XXIII 👑

360 22 0
                                    

Oficjalne przesłuchania rozpoczęły się już w poniedziałek. Na pierwszy rzut poszły kucharki, pokojówki, lokaje, ogrodniczki, w skrócie wszyscy mieszkańcy zamku. Dla Louisa były to już wystarczające dowody, jednak główna straż chciała przesłuchać tych głównych światków. Rozumiał to i oczywiście chciał odpowiadać, ale dowiedział się już takich rzeczy, które dla niego były potwierdzeniem wszystkiego.

We wtorek dopiero mieli odpowiadać ci najważniejsi. Na pierwszy rzut poszła Anne, która wiedziała część prawdy. Louis uspokajał Harrego, że oni na pewno nie otrzymają wyroku zatajenia prawdy, miał kilka dobrych argumentów, które uspokoiły młodszego. W dodatku same służby wszystko wytłumaczyły młodej Lunie.

Później zabrali się za Nialla, który powiedział tylko to co wiedział od Harrego. Zayn znał go tylko od swojej strony, czyli wybuchy Edwarda wprost na niego. Louis nie powstrzymywał się i nie ominął niczego, a przekleństwa wobec alfy były normalnością w jego wypowiedzi. Powiedział o Harrym i nie hamował się z ciągłym mówieniem o nim jako jego omega.

Harry dodał tylko jego relację z Clarissą i o traktowaniu Edwarda. Mógł powiedzieć o wiele więcej, ale łzy i wielki stres mu to odebrały. Próbował, ale nie potrafił się nic wydusić, a nie chciał narażać szczeniaka na stres, który przechodził. Gemma za to miała wysłać list z swoim oświadczeniem, dlatego na niego musieli poczekać kilka dni.

Dzięki nim Edward na czas rozpatrzenia sprawy trafił do więzienia. Louis śmiał się z tego, bo starsza alfa wprost przyznała mu się o swoich czynach, a z strażą fatygowała się naprawdę długo i próbowała ich przekonać, że nagle to wcale nie on.

- Synku? - usłyszał zza pleców głos swojej mamy. Nawet nie zastanawiał się i od razu odwrócił się do niej, przybierając sztuczny uśmiech. - Nie udawaj. Wiem, że coś cię gryzie. Chcesz o czymś porozmawiać?

- Jest wszystko jak najlepszym porządku - uśmiechnął się, a dłoń powędrowała na odstający brzuszek. - Właśnie miałem iść do Louisa. Skończyłem na dzisiaj i potrzebuję jego zapachu.

- Nie przekonujesz mnie - pokręciła głową, a młodszy westchnął. - Pójdziesz do mojego gabinetu czy bardzo się spieszysz?

- Jeśli to takie ważne to pójdę.

Ta uśmiechnęła się i dłonią pokazała na drzwi obok. Harry nie miał ochoty z nią rozmawiać, wolał iść do Louisa, aczkolwiek była jego mamą, którą kochał i nie powinien mieć przed nią żadnych sekretów.

Wszedł pierwszy i udał się na fotele, nie chciał siedzieć przed biurkiem. Tamte fotele były nie wygodne, a wszedł w okres, w którym wygoda byłą podstawą. Rozsiadł się wygodnie, a dłonią zaczął masować wypukłość. To było jego nowe uzależnienie i za każdym razem zastanawiał się, dlaczego z początku tak bardzo tego nie chciał?

- Więc... co takie cię męczy? - zapytała, siadając i obserwując go.

- Powiedziałem, że nic. Jestem dobrze. Muszę czekać na decyzję władzy i pożegnać się z Edwardem. Nic na to nie poradzę, nie czuję do niego żadnej troski. W końcu ktoś zabrał się za jego zachowanie, a zrobił to mój mąż. Niech go wypędzą - wywrócił oczyma. - Przynajmniej, odkąd poszedł do więzienia czuje większy spokój na sercu, szczeniak i tak nabawił się zbyt wielu negatywnych emocji.

- Czyli martwisz się o niego? - spojrzała na niego, przymrużając oczyma.

- Co to za pytanie? O szczeniaka oczywiście, w końcu będzie to nasz mały cud. Louis dużo mi pokazał i pomógł zrozumieć, że wcale nie powinienem tak myśleć, jak myślałem. To było nie w porządku. O Edwarda się nie martwię. Dobrze mu tak, zdecydowanie dobrze.

Coronation → larryWhere stories live. Discover now