XXVI

2.4K 93 18
                                    

Siedziałam w bibliotece tylko chwilę, wracając do siebie wpadłam na bliźniaków, coś do mnie mówili, ale nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Zanim jednak doszłam do swojej sypialni zmieniłam zadanie i poszłam do jednego z pokoi gościnnych. Był początek grudnia, ale mnie to nie przeszkadzało i wyszłam na balkon (łatwiej mi się wtedy zbierało myśli). Świeże zimne powietrze wypełniło mój układ oddechowy i przyspieszyło procesy myślowe. „nauczanie domowe nie może być przecież takie złe" pomyślałam i zaczęłam szukać plusów tej sytuacji, w której się właśnie znalazłam, ostatecznie znalazłam więcej minusów niż plusów, ale się tym nie przejmowałam. Spędziłam tam dobre 40 minut, wróciłam do siebie. Nie zdążyłam się porządnie rozsiąść się w fotelu, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, chwilę później w drzwiach pojawiła się postać Shane'a.
- nie masz tu żadnych zabawek? - zapytał
- nie ma już 4 lat- odpowiedziałam
- wszystko w porządku?- zapytał siadając na łóżku
- tak- odpowiedziałam chcąc go po prostu zbyć
- wystraszyłaś nas dzisiaj- powiedział a ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem
- no w szkole,- odpowiedział
- przepraszam spanikowałam trochę- powiedziałam
- musisz się nauczyć, że nie trzeba przepraszać za wszystko co źle zrobiłaś- powiedział, na co ja odpowiedziałam lekki uśmiechem
- w czymś jeszcze mogę ci pomóc?- zapytałam
- chciałem pogadać ale widzę ,że nie chcesz- powiedział i wstał z łóżka
- możesz zostać, przepraszam, jestem strasznie zmęczona tym wszystkim, czuje się trochę zagubiona - powiedziałam
- no wiesz, przez 15 lat mojego życia mieszkałam z mamą babcią, i Hailie, wtedy miałyśmy bardzo dobry kontakt, teraz się praktycznie do mnie nie odzywa, dzisiaj sobie tak po prostu wyszła ze szkoły myślałam, że coś jej się stało, że ktoś mógł ją porwać albo co najgorsze zabić- powiedziałam, musiałam z kimś o tym porozmawiać.
- ale się znalazła- powiedział
- cała i zdrowa- dodał
- ale mogła się nie znaleźć- powiedziałam
- straszna z ciebie pesymistka- stwierdził
- nie prawda- oburzyłam się
- prawda, - powiedział
- ale wracając do twojej wypowiedzi, my też jesteśmy waszą rodziną. W końcu mamy wspólnego ojca, i wiem ciężko jest z nami czasem wytrzymać ale wcale nie jest tu jakoś bardzo tragicznie, jeżeli nie wiesz czemu Hailie nie chce z tobą rozmawiać to idź i szczerze z nią porozmawiaj to twoja siostra więc nie będzie cię unikać przez całe życie, jeżeli chcesz z kimś z nas pogadać to po prostu przychodzisz - powiedział
- to nie takie proste- mruknęłam pod nosem
- mówiłaś coś?- zapytał
- nie - odpowiedziałam
- my w cale nie jesteśmy tacy źli na jakich wyglądamy- powiedział
-„ nie rozumiem po co Vince zgodził się wziąć je pod swoją opiekę, przecież to nawet nie jest mu na rękę i to mu będziemy musieli je teraz niańczyć"- powiedziałam cytując to co usłyszałam na balkonie
- o czym ty do nie mówisz?- zapytał
- „one tu totalnie nie pasują"- kontynuowałam
- słyszałam waszą rozmowę na balkonie- dodałam a on chyba przypomniał sobie tą rozmowę
- Elizo słuchaj..- zaczął
- nie, nie chce słuchać twoich tłumaczeń- przerwałam mu
- Słuchaj Tonny jest głupi- powiedział
- i to niby jest twoje wytłumaczenie?- zapytałam
- nie Tonny naprawdę jest głupi, wtedy był wkurzony na Hailie za to, że napatoczyła się na broń w jego pokoju i nakablowała na niego Vince'owi- powiedział.
- uwierz jak jest na mnie wkurwiony to gada gorsze rzeczy- dodał.
- Shane idź już proszę- powiedziałam a brat opuścił mój pokój. Zebrałam się w sobie i wzięłam długi i ciepły prysznic, przebrałam się w „piżamę” składającą się z dresów i bluzy i mimo wczesnej godziny położyłam się i zasnęłam.

// nie jest to ten długi rozdział, który obiecałam ale dopiero zaczynam cokolwiek ogarniać po moim weekendowym wyjeździe. Dziękuję wam bardzo,za to że tak cierpliwie czekaliście. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.

Miłego dnia / Nocy♡♡❤️🖤🤍

Rodzina monet ♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz