#17

924 80 23
                                    

- no dobrze nie widzę nic niepokojącego.. oddech się unormował a rany się leczą. - lekarz zaczął spowrotem bandażować moje nadgarstki.

- uf.. całe szczęście.. - uraraka odetchnęła z ulgą.

- nie tak szybko. - teraz wszyscy spojrzeli na Togę która nie wyglądała wcale na wesołą. - zrobisz test ciążowy.

- co? Ale po co..

- zgwałcił cię. Wątpię by myślał o zabezpieczeniu, a ty jesteś omegą. Musimy sprawdzić czy nie wpadliscie. - powiedziała spoglądając na doktora a ten kiwnął głową i zniknął za drzwiami z lekami i innymi przyrządami.

- co jeśli.. wpadliśmy..

- no to chuj.. będzie dzieciak. Chyba , że zdecydujesz się usunąć.. akurat matka tu nie dopuści do głosu Katsukiego za to co zrobił.. więc wybór będzie twój.. pewnie większość będzie ci odradzać ale nikt ci nie zabroni .. - powiedziała krzyżując ręce.

- usunął byś?- uraraka spojrzała na mnie podnosząc głowę z moich kolan.

- em.. ja nie wiem.. nie chce tego dziecka ale..  nie umiał bym go chyba zabić..

- nie ty to zrobisz, tylko lekarz - powiedziała podchodząc do mnie.

- ale ja się na to zgodzę.. wyjdzie na to samo.

- ehm.. no może?

- no właśnie.

- no dobrze.. ja już wszystko mam więc jeśli jesteś gotowy możemy przejść do badania. - zza drzwi wyszedł lekarz który miło się uśmiechnął.

- możemy.. nie ma co czekać na cud..

- no dobrze.. dziewczynki proszę byście wyszły na czas badań.

- oczywiście. Choć Ura , Izuku sobie poradzi. - chwyciła ją za rękę i zniknęły za drzwiami gabinetu.

Badanie raczej nie trwało długo i nie było jakieś nie przyjemne. Wszystko przeszło sprawnie i gładko, zostało czekać na wyniki...

Dziewczyny w tym czasie oczywiście zdążyły już wyparować do gabinetu próbując dodać mi otuchy. Jednak czy to coś zmieni ? Wyników nic już nie zmieni.

- nie załamujmy się kochani! Nie może być tak źle , prawda? W końcu nie miałeś ruji.. jest mniejsze prawdopodobieństwo, że możesz być w ciąży..

- znając moje szczęście..

- eh... No ale dzieci nie są takie złe! Będę ciocią i bede ci pomagać! Pamiętasz jak twoja mama ci mówiła , że po porodzie nastawienie całkiem się zmienia! A może dobrze odnajdziesz się w roli rodzica.. - widać , że uraraka próbowała nakierować mnie na jakie koliwek pozytywy i to było bardzo miłe z jej strony..

- dziękuję , że próbujesz szukać pozytywów.. ale odpuść.. nie znajdę w tym nic dobrego.. ja sam jeszcze jestem dzieckiem i sam mam mieć dziecko?

- no nie brzmi to dobrze..

- Toga !

- no co? Mówię prawdę. Wiem , że chcesz pomóc przyjacielowi ale rzeczywistość nie jest taka różowa. Posiadanie dziecka to bardzo dużą odpowiedzialność. Izuku może pożegnać się z swoim młodzieńczym życiem i to będzie czas spoważnieć i dorosnąć.

- ehh nie no bez przesady..

- yhm.. ona ma rację.. trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.

- Izuku..

- nie przejmuj się! Będzie okej.. jakoś to będzie.. chyba..

- oczywiście, że będzie. Masz nasze wsparcie - Toga uśmiechnęła się do mnie tak samo jak uraraka.

- dziękuję..

- ale nie nastawiajmy się na najgorsze! Może się okazać, że nie jesteś w ciąży.

- tak...

- ekhem.. um przepraszam, że wam przerwę ale mam już wyniki. - lekarz wrócił z zaplecza z kartą wyników i testem.

- więc? Jaki wynik? - zapytałem zniecierpliwiony..

- wszystkie badania i testy wykazały wynik pozytywny...

W sali jak na zawołanie nastała cisza grobowa, nikt nie odważył się nic powiedzieć. Nikt nawet nie próbował.

Wziąłem kilka głębszych wdechów i zebrałem się w sobie.

- ah.. dobrze.. dziękuję. Może pan nas zostawić?

- ależ oczywiście.. - ten szybko usunął się zostawiając nas samych.

- a więc jednak.. haha.. no i na co mi to było..

- ej, ej, nie załamujmy się ! Pokaż temu skurwielowi, że jesteś silniejszy niż myśli! Nie mogę cię do niczego oczywiście zmusić.. jednak ja na twoim miejscu urodziła to dziecko i wychowała je na potężnego władcę który go obali - zaśmiała się a za nią Toga..

- kto wie.. może tak też było by dobrze.. ale czy większym cisem nie będzie świadomość, że przez niego umrze jego potomek?.. - uśmiechnąłem się sam do siebie z łzami w oczach tracąc racjonalne myślenie..

- Izuku.. ale czy ciebie też to nie zaboli?..

- już naprawdę nie ma to znaczenia.. i tak spisałem swój los na straty..

Do sali nagle weszła znów matka Togi która rozejrzała się po nas i widać było , że jest zmieszana.

- coś się stało...?

- proszę pani. Mógłbym zobaczyć się z Katsukim? - podniosłem wzrok w jej stronę uśmiechając się.

- słucham?..

- czy mógłbym się z nim zobaczyć? Chcę tylko z nim porozmawiać jednak nie chce by się zbliżał..

- jesteś tego pewien?

- ależ oczywiście! Niech się dowie , że może dostać to czego tak pragnął i niech żyje z świadomością jak łatwo może to stracić.

- eh? Nie rozumiem.. chyba..

- Toga pani wytłumaczy.. narazie to naprawdę ważne bym mógł z nim porozmawiać..

- ehm.. no dobrze.. proszę go do ciebie.. proszę też straż by nie pozwolili mu do ciebie podejść.. czy tak będzie dobrze?

- jak najbardziej! - zaśmiałem się dalej płacząc już nie bardzo zwracając na to uwagi. Jedyne czego chciałem to tego by zabolało go tak samo jak mnie. Niech wie jak bardzo zjebał. Niech żyje z tym do usranej śmierci.. chcę widzieć tą załamaną twarz.. tylko tego teraz chcę.. to cierpienie.. desperacja.. haha .. ale będzie zabawnie widzieć jego wystraszony ryj..

Skoro on zaczął tą grę.. ja ją skończę.. to nie on będzie miał tu ostanie słowo.. teraz w końcu ja prowadzę swoje życie.. a nie ktoś.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Where stories live. Discover now