak widziałaś on wrócił, nie jest w 100% sobą, ale on tam jest. Chciałam to samo zrobić z tobą, a później nadeszła by kolej na resztę. Czy ty rozumiesz co to znaczy?- mówiła z ekscytacją 

-Masz na myśli, że byście mogli przywrócić do życia tych co już nie żyją?- zapytałam analizując sobie jeszcze raz jej słowa

-Tak! to niesamowite... A wszystko dzięki nauce

-Ale tak nie można, to zakłuci krąg życia... Mamo błagam cię otwórz oczy i przestań być po tej złej stronie- powiedziałam to dosyć błagalnym tonem

Po tym co mi powiedziała, trochę jej wybaczyłam. Może to jednak złe określenie... Bardziej ją zrozumiałam. Patrząc na to od naukowej strony to faktycznie było niesamowite. Nie dziwie się, że zatraciła się w tym. Teraz gdyby jednak przeszła na lepszą stronę, mogłabym jej wybaczyć to co mi zrobiła. Lecz niestety po moich słowach pokręciła głową.. 

-Nie jestem zbyt blisko, by teraz wszystko przerwać. To odkrycie jest zbyt ważne- powiedziała przybierając pewniejszą siebie postawę 

-Ważniejsze od dobra Navi? Od życia tych morskich stworzeń? To wszystko po to ?- pytałam z żalem

-Tak, poświęcę wszystko dla przyszłości ludzkości

-Nienawidzę cię!! Jesteś potworem! - krzyknęłam i wtedy usłyszeliśmy głośny wybuch.

Nastała panika, wszędzie zaczęły się włączać alarmy , a ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać do wyjścia pośpiesznie zabierając ważne dokumenty. Chciałam wykorzystać ten moment i uciec. Mocno szarpnęłam avatara i dzięki temu ,że był w szoku udało mi się go przewrócić. Katem oka widziałam jak Miles również się uwolnił i podszedł do mnie by mi pomóc. Razem zaczęliśmy uciekać, ale przez wybuch nie mogliśmy wyjść tak jak się tu dostaliśmy. Ponieważ korytarz, którym musieliśmy uciec zawalił się dosłownie przed tym jak chcieliśmy do niego wbiec. Chłopak znał niby jakeś inne wyjście, więc pobiegłam za nim. W tym samym momencie statek zaczął się przechylać i nabierał wody...

AVATARWhere stories live. Discover now