13

1.8K 127 112
                                    




–Bardzo śmieszne Karolina. – Przyglądam się blondynce z rozbawieniem, jednak ona wciąż wydaje się być poruszona. – A teraz zmykaj stąd. Muszę skończyć artykuł.

–Julia, ja nie żartuję. – Czuję na sobie jej dłoń, gdy cięgnie mnie za ramię. – Po co niby miałabym żartować z czegoś takiego? To nawet nie jest zabawne. – Uchyliła drzwi do mojego gabinetu i wystawiła przez nie głowę, by po chwili wrócić do środka i hucznie je zamknąć. – Idą tutaj.

–Pewnie pomyliłaś go z kimś. – Mówię nic nie robiąc sobie z jej przejętego wyrazu twarzy. – Albo nie możesz doczekać się jutrzejszej imprezy tak bardzo, że zaczynasz mieć omamy. Czas... – Nie dane jest mi dokończyć, gdyż dziewczyna mi przerywa.

–Zamkniesz się wreszcie i dasz mi pomyśleć? – Nerwowo porusza się po pomieszczeniu upewniając się, że drzwi są zamknięte na klucz. – Nie mam pojęcia, jak wyciągnąć cię z gówna, w które się wpakowałaś, a ty zdecydowanie mi w tym nie pomagasz.

–Czekaj, czyli ty nie żartujesz? – Posyłam jej zszokowane spojrzenie i dopiero, gdy widzę jej smutny wzrok uświadamiam sobie, że to co od początku mówiła, było prawdą.

Kurwa.

Przeklęłam w myślach po raz kolejny, gdy z drzwi dobiegł nas dźwięk pukania. W ułamku sekundy całą moją twarz zalała fala potu, a wizja spokojnej reszty dnia uciekła w niemalowane. Byłam przerażona. Bardziej, niż kiedykolwiek.

–Powiemy mu, że to ja pisałam te wszystkie artykuły, okej? – Szepcze prosto do mojego ucha, a ja odruchowo kręcę głową.

–To nie ma sensu Karolina. – Ostatkami sił wypowiadam te słowa, a następnie, jak na skazaniu podchodzę do drzwi i niechętnie je otwieram.

W pomieszczeniu pojawia się mój szef, a obok niego Michał. Nie mam nawet odwagi, by spojrzeć mu w oczy. Najchętniej zamknęłabym się w swoich czterech ścianach i nie opuszczałabym ich aż do śmierci. Może wtedy przynajmniej nie zsyłałabym na siebie takiego losu.

–To wszystko moja wina! – Głos blondynki wypełnia cały gabinet, a ja posyłam jej spojrzenie pełne mordu. – Ja jej kazałam pisać te artykuły! Ona nie chciała, przysięgam!

–Pani Kowalczuk, nie powinna Pani znajdować się przy swoim stanowisku? – Odpowiada jej chłodno Antoni. Dziewczyna przytakuje i ostatni raz zerka na mnie wychodząc z pomieszczenia. – No, to co Julio. Może przedstawisz Panu Matczakowi jakieś tajniki ze swoich codziennych obowiązków? – Posyła mi szeroki uśmiech, a ja walczę sama ze sobą, by nie rzucić mu się do gardła.

–Antek, wypierdalaj stąd. – Nie kontroluję już swojej złości i staję przy drzwiach otwierając je idealnie przed brunetem. – W podskokach. – Dodaję widząc, jak kpiąco się uśmiecha, jednak nie dodaje to ani trochę dramaturgii. Jedynie unosi dłonie w geście obronnym i opuszcza gabinet w wyśmienitym humorze.

Bo doskonale wie, że to on jest w tej sytuacji na wygranej pozycji, a ja tak naprawdę nie mam nic do gadania. Zamykam drzwi na klucz i przez dłuższą chwilę wpatruję się w ścianę, jakby była moją jedyną drogą ucieczki. Choć wiem, że tym razem nie mogę uciec. Odwracam się w stronę blondyna i dopiero wtedy zawieszam spojrzenie na jego twarzy. Oprócz przerażającego chłodu, dostrzegłam też żal, a przede wszystkim wściekłość. I chyba nie dziwiło mnie to ani trochę. Miał pełne prawo, żeby w tej chwili zrównać mnie z błotem.

–Michał, ja naprawdę nie chciałam, żeby tak to wyszło. Przysięgam, że miał... – Nie zdążyłam dokończyć, gdyż chłopak mi przerwał.

–Jakie to ma znaczenie teraz, co? Chuj z tym, w jaki sposób się dowiedziałem. Napisałaś o mnie dziesiątki pierdolonych artykułów, w których skrytykowałaś każdy mój najmniejszy ruch, więc myślisz, że cokolwiek zmieniłby fakt, że powiedziałabyś mi to w twarz? Jesteś jebaną pizdą i nawet nie próbuj temu zaprzeczać, bo tylko się pogrążysz.

Obsesja / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz