Rozdział 11.- Nie odwracaj kota ogonem

380 17 11
                                    

- Natalia.

W drzwiach pomieszczenia stanął Marek ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Kobieta natychmiast odsunęła ręce z twarzy, wyprostowała sylwetkę i przybrała neutralną maskę na twarzy. Z całych sił chciała wyglądać na pewną siebie. Delikatnie się uśmiechnęła by Marek nie domyślił się, że przed chwilą przechodziła delikatny atak paniki.

Mężczyzna popatrzył na nią z troską. Po jej oczach było widać, że coś było nie tak; że coś ją niepokoi. W końcu oczy są odzwierciedleniem wnętrza.

- I widzisz, przegrałeś- zaczęła Natalia sztucznie radosnym głosem. Chciała odwrócić sytuację, bo widziała, że Marek zaczął ją rozgryzać.

- Natalka- powiedział z czułością. Podszedł do niej kilka kroków i delikatnie chwycił jej dłoń. Spojrzał jej w oczy, a Natalia momentalnie poczuła, że cała ta szopka z tuszowaniem emocji, mimo jej wielkich starać poszła na marne. Jej bariera pękła; Marek czytał z tej twarzy jak z otwartej księgi.

- Mówiłam Ci wiele razy razy, żebyś się tak nie rozpraszał i gadał. Wtedy kończył byś szybciej- ponowiła próbę, z marną nadzieją na podciągnięcie swojej pewności.

- Nie odwracaj kota ogonem. Co jest?

- Nic nie jest, wszystko... Już- tu mocniej nacisnęła na wypowiadane słowo- wszystko okey.

Korwicki uniósł brew. Nie uwierzył jej.

- Matylda wysłała mi zdjęcie swojego synka. Po prostu przypomniała mi się dzisiejsza interwencja. Kiedy sobie pomyślę, że to mógłby być on to...- głos jej się załamał.

- No już, chodź tutaj- Marek złagodniał i przytulił ją.

Jej ostatnia reakcja rzeczywiście nie była udawana, gdyż na myśl, że to jej siostrzeniec mógł znaleźć się na miejscu martwego dziecka, którego ciało dzisiaj znaleźli, coś w niej pękało. Może nie fakt śmierci konkretnie dziecka, ale sama ludzka krzywda.

Trzymając Natalię w objęciach, do Marka powrócił okropny obraz martwego dziecka; aż przeszedł go zimny dreszcz.

Jednocześnie nie do końca wierzył, że reakcja Natalii jest spowodowana tylko tym. Znał ją i wiedział, że musiało być coś jeszcze, ale nie zamierzał na nią naciskać.

- Wracajmy do domu- wyszeptała wyswobadzając się z jego objęć. Wzięli swoje rzeczy i ruszyli do samochodu, żegnając się w recepcji z Emilką.

***

W mieszkaniu mężczyzny zjedli kolację, podczas której policjantka w ogóle nie miała apetytu. Potem zdecydowała się poczytać książkę, by choć na chwilę przenieść się w inny świat.

Po raz czwarty czytała tę samą stronę, w ogóle nie potrafiła się skupić. Podobnie jak w drodze do domu i kolacji natrętne myśli o pogróżkach bezlitośnie ja dręczyły. Same pytania, czarne scenariusze, wątpliwości, zero odpowiedzi.

Kobieta włożyła zakładkę i odłożyła książkę na stolik przed sobą. Westchnęła. Przez chwilę wpatrywała się w nieokreślony punkt. Analizowała sytuację. Już miała iść do Marka do kuchni i powiedzieć wszystko, co ją trapi. Już wstała i do niego szła, bo wiedziała, że on jej pomoże. Już miała miała wtulić się w jego plecy.

Ale przecież nie mogę. Nie mogę.

Chciała zawrócić, ale Marek ją zauważył i posłał jej pytające spojrzenie.

- Przyszłam... Przyszłam zrobić sobie herbatę- powiedział mu szybko i wstawiła wodę.- Też chcesz? Szybko zrobię i pójdę spać.

Marek spojrzał na zegarek. Godzina 20.28 wydała mu się trochę wczesna.

- Natalka, co się dzieję. Od końca służby zachowujesz się dziwnie- zapytał ją łagodnie.

- Nic, po prostu jestem zmęczona- wyminęła.

Po zalaniu kubka gorącą wodą, poszła z przedmiotem w ręce w stronę sypialni. Brunet chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jej już nie było.

Po szybkim prysznicu, policjantka od razu zakopała się pod kołdrą. Z głową na poduszce zaczęła jeszcze raz czytać wiadomości od tego psychopaty, jeszcze bardziej pogrążając się w wirach myśli bez dna. Poczuła się bezsilna.

KURWA!

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Dzisiaj trochę dłuższy, co mam nadzieję, Wam nie przeszkadza :) Co sądzicie o rozdziale? Co powinna zrobić Natalia i jak dalej potoczy się sytuacja? Czekam na wasze opinie na temat rozdziału. Jeśli chcielibyście, śmiało można pisać do mnie w wiadomościach prywatnych, jestem otwarta na rozmowy.

Do następnego!

Carpe Diem| Natalia i Marek- PipWhere stories live. Discover now