Rozdział 1

2K 60 51
                                    

Tom Odell - Another Love

3 miesiące później

- Bartek, wydaje mi się, że to już czas, żebyś porozmawiał z Faustyną. - oderwałem wzrok od sufitu i spojrzałem na mojego terapeutę. - Nie możesz jej unikać cały czas. Niestety, ale w dorosłym życiu nie ma jak w bajce. Nawarzyłeś sobie piwa i czas je wypić.

- Jest pan pewien? Bo ja nadal nie czuję się gotowy na rozmowę z nią. Już raz zamknęła mi drzwi przed nosem kiedy chciałem się pogodzić.

Mieszkanie Faustyny, lipiec 2023

Wytarłem pot z dłoni w spodnie. Postanowiłem, że nie mogę dłużej zwlekać i muszę stawić czoło konsekwencjom. Dlatego właśnie stałem pod blokiem Faustyny od trzydziestu minut i czekałem, aż ktoś wyjdzie z klatki, żebym mógł wejść bez korzystania z domofonu. Odpaliłem papierosa z nadzieją, że, któryś z sąsiadów w końcu zdecyduje się wyjść z domu. Po kolejnych dwudziestu minutach w drzwiach zobaczyłem znajomą twarz.

- O, dzień dobry. - powiedziałem uradowany. Staruszka poprawiła okulary i wytężając wzrok, lustrowała moją twarz.

- A niech cię. Niedoszły narzeczony landryneczki spod 41! - krzyknęła. - Jak dobrze cię widzieć. Już myślałam, że blondasek zajął twoje miejsce. - skrzywiłem się na wzmiankę o Patryku, z nim tez nie miałem kontaktu. Czasami zastanawiałem się jakim cudem Patryk i Faustyna potrafią zachowywać się na nagrywkach jakby nic się nie stało, a po nich zmieniali swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni. Patryk kilka razy w przypływie złości rzucił się na mnie i gdyby nie Świeży czy Kostek dawno miałbym już obitą mordę. Faustyna natomiast traktowała mnie jak powietrze, kiedy przebywaliśmy w jednym pomieszczeniu, dłużej niż to było konieczne, to uciekała ze łzami w oczach, a Patryk wkraczał do akcji, grożąc mi pięściami.

- Chyba jednak udało mu się mnie wygryźć i sam do tego doprowadziłem. - uśmiechałem się blado.

- Oj tam, gadasz głupoty. - machnęła ręka. - Ma pierścionek?

- Nie. - odparłem zdezorientowany.

- No! - podekscytowała się. - To jeszcze nic nie jest stracone. Nie stój tu, tylko biegnij na górę! - rozkazała mi. - Dałabym ci kopniaka na szczęście, ale obawiam się, że nie uniosę tak wysoko nogi. - zaśmiałem się i wszedłem do klatki.

- Dziękuję pani bardzo. Podbudowała mnie pani. - uśmiechałem się szczerze po raz pierwszy od dłużnego czasu.

- Jaka pani. - pogroziła mi palcem. - Gienia, dla przyjaciół Gieńka.

- Dobrze, będę pamiętać. Oby do zobaczenia. - staruszka pomachała mi na pożegnanie. Co drugi stopień pokonywałem schody. Chciałem jak najszybciej znaleźć się pod mieszkaniem Faustyny.

Cały zdyszany zapukałem do drzwi i czekałem, aż dziewczyna mi otworzy.

- Otwarte! - krzyknęła z głębi mieszkania. Ostrożnie wszedłem do środka, ale nie miałem odwagi ruszyć się dalej niż korytarz. - Jesteś wcześniej, niż myślałam. - powiedziała roześmiana. - Daj mi chwilę, zaraz wyjdę z łazienki.

- Fausti, to ja. - próbowałem zapanować nad drżeniem głosu. Dziewczyna szybko wyszła z toalety i spojrzała na mnie zdziwiona.

messy sheetsOnde histórias criam vida. Descubra agora