33

3.2K 145 91
                                    

–Chcesz z nią zerwać? – Marszczę brwi i w odmętach ciemności próbuję odnaleźć jego brązowe oczy. W odpowiedzi słyszę tylko ciche "mhm", które sprawia, że coraz ciężej mi się oddycha. – Jesteś pewien Michał? Przecież jeszcze kilka godzin temu byłeś w niej zakochany.

Choć powinnam tryskać ze szczęścia, nie chcę, by chłopak zrobił coś, czego później będzie żałować. I to przeze mnie.

–Nie kocham jej. – Mówi bez jakiegokolwiek cienia zwątpienia w głosie. – To tylko zauroczenie, nic więcej. Mogę nawet ją rzucić w tej chwili. – Białe światło dochodzące z jego telefonu na moment oślepia mi oczy i odruchowo zabieram mu urządzenie widząc, że już wybiera numer do Izy.

–Pojebało cię? Nikogo nie będziesz rzucał przez wiadomości. Spotkasz się z nią jutro i jej to powiesz w twarz. – Niechętnie wzdycha, jednak mimo to nie próbuje się ze mną wykłócać zapewne dlatego, że doskonale wie o mojej racji w tej kwestii.

–Chciałem jutro spędzić z tobą. – Przedłuża ostatnie słowo, po czym przyciąga mnie do siebie i otula ramieniem. – Ale niech ci będzie Jula. Chociaż raz zachowam się, jak przystało na faceta.

–Wcześniejsze dupy też rzucałeś przez messengera? – Parskam cichym śmiechem wtulając się w jego nagi tors.

–Julka rzuciła mnie, ale to przecież dobrze wiesz, a oprócz niej, miałem tylko jedną dziewczynę w liceum. I też mnie suka rzuciła. Obyś ty taka nie była.

–A kto powiedział, że jestem twoją dziewczyną?

–Ja. – Pomimo ciemności doskonale wiem, że na jego twarzy w tej chwili gości szeroki uśmiech. – I nawet nie próbuj się ze mną przekomarzać bejbe. Od dzisiaj jesteś moja.

–Myślisz, że to się uda? – Myślę na głos próbując przyzwyczaić wzrok do panującego mroku i coraz to mocniej wciskam twarz w klatkę piersiową Michała.

–Uda.

Nie wie tego, a mimo to mówi te słowa, jakby miał stuprocentową pewność. I dzięki temu, ja też ją miałam. Bez żadnych wątpliwości chciałam brnąć w to dalej i nie obracać się za siebie.

–Ale ja nie wierzę w Boga, jakby co.

–Co? – Parska cichym śmiechem na to, co mówię. – O czym ty pierdolisz teraz?

–No mówię nie starcie, żeby później nie było żadnych niewyjaśnionych spraw. Wiem, że jesteś wierzący, a ja nie do końca.

–I wydaje ci się, że właśnie przez to miałbym odpuścić sobie kogoś takiego, jak ty? – Z jego ust wydobywa się głośny śmiech tak, jakbym właśnie powiedziała najzabawniejszą rzecz na świecie. – Jak dla mnie, to możesz nawet wierzyć w Allaha. – Opiera brodę na moim prawym ramieniu i składa na nim pocałunek. Jest jakoś inaczej. Intymniej. Wiele razy byliśmy ze sobą blisko, a nawet bliżej, ale teraz ta bliskość jest inna. Bo jej źródło nie wiążę się tylko z cielesnymi potrzebami. Idzie za tym coś więcej, i choć mogłabym oszukiwać samą siebie, dobrze wiem, że tak jest. – A dlaczego nie wierzysz w Boga? – Pyta po dłuższej chwili.

–Sama nie wiem, dlaczego. Po prostu cała ta historyjka z uroczym Panem mieszkającym na górze, który zginął za nasze grzechy jest dla mnie mało realna. – Odpowiadam z lekkim rozbawieniem. – Ale cieszę się, że inni wierzą. Ludzie potrzebują czegoś, w co mogą wierzyć, bo to daje im nadzieję.

–Rozumiem. – Mówi jednocześnie ziewając. – I I ostrzegłaś mnie o tym, że jesteś bezbożnicą, bo nie chcesz czekać z sekretami do ślubu tak?

–Z tym ślubem to się nie zapędzaj. Nie wiem, czy tydzień z tobą wytrzymam, a co dopiero kilka lat, zanim się pobierzemy.

–Kilka lat? Ty jesteś już za stara, żeby tak to przedłużać. Musimy sobie zaraz dzieciaka zrobić, bo potem będziesz miała menopauzę, czy coś w tym stylu.

Obsesja / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz