Little Mix - Nobody Like You
Poczułem delikatną dłoń na moim policzku. Instynktownie wtuliłem się w nią, chłonąc ciepło bijące z niej.
- Bartek. - doszedł do mnie łagodny szept. Bałem się, że jak otworze oczy to okaże się, że mój umysł płata mi figle i tak naprawdę nikogo tu nie ma. - Bartek, obudź się. - tym razem wołanie było głośniejsze. Powoli podniosłem powieki. Nie mogłem uwierzyć, że dzieje się to naprawdę.
- Faustyna? - spytałem, żeby upewnić się, że nie mam omamów.
- Już myślałam, że się zachlałeś. - powiedziała, wstając z łóżka. Szybko poszedłem w jej ślady. Zrzuciłem z siebie przepoconą kołdrę i złapałem ją za rękę.
- Co tu robisz? - nie rozumiałem, jak weszła do mojego mieszkania i po co się tu zjawiła. Czy to może oznaczać, że przyjechała przekazać mi wieści? Widziałem, jak bierze głęboki wdech, próbując się uspokoić. Stała przede mną w za dużej bluzie i bez makijażu. Taką kochałem ją najbardziej, nie Fausti czy Faustynkę, którą była w internecie, tylko moją Faustynę, która aktualnie cierpiała przeze mnie. Wyglądała inaczej niż zwykle. Miała podkrążone oczy, spuchnięte usta i łatwo było można wyczytać zmęczenie na jej twarzy. Nie mogłem się powstrzymać i przyciągnąłem ją do siebie. Po chwili wahania wtuliła się we mnie. Obejmując mnie w pasie, schowała twarz z zagłębienie mojej szyi. Czułem, jak jej łzy spływają po mojej skórze, sam nie mogłem powstrzymać swoich. Ponownie staliśmy przytuleni, płacząc. Nawet jeśli kiedykolwiek mi wybaczy, to ja nie jestem w stanie sobie wybaczyć. Nie zasługuje na jej przebaczenie. Faustyna zaczęła się odsuwać, a ja tak bardzo nie chciałem jej puszczać. Przetarła mokre policzki i odsunęła się najdalej, jak mogła.
- Przemek prosił mnie, żebym mu pomogła. - uniosłem brwi do góry. Przemek prosił ją o pomoc? - Co taki zdziwiony jesteś? - zakpiła. - Mówił mi, że nie ma z tobą kontaktu od piątku. Mamy niedzielę wieczór Bartek. Qry też się o ciebie martwi. Wszyscy się martwią, a ty śpisz zachlany i śmierdzący. Wiesz, jak tu cuchnie? - skrzywiła się, podchodząc do okna, otworzyła je na oścież. Uderzyło we mnie zimne, wrześniowe powietrze. - Przyjechali do mnie, błagając o pomoc. Stwierdzili, że jestem jedyną osobą, z którą będziesz chciał rozmawiać, więc jestem. Wejście tu nie było trudne, patrząc na to, że zostawiłeś otwarte drzwi. Ciesz się, że nikt cię nie okradł. - wzruszyła ramionami. To chyba dobry znak skoro zdecydowała się tu przyjechać. - Nie nadinterpretuj sobie tego. - powiedziała, jakby czytała mi w myślach. - Zrobiłam to tylko dlatego, bo miałam dość ich przeprosin i zapewnień, że nie przyczynili się do twojego występku. - patrzyłem na nią, jak opiera się o parapet. Dawno nie była taka zdystansowana względem mnie. Bolało mnie, że doprowadziłem do takiego stanu rzeczy. - Raz dwa do mycia. - rozkazała, pokazując palcem na drzwi. - Idź się umyj, ogól się, zmień te śmierdzące ubrania i posprzątaj tu. W salonie czekają na ciebie twoi przyjaciele. Im chyba też jesteś winny przeprosiny. Nigdy nie widziałam tak zestresowanego Przemka. Bał się, że coś sobie zrobiłeś. - zamarłem. Nie pomyślałem, że mogą odebrać tak moje zachowanie. Rozumiem, że się martwili, ale bez przesady. Może i mam małe problemy ze sobą, ale nie do takiego stopnia.
- Zostaniesz? - spytałem z nadzieją. - Potrzebuję cię Faustyna. Wiem, że cię skrzywdziłem i zjebałem po całości, ale proszę cię, nie zostawiaj mnie.
- Nie utrudniaj tego. - odwróciła wzrok. - Naprawdę dużo kosztował mnie przyjazd tu. Nie miałam ochoty cię oglądać, ale musiałam zainterweniować. Tylko dlatego tu jestem.
YOU ARE READING
messy sheets
Fanfictiontoo much yet not enough happened between us II TOM „empty bed"