Jądro Kłamstwa

178 15 9
                                    

Czasami ludzie zakochują się od pierwszego wejrzeńa. Czasami potrzeba czasu by zrozumieć co tak naprawdę łączy dwoje ludzi. Ale nikt nigdy nie połączył tych dwóch rzeczy.

Pedro pokochał mnie gdy tylko po raz pierwszy na mnie spojrzał. Skąd wiem? Czuje to. Ja natomiast potrzebowałam czasu by zrozumieć co do niego czuje.

Nazajutrz po wydarzeniach z plaży byłam już gotowa do pracy. Pedro wyjechał wcześniej żeby coś załatwić, a ja stałam przed lustrem które znajdowało się obok drzwi wejściowych i przyglądałam się samej sobie. Patrzyłam na zwykłą dziewczynę do której uśmiechnęło się trochę szczęścia.

Spojrzałam w telefon i uznałam, że to odpowiedni czas żeby jechać do pracy. Nie lubiłam się spóźniać już od małego, gdy ponaglałam matkę by wyjść wcześniej do szkoły. Kochałam być na czas, a jeszcze lepiej było gdy byłam przed czasem. Ukształtowało mnie to na odpowiedzialną kobietę, która szanuje swój czas, jak i czas swojego pracodawcy.

Z mojego zamyślenia otrzasnął mnie dzwoniący telefon. Dzwoniła moja babcia i puki co nie miałam siły i czasu by z nią gadać. Po ostatniej naszej rozmowie rozkleiłam się jak małe dziecko i wolałam nie ryzykować ponownym płaczem. Schowałam telefon do kieszeni i wpakowałam swoje rzeczy do samochodu poczym pojechałam do centrum treningowego.

Na całe szczęście zajechałam jeszcze przed tłumem fanów, którzy zawsze stali na wjeździe uniemożliwiając przejazd. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do budynku odłożyć swoje rzeczy. Zerknęłam na zegarek i czym prędzej zabrałam się do roboty ponieważ za niespełna dwadzieścia miniut chłopaki zaczynali trening.

Gdy już wszystko ogarnęłam usiadłam sobie na małej przenośnej lodówce, która zawsze stała tuż obok boiska. Była w cieniu dlatego tak bardzo lubiłam tam siedzieć i oglądać jak reszta trenuje.

Obserwowałam jak raz po raz któryś z zawodników już wchodził na boisko, a gdy zauważyłam Pedro i Gaviego uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam. Zrobili to samo i pobiegli dalej do różnych maszyn, które służyły do ćwiczeń.

- Dzień jest zbyt ładny by go przegapić patrząc się w telefon. - przedemną pojawił się Busquets. Jak zawsze szeroko uśmiechnięty.

- Myślę, że siedzenie tu ponad dwóch godzin i gapienie się na was jest ciut męczące.

- Ejj - szturchnął mnie w ramię na co wybuchłam śmiechem. - Mam coś dla ciebie.

Patrzyłam jak z kieszeni spodenek wyciąga cukierka.

- Czemu na każdym treningu częstujesz mnie cukierkami bądź jakimiś batonami? - zapytałam nagle, bo sama nawet nie znałam odpowiedzi na to pytanie.

- Zawsze je kupuje moim dzieciom i zawsze coś zostaje.

- Dlatego mi je dajesz?

- Carlo, jesteś częścią naszej rodziny i bliską osobą mojego przyjaciela. Chcę żebyś wiedziała, że możesz na mnie zawsze liczyć.

- Dziękuję Sergio.

Potargał mi włosy poczym pobiegł do reszty chłopaków.

Ciszę jaka panowała przerwał Xavi, który szedł w towarzystwie innych trenerów. Podszedł na szybko do mnie i dał buziaka w czubek głowy.

Trening się zaczął, a ja siedziałam i raz patrzyłam jak inni trenują, a raz w telefon.

Minęła może ponad godzina od rozpoczęcia i gdy parzyłam tak na rozgrywany tam mecz, mój telefon zaczął wibrować. Zerknęłam kto to był i przebiegła mmie myśl żeby odrzucić połączenie.

InfinidadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz