XXXIII

2K 70 21
                                    

  Obudziłam się dość wcześnie i zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam Will'a, widać było,że nie spał za dobrze ale uśmiechnął się na mój widok.
- dzień dobry- przywitał się,
- masz ochotę na owsiankę?- zapytał, a ja lekko pokiwałam głową. Wiedziałam, że raczej nic nie przełknę ale nie potrafiłam odmówić bo sama nie miałam siły by cokolwiek sobie przygotować. Włączyłam czajnik by zaparzyć sobie herbatę.
- jak Hailie ?- zapytałam
- dobrze, trochę się tylko poobijała, za dwa dni wypiszą ją ze szpitala- odpowiedział. Nic nie może przecież wiecznie trwać u moje rany na ręce dały o sobie znać, syknęłam z bólu ale szybko się uśmiechnęłam by brat nic nie podejrzewał. Łatwo się było domyślić ,że już wie bo w tej rodzinie nic się przed nikim nie ukryje.
- jesteś na mnie zły prawda?- zapytałam mieszając łyżką w owsiance, została mi jej resztka, ale i tak byłam z siebie dumna bo udało mi się zjeść prawie całą miseczkę.
  - Nie, ale wiedz ,że się bardzo o ciebie martwię, z resztą nie tylko ja, chcielibyśmy żeby było wam tu jak najlepiej, ale jak możemy wam w tym pomóc skoro wy nawet z nami nie rozmawiacie- powiedział
- bo ty,zajmujesz się Hailie i jestem ci z tego powodu bardzo wdzieczna, z Dylan'a takie dobry słuchacz jak ze mnie dobra siostra, a Tony i Shane mają mnie gdzieś i nawet się z tym nie kryją- powiedziałam mu dokładnie to samo co Vincent'owi. Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu więc po porostu opuściłam kuchnię. Wróciłam do siebie, wzięłam zimny prysznic, umyłam włosy zakleiłam plastrami rany, ubrałam się dość luźno ale jednak elegancko by choć trochę dorównywać Vincetnowi. Gdzieś koło 13.30 Vincent zapukał do mojego pokoju i powiedział abym powoli zbierała się do wyjścia. Idąc do samochodu zahaczyłam jeszcze i kuchnię by wziąć z tamatąd zrobioną wcześniej kawę.
- Vince,możemy później pojechać do Hailie i Tonny’ego? - zapytałam gdy już siedzieliśmy w samochodzie
- Tak ale, zawiozę cię tam, ale odbierze cię Will, Dylan będzie tam na ciebie czekał- odpowiedział. Resztę podróży przemilczeliśmy. Gdy podjechaliśmy pod budynek w którym mieścił się gabinet mojej terapeutki zauważyłam, że tuż koło naszego samochodu parkuję czarny samochód z przyciemnianymi szybami.
- Nie przejmuj się tym- powiedział Vince widząc moje zdziwienie na twarzy. Nie tylko ja byłam zdziwiona, Gabby prawie szczęka opadła gdy zobaczyła Vincenta. Chwilę porozmawiali i Gabby zaprosiła mnie do gabinetu.
- jak się dzisiaj czujesz?-zapytała
- Nie jest tragicznie ale nie jest też jakoś super dobrze- odpowiedziałam ( nie mówiłam prawdy czułam się strasznie).
- jak Ci minął czas od naszego ostatniego spotkania?- zapytała
- Nie było źle, uczyłam się w domu ale chciałabym wrócić do szkoły bo tęsknię za znajomymi- odpowiedziałam
- a jak twój sylwester i święta?- zapytała
- spokojnie, spędziłam je w domu- powiedziałam wzruszając ramionami
- rozmawiałam z twoimi braćmi i powiedzieli mi,że ostatnio niezbyt ciekawie było u ciebie jeśli chodzi o twój stary bardzo stary problem- zaczęła delikatnie temat a ja westchnęłam głośno
- to nie było tak,że zrobiłam to przez to,że chciałam sobie robić krzywdę, zrobiłam to by uciszyć myśli w głowie, było ich za dużo a każda kolejna gorsza od poprzedniej- powiedziałam
- a skąd się w ogóle ten natłok myśli?- Zapytała
- jednego dnia dowiedziałam się,że moja siostra wpada w zaburzenia odżywiania, a następnego dnia dowiedziałam się że miała wypadek, i mój mózg zaczął wytwarzać milion myśli na minutę- odpowiedziałam
- często ci się to zdarza? Taki natłok myśli-zapytała
- bardzo szczególnie w sytuacjach stresowych- odpowiedziałam
- i dość często się zamyślam- dodałam
- na długo się tak zamyślasz ?- dopytywała
- musiałabyś się zapytać moich braci bo ja wtedy nie kontroluję czasu ani tego co sie ze mna dzieje- odpowiedziałam
- no dobrze w takim razie zapytamy o to twojego brata- powiedziała i wyszła by zaprosić Vincenta na chwilę do środka.

// na tym kończę ten rozdział. Ale spokojnie spokojnie, może być tak,że pojawi się jeszcze jeden rozdział dzisiaj.

Miłego wieczorku i mam nadzieję że tak jak ja będziecie oglądać koncert z okazji 100 urodzin Disneya.

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz