Księga XI (Po drugiej stronie gór)

203 85 12
                                    

Helvergat mimo burzy raczej na spokojnie znosiło wojnę za górami. Dzień jak każdy inny. Po tej stronie kontynentu każdy wiedział gdzie leżała racja owego sporu i akurat ten kto najgłośniej krzyczał, miał jej najmniej.

Earthbound podjudzany przez własnych synów oskarżenia słał pod adres Hillcresta dość długo, ale ten nie reagował. Sjold zamiast zgodzić się na współpracę przy transportowaniu zasobów przez swój kraj do Thamos, wolał kłócić się o coś co wcale nawet nie należało do niego. Uważał, że kopalnie po południowej stronie Fougkhur należą do niego, a Hillcrest go okrada z dóbr. Pierwsza walka nie była zamierzona, miała być jedynie prowokacją ze strony jego pierworodnego syna. Z grupą zaprzyjaźnionych rycerzy, bez ojca aprobaty udał się pod jedną z kopalni, ale niczego nie zdobył, za to stracił... życie. Zabił go nie wojownik, ani rycerz, nawet nie strażnik, a zwykły górnik nie mający żadnego pojęcia komu kilof wbija w dół nadobojczykowy. Rozwścieczony i rządny pomsty Slojd ruszył z armią żeby znaleźć się tam gdzie byli teraz.
Usscar akurat było czystym przypadkiem. Strategiczne myślenie Lacar o dzień wyprzedziło przeciwnika żeby ten do gór nie doszedł.
Wszystko co zostało zbudowane na terenach górskich i podgórskich należało do przodków Ennis i jej starszej siostry Eupry. A teraz, dzięki małżeństwu - też do Lacara. Głowy do interesów można było mu tylko pozazdrościć, ale to ona miała kopalnie Naokhrtu. Tej podobnej do obsydianu bryły, aczkolwiek w kolorze głębi oceanu nie można zaliczyć ani do kryształów, ani skał, ale jest nad podziw twarda. Świetna jako ostrze broni, grot strzały czy włóczni, lub część biżuterii.

Zaraz po ślubie Hillcrestowie zaprosili do siebie cesarza z dalekiego archipelagu, który zwabiony ofertą od razu zgodził się na współpracę. Zaproponowali mu wtedy rzadki surowiec jakim jest Naokhrt, w zamian za księżycowy pył. Niektórzy nazywali to mączką księżycową. A to również jest rarytas, zwłaszcza w dziedzinie nauki ze względu na jego zastosowanie. Jako ciekawostkę można dodać, że sposób jego pozyskiwania jest również interesujący, bo to zadaniem dla naprawdę cierpliwych osób. Otóż na Thamos, skąd pochodził tamtejszy władca żyją żałobniki. Te giganty należące do rodziny skorupiaków wychodzą na brzeg tylko w nocy, a są raczej nieufne wobec istot żyjących na lądzie i nie dają się podejść tak łatwo. W tamtych stronach uważane są za święte, a wyglądem przypominają hybrydę kraba z chrząszczem nosorożcem. To właśnie na ich skorupach powstaje biały osad, który się zeskrobuje, a potem przerabia na pył. Głównie stosowany jest w magii i alchemii, robi się z niego różne mikstury, maści, a nawet różnego rodzaju odurzacze i czego sam diabeł nie mógłby wymyślić.

Ennis siedziała w swej komnacie szyjąc i haftujac na spokojnie. Pokój był przeogromny. Mógł posłużyć co najmniej za stajnię i to dla górskich słoni, tymczasem dostęp do niego miało bardzo nieliczne grono. Przede wszystkim było to miejsce jej pracy. Nie sypiała tu. Znała się na zielarstwie, uzdrawianiu i leczeniu łagodniejszych chorób czy ran. Zawsze chętnie pomagała ludziom, ale tym razem przygotowywała coś dla siebie i dziecka, które nosiła.

Na ten czas w królestwie podwojono straż, jakby miało dojść do ataku też i tutaj. Tak więc nie była sama, od paru dni na każdym kroku towarzyszył jej Bolokh. Chudy, długi młodzieniec o piwnych oczach i prostych, kasztanowych włosach sięgających do kości policzkowej.

Nuciła pod nosem starą, ale wciąż popularną melodię z piosenki o koralach z czerwonej jarzębiny. Cieszyła się z zajścia w ciążę. Było to widać po entuzjazmie jakim tryskała od czasu gdy tylko się dowiedziała. Natomiast Bolokh w ogóle nie rozumiał jej stanu, ale podzielał dobry nastrój kobiety. W obliczu wojny, która mogła potoczyć się dla niej niekorzystnie, ten czas miał szczególne znaczenie i wolała spędzić go bez trosk. Młoda królowa niestety emocjonalnie nie była dojrzała, jeszcze za głupia żeby rozumieć powagę sytuacji, tak przynajmniej myśleli doradcy króla. Natomiast ona doskonale wiedziała, że zamartwianie się niczego dobrego nie wniesie do jej życia, a może nawet zaszkodzić nie tylko jej samej, ale płodowi. Zdawała sobie sprawę też z tego, że jeżeli Hillcrest przegra to nie jej tyłek grzać będzie tron.

Urok Jarzębiny [PRZERWA]Where stories live. Discover now