24

1.6K 123 87
                                    

    Żywa rozmowa koleżanek zagłusza dźwięk piosenki dochodzącej z radia, a ja opieram głowę o szybę starając się nie zasnąć na ostatniej prostej naszej podróży. Wzmaga się we mnie poczucie stresu i niepokoju na myśl o tym, co najprawdopodobniej zaraz mnie czeka. Gdy tylko dostrzegam tłum ludzi dumnie kroczący w jednym kierunku, siadam prosto i przełykam ślinę, a gula w gardle nieco mi to utrudnia.

–Wchodzimy na backstage, czy jak się z nim dogadałaś?

  Jak miałam się z nim dogadać, skoro on ledwo co zdołał wydukać jedno słowo po moim kilkuminutowym monologu? Odruchowo kręcę głową przecząc słowom Karoliny i posyłam jej niezręczny uśmiech, kiedy tylko dochodzi do niej, że będziemy  zmuszone przebijać się przez cały ten tłum.

–Staniemy pod sceną, jak wszyscy. Spotkamy się pewnie dopiero po Afterze. Kurwa, mogłyśmy tylko na after przyjechać. Czemu ja o tym wcześniej nie pomyślałam? – Mówię sama do siebie i karcę się w myślach za kompletnie nieprzemyślaną decyzję, jaką znów podjęłam.

–Będzie zajebiście, zobaczycie. Jeszcze mi obie podziękujecie. – Marta zajmuje miejsce parkingowe, a radość, jaka od niej tryska jest wręcz przerażająca. Szkoda, że zarazem nie zarażająca, bo to zdecydowanie by mi się przydało.

  Opuszczamy pojazd i wraz z koleżankami z pracy i znajomą Marty - Izą, kroczymy w kierunku bramek, które póki co są poza zasięgiem naszego wzroku przez pokaźną ilość ludzi. Już czuję zniechęcenie, a wydarzenie jeszcze nawet się nie rozpoczęło.

Nachodzi mnie szybka myśl, żeby jednak wysłać mu SMS'a. Niecierpliwość robi swoje, a zwłaszcza kiedy widzisz wciąż powiększającą się kolejkę, która idzie do przodu w żółwim tempie. Licząc na to, że chłopak ma telefon w zasięgu ręki, wyszukuję jego numer i piszę wiadomość.

Do: Michał Matczak
Dałoby radę, żebyśmy się spotkali przed koncertem? Jesteśmy już na miejscu.

Tak naprawdę wcale mi się aż tak nie spieszy. Dziewczyny nie odpuszczą sobie Afteru, a że przyjechałam tu razem z nimi, i mnie spotka ta przyjemność. Mam jednak cichą nadzieję, że blondyn znajdzie sposób i umożliwi nam przemknięcie się przez zgraję fanów i znalezienie się gdzieś, gdzie widok na koncert będzie lepszy.

Na odpowiedź na szczęście nie muszę długo czekać, gdyż już po chwili dobiega mnie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości, którą odruchowo sprawdzam.

Od: Michał Matczak
Siema, tu Franek. Jak chcecie, to zaraz przekażemy ochroniarzowi, żeby was do nas przyprowadził, ale z Michałem się raczej nie zobaczysz. Jest w niebie.

Do: Michał Matczak
Jak kurwa w niebie? O czym ty mówisz?

Julka, co się stało? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczyła na tym telefonie. – Karolina łapie mnie za ramię, a ja wciąż wytrzeszczam oczy gapiąc się na komórkę i oczekując na kolejną odpowiedź Wygnańskiego.

Jestem pewna, że to musi być jakiś nieśmieszny żart, jednak ta nieprzyjemna i całkowicie makabryczna myśl przechadza się po mojej głowie. To, że on nie żyje.

Od: Michał Matczak
Źle się wyraziłem, sorka. W helikopterze jest. Przyleci na koncert na spadochronie. Jak podejdziecie do bramek, to się przedstaw. Ochrona wie, że ma zabrać ciebie i twoje koleżanki.

Kurwa, jeszcze tego mi brakuje, żeby obrażony książę umarł.

–Już nic. – Odpowiadam wzdychając z ulgą. – I jednak udało się załatwić backstage.

  Zachwycone koleżanki niemal krzyczą ze szczęścia, kiedy wysoki, ubrany na czarno mężczyzna uśmiecha się do nas przyjaźnie i prowadzi nas w stronę sceny. Korzystam z chwili i z uznaniem przyglądam się małemu "miasteczku" stworzonemu przez Michała, który prezentował się prawie, jak wysokobudżetowy festiwal muzyczny. Budki z jedzeniem, fotobudki, czy stoiska z tatuażami i merchem. Byłam ciekawe, ile w tym wszystkim prawdziwego Michała, a ile event managerów, bo ten Michał, którego zdążyłam poznać wolał prostotę, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Obsesja / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz