#12

990 73 31
                                    

Gdy kawałek odjechaliśmy uznałem , że chce trochę wolności więc wykorzystując lekkie rozproszenie Shinso przyspieszyłem i wyjechałem gdzieś w las gubiąc go z tyłu.

Gdy spokojnie krążyłem między drzewami,przy strumyku usłyszałem innego konia więc z ciekawości tam pojechałem.

Stanąłem kawałek dalej i rozejrzałem się dookoła ale nikogo nie widziałem.

- ładnie to tak podglądać? - usłyszałem głos za sobą więc szybko obróciłem konia by przyjrzeć się osobie za mną by upewnić się , że się nie pomyliłem.

- Todoroki..

- tęskniłes?- zaśmiał się zeskakując z konia i podjąć mi rękę bym uczynił to samo - no śmiało nic ci nie zrobię.

Chwyciłem jego rękę i zszedłem z konia.
Usiedliśmy przy strumyku dając czas konią na odpoczynek.

- więc.. nie zmieniłeś zdania?

- nie..

- eh.. rozumiem.. ale nie mów potem , że nie ostrzegałem. Kiedy bierzecie ślub?

- za 4 miesiące.

- tak późno?

- Katsuki zgodził się na przesunięcie na ostatnią chwilę... Chciał to przesunąć na moją 18 z względu na przypieczętowanie..ale nie ma takiej możliwości więc przesunęliśmy na 17.

- hm.. po nim bym się nie spodziewał, że się na to zgodzi.

- co masz na myśli? Czemu tak źle o nim mówisz? Wcale nie wydaje się taki zły..

- pewnie przekonasz się w swoim czasie. Zresztą jak inni hm..

- inni?..

- nie mi z tobą o tym rozmawiać. Jeśli naprawdę mu zależy pewnie ci opowie. Jeśli nie .. no to cóż... Pewnie jesteś tylko kolejną ofiarą której zamydlił oczy. - powiedział wstając z trawy.

- ofiarą?..

- nie ważne. Lepiej się zbieraj bo posądza cię o zdradę.

- zdradę?

- dużo jeszcze nie wiesz co? Prawda jest taka, że bez wybranego nie możesz spotykać się z tym nie wybranym. Takie zasady , inaczej bierze się to za zdradę.

- naprawdę?!

- tak. - wsiadł na konia przyprowadzając mojego - wsiadaj.

- Luno! Co ty robisz?! - akurat w momencie gdy mieliśmy się rozjeżdżać musiał wyparować Shinso..

- ja..

- Izuku spadł z konia a , że byłem w pobliżu sprawdziłem co się stało.- odpowiedział spokojnie Todoroki przyglądając się straży.

- a więc tak.. nic ci nie jest Luno?

- eh? Nie wszystko w porządku. Jedziemy już. - podjechałem do Shinso spoglądając ostatni raz w stronę Todorokiego który już odjeżdżał w swoją stronę.

- nie możesz mi tak uciekać. To będzie kosztowało problemy i ciebie i mnie.

- przepraszam..

- co z nim robiłeś?

- przecież powiedział, że tylko mi pomógł..

- nie wyglądasz jak ktoś kto spadł z konia .. zresztą za bardzo nim pachniesz.

- pachnie nim?

- tak. To często używana zagrywka przez odrzuconych. Udaje , że chce tylko pogadać jednak gdy stracisz czujność nakłada na ciebie swój zapach.

- naprawdę? ..

- mhm.. jeśli nie uda ci się tego wytłumaczyć katsukiemu to oboje dostaniemy po dupie.

- przepraszam.. nie chciałem ci narobić problemów.. jakoś cię z tego wybronie..

- lepiej wybroń siebie. Bo jak zostaniesz posądzany o zdradę może to rozpętać niezłą wojnę.

Nie odezwałem się już jadąc w ciszy, modląc się , że zapach w jakiś sposób podczas drogi do domu osłabnie.

Ale czy Todoroki naprawdę by to zrobił? Aż tak mu zależy by rozwalić tą relację?.

Gdy dojechaliśmy oddałem konia do stajni i podbiegłem do Shinso który już zdążył się złapać z Denkim.

- Shinso.

- hm? Coś się stało Luno?

- dalej nim pachne?

- eh..- uprzedził go Denki.

- o żesz kurwa.. co to za zapach.. na pewno nie Katsukiego, na kilometr tym wali.. ale całkiem niezły jak mam być szczery.. nie dopuściłeś się chyba zdrady?!

- ej! Ciszej.. nie tak głośno. - skarcił go Shinso. - i co to znaczy niezły?!

- oj daj spokój.. tak se powiedziałem. Twój lepszy. - przytulił go.

- ehm.. nie dopuściłem się zdrady .. spotkałem Todorokiego w lesie i chyba za długo z nim gadałem..

- oh.. no to przejbane.. bo Katsuki na pewno się kapnie..

- super..

- znając go pewnie nawet nie będzie chciał słuchać twoich wytłumaczeń. Albo nie uwierzy ci. Alfom przeważnie odwala jak czują na swojej omedze za mocny zapach kogoś innego. - spojrzałem za siebie i zauważyłem kirishime.. ale.skoro on tu był to Katsuki też?!- spokojnie. Nie rób takiej miny. Nie ma go z mną. Właściwe to kazał mi po was jechać bo zaraz pora obiadowa a on chciał jeszcze z tobą porozmawiać.. miałeś iść do waszej sypialni.

- no gorzej być już nie może..

- no nic.. musisz iść. - powiedział czerwono włosy.

Ruszyłem niepewnie za nim pod drzwi naszej sypialni. Stojąc pod nimi poczułem wielką gulę w gardle.

Kirishima zapukał do drzwi i wszedł pierwszy.

- królu.. przyprowadziłem Um.. lunę. - ukłonił się i odszedł. Też bym się najchętniej zmył w tej sytuacji..

- czemu nie wychodzisz Izuku?- spojrzał na mnie nie pewnie..

- em już tak.. heh- wszedłem niepewnie do pokoju zamykając drzwi, jednak dalej stałem przy nich zdala od niego.

- coś się stało? Podejdź.

- nie nic się nie stało .. ja tylko..

- podjedź. - nie sądziłem, że ten mógł by użyć tonu alfy jednak patrząc po sytuacji, że mógł już to wyczuć.. skulony podszedłem bliżej jednak dalej na bezpieczną odległość.

- bliżej Izuku. - kurwa znów to samo..

Podszedłem bliżej z głową spuszczoną w dół. Ten widocznie już zniecierpliwiony przyciągnął mnie bliżej tak , że się do niego przytulałem.

Poczułem , że zbliża się do mojej szyi wąchając mnie..

- Co jest kurwa?!

- Katsuki.. poczekaj daj mi to..

- Czemu pachniesz tym mieszańcem?! Zdradzasz mnie?!- powiedział wściekły szarpiąc mnie.

- nie! Naprawdę!

- więc lecisz na dwa fronty i spotykasz się z nim pod pretekstem wyjścia!? I Shinso na to pozwala hah? - spojrzał na mnie z tym swoim psychicznym uśmieszkiem.

- Shinso nie ma z tym nic wspólnego!.

- zamknij się! Ja ci zaraz pokaże do kogo należysz. Już nikt się do ciebie nie zbliży. Trzeba było zrobić to już dawno.

- o .. o czym ty mówisz.. - ten szarpnął mnie za nadgarstek rzucając na łóżko.

- zaraz ci się odwidzi spotykanie z innymi..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Where stories live. Discover now