Marek nieco zdziwiony słowami syna, odprowadzał odjeżdżającą taksówkę wzrokiem, po czym wrócił na górę do mieszkania. Natalia szykowała się do wyjścia do pracy. Oboje założyli buty po czym wyszli z mieszkania, zakluczając drzwi na koniec.
W samochodzie Marek odpalił silnik i w milczeniu ruszyli w stronę komendy. Po kilku minutach ta cisza stała się nieco uciążliwa. Dodatkowo poranne korki tylko potęgowało irytację u policjantów.
- Marek?- zaczęła niepewnie Natalia, spoglądając na twarz kierowcy. Nie wiedziała jak zacząć temat, którego nie zdążyli poruszyć wcześniej ze względu na sytuację z Igorem i groźby Arka.
- Hmy?- rzucił jej przelotne spojrzenie, ruszając po rozbłysku zielonego światła na sygnalizacji.
- Szczerze, to trochę nie wiem jak zacząć- przerwała na chwilę.- Chodzi o to, że... My w pracy...
Marek, widząc zmieszanie u swojej kobiety, postanowił jej przerwać, bo domyślił się o co jej chodzi.
- Nie chcesz się ujawniać. Rozumiem, też sądzę, że to dobry pomysł.
- Jakoś tak- posłała mu uśmiech. Cieszyła się, że ta niezbyt komfortowa dla niej rozmowa, zakończyła się w zasadzie jedną, najlepszą z możliwych wypowiedzią.
- Przynajmniej na razie. I to, że nie tak, że chcę się już zawsze ukrywać. Po Prostu na razie. W sensie, że kiedy będziemy chcieli komuś powiedzieć to ok, ale...- mówiła szybko i nieco niezrozumiale, sama gubiąc się w tym, co chciała powiedzieć, ale przerwa jej dotyk dłoni Marka na jej własnej.
- Spokojnie. Ja też na razie nie chcę nikomu mówić.
- Po prostu to jest takie, że na razie chcę się tym nacieszyć tylko z Tobą- powiedziała słodko.
- Takie sekretny związek. Zupełnie jak za dzieciaka, kiedy ukrywałem dziewczyny przed rodzicami- rzucił wesoło, po czym oboje zaczęli się śmiać.
- Najbardziej chodzi o to, żeby Witacki się nie dowiedział, bo prawdopodobnie by nas rozdzielił. Lubię z Tobą pracować i nie chcę nowego partnera.
- Kim Ty jesteś? Co zrobiłaś z Natalią, która ma mnie dosyć?
- Ej!- szturchnęła go delikatnie.- Zaczynam żałować, że to powiedziałam.
- Dobra, już- odparł i wyłączył silnik.- Przy ludziach i na służbie, jakby nic się nie zmieniło. Ale sami...
- Marek!
- No co?
- Nie wyobrażaj sobie za dużo.
- Ja sobie nic nie wyobrażam.
- Koniec wygłupów, idziemy.
Już miała otwierać drzwi, kiedy Marek delikatnie chwycił jej rękę, by ją zatrzymać. Natalia spojrzała na niego, a on złapał z nią kontakt wzrokowy. Zbliżył się do niej nieco i z dłonią na jej policzku pocałował ją.
Potem wysiedli z pojazdu i ruszyli w stronę drzwi komendy, zupełnie nieświadomi, co czeka ich po służbie...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wiem, wiem, krótki, ale szczerze mówiąc mi samej nie za bardzo się podoba. Dodatkowo trochę nudny, ale żeby przejść do późniejszej akcji, musiałam to napisać. Bardzo chciałam Wam coś wstawić, a zupełnie nie ma weny i energii. Giga przeziębienie + początek szkoły to fatalne połączenie. Nie polecam
Mam nadzieję, że u Was w porządku i rozdział chociaż trochę umilił wam powrót do szkoły. Czekam na wasze opinie i do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/342757589-288-k187722.jpg)
YOU ARE READING
Carpe Diem| Natalia i Marek- Pip
FanfictionŻyj tak, jakby każdy dzień miał być twoim ostatnim. Ciesz się z małych rzeczy. Zapamiętaj każdy moment. Nigdy nie wiemy, kiedy nadejdzie koniec naszej drogi.