𝘃𝗶𝗶𝗶. słowa...

562 31 24
                                    

             PRZEKRACZAJĄC próg domu piegus w głębi siebie wierzył, iż ujrzy swoją mamę smażącą naleśniki w kuchni i tatę z wzrokiem wlepionym w książce o astrofizyce, jednak to były tylko i wyłącznie jego złudzenia.

Był sam. Sam jak palec, poza Hyunjinem nie miał nikogo choć przeczuwał, że i jego wkrótce straci, albo to Hwang go zostawi.

─── Hej mamo, hej tato... ─── Odparł Lee. Pomimo pustek w domu oczekiwał jakiejś odpowiedzi. Tylko od kogo? Od ścian? Wiedząc, jak zrujnowany jest jego stan psychiczny, tego można się spodziewać.

Pragnął być tam razem z nimi, jednak przypominał sobie zawsze o obietnicy, którym złożył rodzicom parę lat temu. Przysiągł im, że będzie się kształcić. Wiedza była jak ocean, a on miał chłonąć z niego jak najwięcej wody. Obiecał sobie i im świetlaną przyszłość, by chwalić się przed całą rodziną jaki to on osiągnął sukces.

Lee jednak westchnął ciężko, świadomy, że nawet jeśli dokona tego to nigdy nie zazna szczęścia. Powolnym krokiem udał się do kuchni, przedzielonej od salonu drewnianymi przesuwanymi drzwiami gdzie wyjrzał za okno, za które wyglądał zawsze z mamą, gdy czekali na tatę po jego nocnej zmianie w fabryce. Nie widział swojego taty, jednak dostrzegł tą dobrze znaną mu sylwetkę i zielone włosy... Czy Hwang szedł całą drogę za nim? A może też tu mieszkał?

Australijczyk obserwował przez okno swojego rówieśnika obserwując, gdzie stawia kroki. Wyglądało na to, iż mieszkali w tym samym budynku i możliwe, że żaden z nich tego nie zauważył.

Hwang stojąc przed blokiem, obejrzał go, przy okazji dostrzegając w jednym z okien swojego nowo poznanego przyjaciela ── Felixa. Widząc go natychmiast wbiegł do budynku i próbował namierzyć jego mieszkanie.

Piegus myślał, że ten udał się do swojego domu, zjeść ciepły obiad przy stole z rodzicami, ale zaraz usłyszał pukanie do drzwi. Czyżby mógł być to Hwang? Nie... Wątpił, by chciało mu się go odwiedzać po całym męczącym dniu  w szkole.

Pomimo wszystko, piegus podszedł do drzwi i je otworzył powoli. Niewielkim zaskoczeniem było dla niego ujrzenie w progu swojego nowego kolegi.

─── Hej Felix... Mogę wejść? ─── Zapytał niepewnym tonem głosu Hyunjin.

Felix kiwnął głową, gdy starszy wszedł do środka, zdjął buty i ułożył z boku.

─── Masz ładne mieszkanie. ─── Powiedział Hyunjin, rozglądając się po niewielkim pomieszczeniu który był jedynie przedpokojem. Było w nim dużo drewnianych elementów, swoim wystrojem przypominał w prawdzie dom prababci gdyby nie nowe drzwi i ramy okien.

─── Dziękuję. Rodzice mi je kiedyś kupili. ─── Odparł niższy. Na samą myśl o rodzicach zbierały się mu w oczach łzy.

─── Kochałeś ich? ─── Zapytał starszy. Po tym jak przeczytał jego wiersze, mógł się domyślić jaki los spotkał jego mamę i tatę.

Chłopiec niepewnie kiwnął głową. Za chwilę Lee znalazł się przy dużym białym wazonie z mnóstwem fioletowych storczyków.

 ─── Powtarzam sobie, że tak długo jak opiekuję się tymi kwiatami, tak długo rodzice będą żyć w moim sercu.  ─── Odparł piegus, a na samą myśl o ukochanych rodzicach, kąciki jego ust uniosły się w uśmiech. 

 ─── Średnio ci idzie.  ───  Stwierdził Hwang śmiejąc się cicho, jednak zaraz zdał sobie sprawę jaki charakter miały jego słowa. 

─── Przepraszam... To miał być żart. ─── Wyjaśnił się kiepsko zielonowłosy. Piegus z ciężkim westchnięciem udał się do kuchni po szklankę wody, którą podlał schnący kwiat.

─── Mało śmieszny. ─── Skomentował szatyn. Poczuł się jakby Hyunjin wyśmiewał się z tego jak przywiązany jest do swoich rodziców.

─── Felix naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię zranić. Zrobiłem źle, to prawda. ─── Odparł Hwang.

Po krótkiej chwili dwudziestolatek objął ramieniem młodszego od siebie piegusa, pragnąć mu pokazać, iż wcale nie próbował zranić go ani obrazić jego rodziców.

─── Nie mów tak więcej nigdy... ─── Mruknął Lee. Pomyślał sobie, że gdyby mu nie wybaczył, straciłby go... A oboje tak bardzo kochali poezję...

─── Obiecuję. Obiecuję nigdy w życiu nie wypowiem tych słów. Nie chcę cię nimi znów tak zranić... ─── Powiedział Hyunjin, delikatnymi ruchami gładząc jego ramię.

Zielonowłosy nigdy by sobie nie wybaczył gdyby wyrządził australijczykowi krzywdę. Był dla niego zbyt cenny by miał go stracić przez swoją próbę bycia śmiesznym.

─── Felix... Chcesz iść do mnie? ─── Zaproponował Hyunjin dla rozluźnienia atmosfery... Oby się zgodził.

✦ ˙ ִֶָ 𓂃 ⊹hejka bubusie <3 jak wam zycko mijami cudownie tydzien do egzaminów a ja hyunlixy pisze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✦ ˙ ִֶָ 𓂃 ⊹
hejka bubusie <3
jak wam zycko mija
mi cudownie tydzien do egzaminów a ja hyunlixy pisze

𝐏𝐎𝐄𝐌𝐒 𝐎𝐅 𝐏𝐀𝐈𝐍 • hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz