10. „Problemy, ktore wracają do mnie niczym boomerang"

369 16 4
                                    

Otworzyłam zaspane ślepia i spojrzałam na zegarek. Była dopiero szósta. O dziwo obudziłam się kilka minut przed budzikiem, zatem zeskoczyłam z łóżka, a następnie je pościeliłam. Tradycyjnie poszłam do łazienki w celu wykonania pielęgnacji twarzy, a później ubrałam na siebie czarne spodnie cargo i czerwoną bluzę z nadrukami. Prędko zbiegłam na dół i wstąpiłam do kuchni. Napiłam się szklanki wody i sięgnęłam po jabłko, które leżało na marmurowym blacie. Doskwierał mi dziś całkiem dobry humor, co było dosyć nieprawdopodobne. Miałam nadzieję, że nic tego nie popsuje.

—Dziewczyny, wychodzimy. —Rzekła Claudia, dopijając ostatnie łyki kawy. Poprawiła swoje okulary i zarzuciły na plecy wełniany sweter z Louis Vuitton. Kobieta uwielbiała nosić drogie, markowe ubrania.

Po kilku minutach wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. Panowała zupełna cisza. Nikt nie raczył się odezwać. Przeglądałam media społecznościowe licząc, że znajdę tam coś ciekawego, lecz aktualnie na Instagramie wszyscy dyskutowali na temat dzisiejszego meczu, na który nie miałam zamiaru iść. Nie miałam ochoty patrzeć na to, jak Nicholas obściskuje się z Cynthią, która będzie miała na sobie jego koszulkę. Nie potrafiłabym zdzierżyć tego widoku.

—Miłego dnia w szkole, kochane. —Wydała ciotka, lecz nie odpowiedziałam jej. Miałam z nią chwilowe spięcie, zatem bez słowa wybiegłam z białego suva.

Ujrzałam cieszącego się popularnością Nicholasa, który rozmawiał z gromadą dzieciaków przy swoim aucie. Odwracając wzrok, zauważyłam że Cynthia już kierowała się w jego stronę, mocno go uścisnęła i próbowała pocałować, lecz brunet odsunął od niej swoją twarz. Widziałam, że mocno ją to zadziwiło.

Spuściłam z nich wzrok i weszłam do środka budynku. Stanęłam przy szafkach i zaczęłam wyjmować z nich potrzebne mi do nauki przedmioty. Zamykając ją ujrzałam stojącego obok mnie Liama. Właśnie wtedy zamarłam. Zorientowałam się, że moje problemy powracają. Serce przyspieszyło tempo pracy i coraz trudniej było mi złapać pełny oddech.

—Masz zakaz zbliżania się do mnie. —Wydusiłam z siebie, cała się trzęsąc.

—Przepraszam. —Oznajmił grzecznym tonem. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z zażenowaniem.

—Nie chcę twoich przeprosin. —Rzekłam stanowczo, a kiedy chciałam go wyminąć i odejść, Barnes złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.

—Błagam, wybacz mi. —Wypowiedział ostro z zaciśniętymi zębami. —Nigdy więcej się do ciebie nie zbliżę. Obiecuję. Ale proszę cię zgłoś dyrektorce, że między nami jest w porządku. Muszę wrócić na treningi. To dla mnie cholernie ważne. —Dokończył, wciąż mówiąc ostrym. a zarazem błagającym tonem.

—Chyba cię pojebało! —Wydarłam się. —Wyjebane mam w twoje treningi. Mogłeś pomyśleć o swoich czynach wcześniej. —Mówiłam dalej. —Ty to się ciesz, że nigdzie indziej tego nie zgłosiłam. Miałbyś przejebane. —Zakończyłam swoją wypowiedź, a kiedy chciałam już odejść, poczułam charakterystyczny zapach Nicholasa. Odwracając się ujrzałam rozwścieczonego bruneta. Strasznie bałam się tego, co zaraz może się wydarzyć. —Nico, spokojnie. —Próbowałam odsunąć go od Liama, obiema dłońmi złapałam Howarda za koszulkę i spojrzałam w jego ciemne tęczówki, w których widziałam ogromny gniew.

—Jak mam być spokojny, jak widzę cię z tym skurwysynem? —Szepnął wściekle.

—Nic mi nie zrobił. —Wypowiedziałam szczerze, wciąż patrząc na jego twarz. Zauważyłam, że jego szczęka jest mocno zaciśnięta, zatem próbowałam jakoś zaspokoić całą sytuację. —Liam, odejdź stąd. Natychmiast. —Odparłam, spoglądając na blondyna z obrzydzeniem.

The Dark Side Where stories live. Discover now