𝘅𝗶𝘅. pokochałem swoje życie

398 30 49
                                    

           FELIX jak zawsze był w klasie jako pierwszy. Zajął swoje miejsce, będące w pierwszej ławce tuż przed biurkiem nauczyciela co od razu nadało mu imię prymusa wśród rówieśników, a zaraz obok niego zasiadł druga prymuska ── Ryujin.

Gdy rozległ się dzwonek na lekcję nauczyciel Fizyki, Pan James przybyły do korei prosto z stanów by uczyć młodzież wszedł do klasy niemalże w podskokach wesoły by szerzyć wiedzę wśród ulubionej klasy. Mężczyzna był wysoki i nieco bardziej pulchny, ale tak pełen energii, że przypominał Felixowi długą sprężynę gotową do wyskoku w dal.

Pan James był bardzo entuzjastycznie nastawiony, znudzeni uczniowie nigdy nie potrafili go zniechęcić, a Lee był jednym z uczniów uwielbiających nauki ścisłe, w tym fizykę.

Prowadząc lekcje, nauczyciel nigdy nie mógł usiedzieć na miejscu. Od czasu do czasu zdarzało się, iż pisał coś na tablicy.
Mężczyzna przeczesał potargane włosy dłonią i zaczął:

─── W mechanice kwantowej jest coś takiego jak pole punktu zerowego. To naukowy dowód na to, że nie istnieje coś takiego jak nicość. Nawet jeżeli pozbawimy przestrzeń wszelkiej energii i materii, to wciąż będzie działała jakaś aktywność, tylko w znaczeniu subatomowym. Ta ciągła aktywność to pole energii i jest ciągle w ruchu, a materia subatomowa wchodzi w reakcję z inną materią subatomową. ─── Pan James podrapał się z tyłu garbatego karku widząc zmieszane wyrazy twarzy uczniów.

─── Rozumiecie? ─── Piegus jako jedyny ochoczo pokiwał głową odpowiadając za całą klasę, która niezbyt się z nim zgadzała.

─── A więc ta energia nazywana jest polem punktu zerowego, ponieważ mimo temperatury zera absolutnego w polu wciąż następują fluktuacje. Zero absolutne to temperatura, w której uzyskuje się najniższą z możliwych energii, kiedy wszystko zniknęło i nie powinno być tam nic, co mogłoby wykonywać ruch. Jasne?

Australijczyk znów skinął głową

─── Świetnie, a więc energia powinna wynosić zero, ale gdy ją mierzymy matematycznie, nigdy nie dochodzi do zera. Zawsze pozostaje jakaś wibracja spowodowana wymianą cząstek. Jakieś pytania? ─── Odparł Pan James, zaraz zauważając rękę Lee Felixa w górze.

─── Czy to tylko teoria? ─── Zapytał.

─── Niezupełnie... Uznajmy to za trend naukowy. Przed rewolucją naukową... ─── Mężczyzna przerwał swoją wypowiedź słysząc dzwonek na przerwę. Machnął ręką w stronę drzwi pozwalając dzieciakom wyjść na przerwie.

─── Felix, odpowiem ci na następnej lekcji. ─── Odparł Pan James i Felix razem z resztą rówieśników opuścił salę zaraz idąc w poszukiwaniu ukochanego Hwanga pośród murów szkoły.

Jego plan znał na pamięć, dlatego też od razu udał się w stronę sali biologicznej, gdzie w środku widział Hyunjina rozmawiającego z nauczycielem. Nie chciał im przerywać rozmowy więc chwilę poczekał przed salą na zielonowłosego.

─── Oh, cześć Felix! ─── Powiedział Hwang widząc chłopaka tuż przed salą z której wyszedł i natychmiast obdarował jego policzek krótkim całusem.

─── O czym miałeś na fizyce? ─── Zapytał z ciekawości Hwang, wiedząc jak bardzo szatyn uwielbia ten przedmiot.

─── Pole punktu zerowego, ciekawy temat. ─── Odparł, na co wyższy skinął głową.

─── Jak to miałem to nie szło mi dobrze. Wolę liczyć, jak w optyce albo ruchu. ─── Powiedział. Spokojnym krokiem ruszyli w stronę dachu, który stał się ich ulubionym miejscem do wspólnego słuchania muzyki, a dla Felixa to idealny moment przelać swoje myśli na papier.

Hyunjin wyjął z plecaka swój telefon i parę słuchawek dousznych. Jedną z nich włożył do ucha, zaś drugą podał Felixowi. Niższy zaczął pisać jakieś słowa w zeszycie, dopóki do jego uszu nie dotarła znana mu melodia... Było to yellow submarine od the beatles, których znał bardzo dobrze.

Natychmiast na jego twarzy zawitał lekki uśmiech, a głowa zaczęła bujać się na boki w rytm muzyki, zapominając o czym pisał przed sekundą. Otworzył notes na pustej stronie i zaczął pisać od nowa...

Hyunjin wzrokiem skanował każde kolejne słowo, od razu analizując treść...

Miłość, ten wiersz był o miłości do Hyunjina, do otaczającego go świata i siebie samego... Jego oczy zaczęły zalewać się łzami, gdy zdał sobie sprawę, jak jego istnienie w życiu piegusa wpłynęło na niego. Wierzył, że uda mu się go zmienić i naprawdę się to udało.

─── Felix... Naprawdę? ─── Zapytał widząc jak kończy wiersz słowami "pokochałem swoje życie".

Chłopak tak wciągnięty w piosenkę lecącą w słuchawce nie usłyszał słów Hwanga, dopóki nie szturchnął go w łokieć. Odwrócił głowę w stronę ukochanego i wyjął słuchawkę.

─── Czemu płaczesz? ─── Zapytał zmartwiony.

Hyunjin pokazał palcem na słowa zapisane w zeszycie.

─── Naprawdę? ─── Powtórzył.

Felix z lekkim uśmiechem pokiwał głową. Zaraz poczuł ramiona Hwanga obejmujące go w szczelnym uścisku, którego najchętniej nigdy by nie opuścił.

─── Jestem z ciebie tak dumny, słonko...

siemka jestem w turcji jest chujowoznaczy woda zajebisga ciepla ale grzeje tak bardzo ze jak sie opale mocno to se odetne ta skore doslownie( 714 )

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

siemka jestem w turcji jest chujowo
znaczy woda zajebisga ciepla ale grzeje tak bardzo ze jak sie opale mocno to se odetne ta skore doslownie
( 714 )

𝐏𝐎𝐄𝐌𝐒 𝐎𝐅 𝐏𝐀𝐈𝐍 • hyunlixOù les histoires vivent. Découvrez maintenant