IX 👑

486 31 3
                                    

Do ślubu i koronacji pozostał równy tydzień. Zaczęły też się ostateczne lekcje i sprawdzanie wiedzy, które najbardziej tyczyło się Louisa, gdyż ten przejmował więcej obowiązków niż Harry, nie nie wykluczając tego, że Harry również miał ich sporo.

Zamek szybko dowiedział się o zaręczynach i wyprawił z tego powodu bal dla całego królestwa. Harry i Louis byli na nim tylko do swojej przemowy, a tuż po niej pobiegli do pokoju alfy, omega nie czuła się za dobrze w towarzystwie tak dużej ilości osób i miała ochotę spędzić ten czas z ukochanym.

Louis wyszeptał Anne, że jego zaręczyny nie było w żaden sposób udawane, były szczere i oddane, chociaż Harry nawet nie potwierdził swojej zgody na nie... choć pocałunek mógł się do tego zaliczyć.

W sali balowej rozgrywały się najróżniejsze akcje, a oni leżeli w łóżku i przytulali się do siebie. Louis zdecydowanie źle wpływał na Harrego, który potrzebował coraz więcej miłości i czułości. Nie narzekał, bo bardzo mu się podobało, lubił oglądać świecące oczka omegi.

Przyszedł dzień następny. Rano przymierzyli gotowe już stroje, które leżały idealnie i o dziwo nie potrzebowały poprawek. Po śniadaniu poszli na szybkie lekcje, które trwały nawet niecałą godzinę, a to wszystko dlatego, że mieli umówione spotkanie z swoimi doradcami. Harry poszedł do Nialla, jednak ich spotkanie było raczej typowym spotkaniem dla ich dwójki. Oczywiście zachowali powagę i podsłuchiwali odpowiednie osoby, bardziej to skupić musiał się Niall, bo to właśnie on miał zostać drugą głową Harrego.

Przyszła Luna dobrze wiedziała, że niedługo zacznie się jazda bez trzymanki.

Louis za to najpierw chwilę porozmawiał z Zaynem, aby chociaż troszeczkę go poznać, a później przeszedł do głównego spotkania, z którego wyszli nieco później niż Harry, który już czekał za swoją alfą pod pokojem.

- Cześć, Lou - powiedział, widząc dwie alfy. - I cześć... um, Zayn? Dobrze pamiętam?

- Doskonale - uśmiechnął się, a Harry w tym samym czasie podszedł do Louisa.

Dłoń starszego od razu wylądowała na plecach omegi i przyciągnęła ją do siebie. Nie miał jeszcze wyrobionego zaufania wobec Zayna, dlatego wolał mieć Harrego pod stałą obroną.

- Już tak oficjalnie. Zayn... to jest Harry, mój narzeczony i przyszła Luna stada - najpierw spojrzał na Zayna, a potem na Harrego.

Brunet spojrzał na szatyna z wielkimi oczyma, nie sądził, że ten tak go przedstawi. Było to naprawdę miłe, ale nie był jeszcze gotowy na taki tytuł, czuł się z nim źle... chociaż i tak dumnie nosił swój pierścionek, który od niego dostał. Musiał się tym tytułem nacieszyć, bo już za tydzień miał otrzymać tytuł męża i Luny stada.

Chyba nie był na to gotowy.

- Harry - wystawił mu dłoń. - Mów do mnie po imieniu, nie lubię żadnych królewskich przydomków.

- Jasne, zrozumiem - uśmiechnął się. - Macie czas czy chcecie spędzić go sami?

- W sumie to nie mieliśmy niczego w planach. Co proponujesz? - zapytał Louis, uśmiechając się i nadal trzymając młodszego przy sobie.

- Może chcecie pójść do mnie do pokoju? Porozmawiamy i lekko się poznamy, wolałbym to zrobić teraz niż po koronacji.

Spojrzał na Harrego, który lekko pokiwał głową. Zgodzili się. Zayn zaczął ich prowadzić, a oni szli z tyłu i uśmiechali się do siebie. Ten dzień był nieco intensywny, a musieli jeszcze wyjść do miasta i porobić kilka innych rzeczy, ale już mniej ważnych.

Zostali wpuszczeni do środka i od razu się w nim rozgościli. Usiedli na kanapie, Harry wiedział, że muszą zachować pełną kulturę i nie obdarowywać się małymi czułościami, które w ostatnim czasie wdarły się na inny, nowy i lepszy poziom.

Coronation → larryDonde viven las historias. Descúbrelo ahora