X

3.4K 89 7
                                    

- cześć młoda - przywitał się
- cześć- odburknęłam, nie lubiłam gdy tak do mnie mówił
- czego chcesz? - zapytałam gdy zobaczyłam, że dziewczyny zbliżają się do stolika
- ej co tak nie miło, chciałem się zapytać jak leci- odpowiedziałam
- jak widzisz żyję więc możesz wrócić do swojego stolika- powiedziałam lekko wrednym tonem, jakoś tak przeczuwałam żeby nie zaczynać z Dylan'em kłótni na oczach ludzi
- nie potrzebuję dodatkowego ochroniarza- powiedziałam, w tym momencie Dylan wstał i wrócił do swojego Stolika. Byłam w szoku, że tak łatwo sobie odpuścił. Dziewczyny usiadły koło mnie też zszokowane zachowaniem Dylana a ja wyciągnęłam telefon i szybko napisałam do niego „pogadamy po szkole, przepraszam, że tak naskoczyłam". Zobaczyłam, że odczytał wiadomość i lekko się uśmiechnął
- Mówiłam wam, że jak któryś się przywali to go odprawię- powiedziałam wzruszając obojętnie ramionami i wszystkie się roześmiałyśmy. Po tej przerwie czekała mnie pierwsza wspólne lekcja z Hailie i nie ukrywam bardzo się stresowałam. Odnalazłam ją wzrokiem wśród tłumu nastolatków na korytarzu i lekko się uśmiechnęła widząc ją rozmawiającą z jakąś dziewczyną, która jak wywnioskowałam chodziła z nią na większość lekcji. Ja też nie byłam sama razem ze mną była też Isa, z którą to usiadłam w ławce. Gdy Pani Roberts (bo tak nazywała się nauczycielka biologii) sprawdzała obecność i wyczytała najpierw moje a potem Hailie popatrzyła na nas lekko zdziwiona, ale o dziwo nie poprosiła abyśmy coś o sobie powiedziały tylko przeszła do tematu lekcji. Za to po lekcji poprosiła byśmy obie z Hailie zostały. Chwilę porozmawiałyśmy i ja poszłam na kolejne lekcję, na szczęście została mi jeszcze tylko jedna, którą była lekcja samoobrony, z której Vincent zwolnił mnie do końca tygodnia bym mogła się najpierw przyjrzeć temu co się na takich lekcjach dzieje. Po skończonych lekcjach udałam się na parking, gdzie czekał już na mnie Dylan. Rozmawiał z jakimś chłopakiem, lecz gdy tylko mnie zobaczył odprawił tamtego i wsiadł do samochodu a ja zaraz za nim.
- przepraszam za tamtą sytuację na stołówce, - wypaliłam od razu
- zrozum, nie chciałam być wredna, - dodałam a on nie odzywał się przez dłuższą chwilę
- widziałem miny twoich znajomych, z którymi siedziałaś- powiedział
- Odprawiłaś mnie, bo one się mnie bały- dodał
- kto w tej szkole się was nie boi? - zapytałam cicho, ale Dylan na szczęście tego nie usłyszał. Resztę trasy przejechaliśmy w ciszy. Gdy tylko Dylan zaparkował w garażu ja wyskoczyłam z samochodu i poszłam do swojej sypialni. Po drodze minęłam Will'a
- cześć- rzuciłam i pospiesznie wspięłam się na schody
- ej a obiad? - powiedział za mną
- zaraz przyjdę- odpowiedziałam i już mnie tam nie było. Nie miałam zamiaru pojawiać się na posiłku więc gdy tylko weszła do swojej sypialni usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać zadania domowe, zajęło mi to niecałą godzinę. Potem włączyłam sobie na telefonie muzykę i po prostu leżałam analizując co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Włączyłam sobie odtwarzanie losowe, nagle usłyszałam charakterystyczny wstęp do piosenki „The Scientist". Była to ulubiona piosenka mamy, wtedy do moich oczu napłynęły łzy, w głowie pojawiły się wspomnienia jak razem we cztery krzątałyśmy się po kuchni i piekłyśmy brownie, które uwielbiała Hailie, uśmiechnęłam się na samo to wspomnienie, ale wtedy dotarło do mnie, że to nigdy już nie wróci. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, poczułam wtedy taką cholerną tęsknotę za tym małym mieszkankiem,, w którym ledwo się mieściłyśmy, za tym małym pokoikiem, który nie zająłby 1/3 powierzchni mojej nowej sypialni. Siedziałam tak kilka godzin słuchając tej jednej piosenki. W końcu musiałam zasnąć z wyczerpania, bo nie pamiętałam, żebym zasnęła z własnej woli, obudził mnie czyjś głos
- która godzina? - zapytałam przecierając oczy
- 19,00- odpowiedział Will, którego po chwili rozpoznałam. Gdy dowiedziałam się, która jest godzina od razu podniosłam się do pozycji siedzącej
- zapomniałam o treningu- powiedziałam i zerwałam się na równe nogi
- hej spokojnie, nadrobisz ten trening w weekend a teraz chodź coś zjeść- powiedział zatrzymując mnie
- chociaż lepiej będzie jak najpierw się przebierzesz - dodał wskazując na mnie podbródkiem. A ja spojrzałam na siebie, nadal miałam na sobie szkolny mundur. Szybko wbiegłam do garderoby i przebrałam się w dresy i bluzę. Zeszliśmy do kuchni, ja zaparzyłam sobie herbatę a Will kawę, do jedzenia wzięłam sobie bajgla z serkiem i usiadłam na swoim miejscu. Will usiadł naprzeciwko mnie
- jak było w szkole? - zapytał łagodnie
- dobrze- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- chłopaki się za bardzo nie mieszali? - zdał kolejne pytanie
-nie- odpowiedziałam i upiłam trochę herbaty od momentu, w którym się obudziłam lekko zaczęła boleć mnie głowa na początku było znośnie ale teraz już było to prawie nie do wytrzymania. Na szczęście skończyłam już jeść więc kulturalnie przeprosiłam brata i wróciłam do sypialni, gdzie ponownie zasnęłam. Kolejne dni mijały mi bardzo podobnie, szkoła dom, szkoła dom i tak dalej.

// dobra moi drodzy pytanie do was wolicie jak pojawia się średnio jeden rozdział dziennie czy np. Dwa jednego dnia i jeden dzień przerwy?

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz