10

2.1K 121 62
                                    

   Kwiecień. Idealny miesiąc i idealny czas do wprowadzenia nowości do przepełnionego monotonią życia. Za pasem już połowa wiosny, a ja mam wrażenie, jakbym wczoraj dekorowała choinkę na święta. I nie wiem, dlaczego, ale czas igra sobie ze mną każdego dnia dłużąc się niemiłosiernie, tak jakbym na coś czekała. Na jakiś znak. Wiadomość. Cokolwiek. A nie dostaję nic. Krótka i nieco burzliwa relacja trwająca zaledwie parę dni upłynęła w zapomnienie, a mi z tym faktem o dziwo jest dość nieprzyjemnie. Nie to, żeby zależało mi na niej aż tak, jednak gdybym miała wybór, wolałabym wciąż móc mieć możliwość spotykania się z nim, bądź niewinnego wymieniania się wiadomościami.

Ale nie mam. Od kilku miesięcy ślęczę nad laptopem i wylewam wypociny związane z jego osobą. I może to jest ten gwóźdź, który sprawia, że nie umiem o nim zapomnieć. Bo jak mam zapomnieć o kimś, kogo prześwietlam na wylot każdego dnia i śledzę każdy jego ruch. Tak też jest teraz. Krytycznie odnoszę się do świeżo założonej fundacji, jak i do piosenek powstałych na jej poczet. I choć w artykule robię to bez większych emocji, w rzeczywistości dotyka mnie widok całkowicie zjaranego blondyna na teledyskach. Zauważam też, jak wyszczupliła się jego sylwetka i świadomie, lub nie, odczuwam współczucie. Widok niebieskookiej dziewczyny na filmikach tylko dodaje mi rozmyślań, gdy zaczynam rozważać, czy blondynka podjęła jakikolwiek krok w celu wyciągnięcia chłopaka z uzależnienia.

–Wciąż tu jesteś? – Drzwi mojego biura zostają otwarte, a w progu dostrzegam swojego szefa. – Wszyscy już dawno wyszli Julia. Jest piątek, dwudziesta. Nie chcesz odpocząć?

–Odpocznę, gdy to skończę. – Odrzucam chłodno, na co brunet przytakuje. – To mój ostatni artykuł Antek. Nie będę już więcej o nim pisać.

–Żartujesz sobie? – Zbliża się do mojego biurka i nachyla się nad nim. – Zarobiłaś już na tym ogromną ilość pieniędzy, a dzięki tej całej kontrowersyjnej fundacji  możesz wyciągnąć jeszcze więcej.

–Mam już wystarczająco. Zresztą wyrzuty sumienia zjadają mnie od dłuższego czasu. Nie chcę dalej w to brnąć.

–Przejmujesz się jakimś bogatym smarkaczem? Błagam cię. Pewnie jego kompletnie nie interesuje opinia mediów. Ma tyle pieniędzy i fanów, którzy stoją za nim murem, że kilka negatywnie nacechowanych artykułów nie pośle go na dno.

–Po prostu nie chcę i tyle. Nie musisz mnie w niczym uświadamiać. Mam swoje przekonania, a ty swoje i uszanuj to, że według mnie to zaszło za daleko. Miałam napisać jedynie kilka pozycji, a w ciągu tych kilku miesięcy zdążyłam opublikować już tyle, że byłabym w stanie na spokojnie wydać całą książkę.

–I źle ci z tym? Nigdy nie byłaś w lepszej sytuacji finansowej. Możesz pozwolić sobie na spełnienie marzeń i otwarcie restauracji, a to za sprawą napisania paru zdań o durnym dzieciaku, który ma nie po drodze z polskim prawem.

–Antek skończ. Nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Nie chcę, to nie i nic ci do tego. – Odpowiadam chłodno czując narastające zdenerwowanie jego podejściem.

–Chcę dla ciebie jak najlepiej. – Odgarnia pasmo włosów z mojego czoła.

–Sama wiem, co jest dla mnie najlepsze. – Mówię starając się zabrzmieć pewnie, jednak jego bliskość w tej chwili nie jest moim sprzymierzeńcem. I tracę kontrolę w momencie, gdy jego wzrok pada na moje usta.

  Zamyka laptopa hucznym trzaśnięciem i podnosi mnie z fotela sadzając na biurku. Rozchyla moje nogi, by następnie stanąć między nimi, a na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Jego aparycja w tym momencie też nie jest moim sprzymierzeńcem. Jest po prostu przystojny i sam ten fakt powoduje, że znów zacieram granicę między szefem, a pracownikiem.

Obsesja / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz