El Clasico

245 10 3
                                    

Kolacja z drużyną minęła bardzo spokojnie. Niestety nie mogłam w spokoju zjeść, gdyż Pedro obserwował mnie. Nie ułatwiał fakt, że zaraz po kolacji mieliśmy pogadać. Niesamowicie się tym stresowałam.

Wyszłam z restauracji i próbowałam znaleść w tłumie Pedro lub chociaż Fran. Koniec końców wyszłam na dwór umożliwiając rozluźnienie się tłumu. Usiadłam sobie na kanapie, która znajdowała się na dworze, niedaleko basowów.

Rozglądałam się za chłopakiem, a gdy go zobaczyłam, usiadłam wygodniej i strzepnęłam niewidoczny kurz z kolan.

- Dostałem twój list. - uśmiechnął się, a ja się zarumieniłam. - Muszę przyznać, że nieźle piszesz.

- Chciałeś pogadać o moich wypocinach czy o czymś innym?

- Racja. Chciałem pogadać o nas. Wiesz... - odwrócił się w moją stronę, by na mnie spojrzeć - nie miałem pojęcia o tej twojej fobi. Przepraszam, gdybym tylko wiedział, nie naciskał bym tak i przede wszystkim nie naskoczył.

- To ja przepraszam. Powinnam była ci to powiedzieć na samym początku, ale nie byłam w stanie.

- Tak więc rozejm? - wystawił mi rękę.

- Rozejm.

- Czyli teraz mam nowe zadanie. - zmienił temat.

- Oświeć mnie.

- Dzięki mnie pozbędziemy się twojej fobi. Co ty na to?

- Pedri! - szturchnęłam go w ramię, pokazując tym razem, że nie śmieszą mnie jego żarty.

- Czy wy właśnie powiedziałaś do mnie Pedri? - miał rację. Zdałam sobie sprawę, że nazwałam go tak jak nigdy.

Nie lubiłam zwracać się tak do niego, bo irytował mnie, gdy zwracał się do mnie pewnym imieniem. Dlatego też ja postanowiłam robić to samo.

- Zapomnij. A teraz idź się lepiej połóż, jutro masz przecież ważny mecz.

- Mam lepszy pomysł. - zaświeciła mi się czerwona lampka, bo ten chłopak miał same głupie pomysły. - A może by tak pójść pozwiedzać trochę miasto.

- Oszalałeś. Wiesz która jest godzina?

- Idealna na spacer po Madrycie. - wyszczerzył rząd białych zębów, czekając na moją reakcje.

- Jesteś niemożliwy.- westchnęłam - Zapytam się Fran i Gaviego czy pójdą z nami, ale ostrzegam, wczoraj dużo się nachodziłam i nie dam rady długo spacerować.

- Ma się rozumieć, mi amore.

Zadzwoniłam do swojej przyjaciółki, która jak mogłam się spodziewać była z Gavim. Zgodziła się na moją propozycje, ale pod warunkiem, że nie będzie to długi spacer i żebym zajęła się Pedro, żeby moc w spokoju pogadać ze swoim kochasiem.

Wyszliśmy z hotelu dziesięć minut później. Tak jak obiecałam, utrzymywałam kroku Pedro, by pozostała dwójka mogła pobyć sama.

- No więc, myślisz, że jutro wygracie? - zaczęłam temat od najbanalniejszej rzeczy.

- Dużo trenowaliśmy i mamy pełen skład, więc mamy szansę.

- Mogłeś po prostu powiedzieć tak lub nie. - spojrzałam na niego znacząco, nawiązując do jego tekstu w samolocie.

- A ty mogłabyś lepiej odwracać moją uwagę od tamtej dwójki. - zastygłam. On wiedział. - Myślisz, że nie zauważyłem jak na siebie patrzą? Pozatym ciągle spędzają czas razem.

- Wiesz przyjaciele też dużo czasu spędzają razem. No na przykład na i Fran.

- Wy mieszkacie razem, to co innego.

InfinidadWhere stories live. Discover now