𝘅𝘃𝗶𝗶. słowa sercu tak dalekie

535 38 64
                                    

           WALENTYNKI ── dzień uwielbiany przez każdą parę i równie znienawidzony przez każdego singla.

Dzień jak każdy inny, jednak to właśnie dziś na ulicach Seulu tętniło miłością. Ulice zdobione były czerwono-różowymi balonami w kształcie serc, kolejki w kwiaciarniach ciągnęły jak nigdy, a w każdym sklepie były różnorakie wyprzedaże na czekoladki i prezenty idealne na dzień walentynek dla drugiej połówki.

Na półkach pozostawały same taniości, ludzie nie szczędzili pieniędzy na swoich partnerów. To samo zrobił zielonowłosy, kupując dla swojego piegowatego przyjaciela najdroższe opakowanie czekoladek o truskawkowym i arbuzowym nadzieniem, wiedząc, iż chłopakowi one zasmakują, do tego kupił mu mnóstwo wisienek i truskawek w czekoladzie. Od razu przy kasie poprosił uprzejmą kasjerkę o owinięcie pudełeczek w ozdobny papier w serca. Zapłacił więcej, jednak dla tak uroczego chłopaka, którym był Felix warto było.

Hwang z ostatnim elementem prezentu w rękach udał się do mieszkania, tym razem nie zastając australijczyka na swej drodze. Umówił się z nim na godzinę czternastą, Felix potrzebował czasu by posprzątać w swoim pokoju po poprzedniej, ponownie przepłakanej nocy o czym swojemu przyjacielowi nie powiedział, za to ten miał czas ubrać się ładnie specjalnie na spotkanie.

Zielonowłosy przekopał całą swoją garderobę by znaleźć ubrania idealne na dzisiejszą "randkę" z Lee Felixem.

Z szafy wyciągnął wieszak, na którym zawieszony był czarny sweter obcisły z golfem, a jako dół posłużą mu białe jeansy z przetarciami na kolanach.

Hwang usiadł przed lusterkiem, szukając pewnych drobiazgów w szufladzie biurka, znajdując przeróżne akcesoria dopełniające jego dzisiejszy wygląd, w tym znajdowały się białe perły, srebrne jak i złote pierścionki oraz własnoręcznie stworzona czarno-czerwona bransoletka.

Swoje błyszczące pod światłem słońca oczy przyozdobił pożyczonym od mamy brokatowym oraz brzoskwiniowym cieniem do powiek. Nałożył również odrobinę rozświetlacza na czubek swojego nosa i rynienkę podnosową.

Rzęsy wydłużył tuszem, a usta nawilżył błyszczącą pomadką. Odrobinę czerwonej szminki nałożył na kosteczki u swych palców rozprowadzając gąbeczką do podkładu nadając swoim dłoniom rumieńcy. To samo powtórzył na swojej drugiej dłoni, gdy do pokoju weszła jego mama, jakby szukała czegoś.

─── Hyun, widziałeś moją paletkę? ─── Zapytała. Hwang przypomniał sobie o przedmiocie na jego biurku.

─── Ja ją pożyczyłem, masz. ─── Powiedział oddając brunetce jej ulubioną paletkę.

Kobieta za często nie widywała swojego syn jak się maluje, szczególnie jej kosmetykami, ale musiała przyznać, że zrobił to bardzo ładnie.

─── Zrobisz mi też makijaż? ─── Zapytała. Sama szykowała się do wyjścia z swoim mężem, a jej kosmetyczce coś wypadło i na dziś jej przejąć nie mogła. Dlatego Hwang ją zastąpi.

─── Jasne, siadaj. ─── Odparł Hwang wstał z krzesła dając usiąść na nim swojej mamie. Pobiegł szybko do łazienki gdzie ta miała swoje pudełeczko z resztą produktów do makijażu.

Zaczął rozprowadzać na twarzy kobiety jasny podkład, idealnie dopasowany do jej cery. Pod jej oczami, nad ustami i nosie rozprowadził korektor, bronzer i odrobinę różu, blendując wszystko ze sobą. Pierw sięgnął po kredkę do brwi, którą delikatnie nadał okrągły kształt jej brwiom, jednakże niezbyt ciemny kolor by nie odciągały uwagi od oczu i ust. Za chwilę sięgnął po paletkę, wybierając jasno różowy, brokatowy cień, który nabrał na pędzel i zaczynając od kącika jej oka pociągnął do połowy powieki, a następnie pomalował drugą część oka matowym, jasno różowym cieniem, który ładnie zmieszał się z tym brokatowym i to samo powtórzył na jej drugim oku. Czarną kredką do oczu stworzył tylko niewielkie kreski, które postarał się zrobić równo za pierwszym razem. Podał jeszcze kobiecie matową szminkę o odcieniu brudnego różu by sobie pomalowała usta, a na koniec dał jej się przyjrzeć w niewielkim lusterku.

𝐏𝐎𝐄𝐌𝐒 𝐎𝐅 𝐏𝐀𝐈𝐍 • hyunlixWhere stories live. Discover now