Ojciec Chrzestny

195 14 2
                                    

Minął tydzień od pamiętnej sytuacji z Pedro. Od siedmiu dni siedzieliśmy razem przeziębieni w jego domu. Dużo rozmawialiśmy, graliśmy w gry lub oglądaliśmy filmy. Fran codziennie po pracy nas odwiedzała i siedziała do późnego wieczora. Niestety Pedro ominął jeden mecz jak i spotkanie towarzyskie dzień wcześniej. Podobno tym razem organizował je Raphinha. Nie obyło się również od wspólnego gotowania i musiałam śmiało przyznać, że brunet u którego pomieszkiwałam nie potrafi gotować.

Siedziałam sobie na kanapie czekając, aż Pedro odbierze pizzę, którą zamówił na nasz wieczór filmowy. Fran dziś nie mogła do nas wpaść, ponieważ musiała jechać na weekend do rodziców. I tak właśnie, ten piątkowy wieczór miałam spędzić z Pedro.

Nalegałam chłopaka, żebyśmy obejrzeli Titanica, gdyż był to mój ulubiony film z dzieciństwa i miałam wielką ochotę go znowu obejrzeć. Po wielu namowach udało mi się go przekonać. Leżeliśmy razem na kanapie objadając się pizzą i oglądając film. Oczywiście nie obyło się również bez wymiany zdań podczas niektórych scen.

- Ile bym dała, żeby ktoś się dla mnie tak poświęcił. - powiedziałam oglądając scenę, gdy Jack umierał.

- Nikt nie jest na tyle głupi. - prychnął chłopak.

- Ale to jest właśnie prawdziwa miłość.

- Co ty tam wiesz o miłości.

Odwróciłam głowę w stronę chłopaka posyłając mu mordercze spojrzenie.

- Wiem o wiele więcej niż ty. - fuknełam udając, że jego słowa mnie uraziły.

- Taa? Na przykład skąd? Z filmów?

- Ja tam miałam kiedyś chłopaka nie to co ty.

- Masz rację. Nigdy nie miałem chłopaka. - zaśmiał się - A ten twój chłoptaś to był chyba jak miałaś dwanaście lat.

- Szesnaście. - poprawiłam go.

- Jeden pies.

- Ja przynajmniej byłam w związku.

- No tak, bo ja nie mam nic innego do roboty, jak tylko uganianie się za dziewczynami.

- Może powinieneś.

Momentalnie pożałowałam moich słów. Poczułam jak się spina. Leżenie razem na tej samej kanapie było lekkim błędem, bo w takiej sytuacji Pedro mógł zrobić ze mną co chce.

- Więc mówisz, że powinienem sobie kogoś znaleść? - odwrócił się w moją stronę i odparł się ręką.

- No wiesz, może gdybyś kogoś miał to... Możesz się tak na mnie nie patrzeć tymi oczyma?!

- Jakimi? - podniósł do góry swoje brwi, a chytry uśmieszek nie schodził z jego twarzy.

- Jakbyś utożsamiał mnie z moją wypowiedzią.

Pedro westchnął. Jeszcze parę dni temu mieliśmy rozmowę apropo tego, że zostaniemy przyjaciółmi.

- Jesteśmy przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. - założyłam ręce na piersi niczym mała rozkapryszona księżniczka i wróciłam do oglądania filmu.

Niestety mimo ciszy wiedziałam, że on się na mnie patrzy. Jego palące spojrzenie spoczęło na mojej twarzy.

Gdy film się skończył posprzątaliśmy bałagan, który zostawiliśmy. Miałam iść do pokoju gościnnego, ale zatrzymał mnie dzwonek do drzwi. W podskokach ruchalam aby otworzyć, ale Pedro mnie uprzedził.

Do salonu wszedł Gavi, a ja podbiegłam do niego się przytulić. Finalnie skończyło się tak, że chłopak podniósł mnie i obrócił mnie okół własnej osi.

InfinidadWhere stories live. Discover now